4

1.6K 221 76
                                    

To nie było tak, że Taehyung nie lubił swojej pracy. Lubił ją. Nawet bardzo, ale kiedy żelazne odłamki dawno zapomnianej gwiazdy mijały go o centymetry z prędkością prawie siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, zaczynał się zastanawiać nad tym, czy warto dla niej ryzykować życie. Jedna dziura w poszyciu, zły manewr i cała załoga mogła zginąć w przeciągu kilkunastu minut. Ta świadomość powodowała, że jeszcze bardziej zagryzał wargi, kiedy Namjoon swoim spokojnym głosem dyktował mu kolejne koordynaty.

- Lewa burta, średnica komety... dwadzieścia kilometrów - powiedział.

- Schowamy się za nią - Hoseok siedzący po jego prawej przełączył silniki na jedną stronę.

- Zrozumiałem - odparł Taehyung, złapał mocniej za stery i w prawie linii prostej przelecieli niewielki odcinek, walcząc z turbulencjami. Gdy znaleźli się w cieniu komety, wszystko na moment ucichło.

- Ile sekund do impaktu, podporuczniku? - spytał, zerkając nerwowo na monitor przed sobą. Kometa z każdą sekundą rosła w oczach i widział, że nie zostało im dużo czasu do uniknięcia zderzenia.

- Dwadzieścia sekund - odparł Namjoon.

- Manewr unikowy. Prawa sterburta - rozkazał Hoseok. Znów przełączył zasilanie. Horizon szarpnęło do tyłu. - Teraz! - krzyknął. Taehyung przyciągnął stery mocno do siebie. Statek walczył z nim, czuł to. Musiał napierać nogami na konsolę przed sobą, żeby utrzymać ją w jednej pozycji. Mikroskopijne gazowe otoczki, z innych otaczających ich dookoła komet, odpychały ich od siebie. Pyłowe warkocze trzymały ich w uścisku, napierając z każdej strony. Statek stał w miejscu. Nie mógł skręcić w żadną stronę.

- Szeregowy - głos ich kapitana brzmiał ostro. Taehyung jęknął głośno. - Zmiana rozkazu, do góry!

- Dziesięć sekund do zderzenia - powiedział Namjoon. Kometa na monitorze przed nimi rosła z każdą sekundą. Przesuwała się zaskakująco szybko w stronę czerwonej kropki symbolizującej Horizon. Taehyung jęknął, zaciskając mocniej ręce na sterze. To nie tak miało wyglądać. Zupełnie nie tak. Manewrowanie w gromadach komet na symulatorze zawsze wychodziło mu najlepiej ze wszystkich w Akademii. Naparł całym ciałem na koło. Nie słyszał już nic. Ani Namjoona, który wciąż odliczał i wyczytywał koordynaty, ani kapitana, który wykrzykiwał rozkaz, ani skrzypienia metalu dookoła nich. Wiedział, że musiał to słyszeć, nawet na symulatorze było go słychać, ale pisk spowodowany zmianą ciśnienia otaczał go z każdej strony. Naprężenia z obu stron zgniatały powoli ich statek. Ich osłony spadały z dramatyczną prędkością. Nie widział tego na monitorze, nic już nie widział tak naprawdę, ale czuł to. Cała jego stacja drżała i co jakiś czas czuł, jakby coś uderzało w bok jego fotela. Właśnie stracili kolejną osłonę. Całe ciało bolało go ze zmęczenia. - Osiem sekund! - zniekształcony głos Namjoona przebił się przez ogłuszający pisk. - Siedem! - ciśnienie rosło, Taehyung czuł je coraz mocniej w uszach i każdym najmniejszym stawie. Ból stawał się nie do zniesienia. Zacisnął mocniej ręce na sterach. Nie da rady. Nie da rady ich z tego wymanewrować.

- Hoseok! - głos Yoongiego przebił się przez bolesny pisk, przez który ledwo widział na oczy. Statek raptem poderwał się do góry.

- Ja pierdolę, Taehyung! Czego ty kurwa nie rozumiesz? Do góry, do góry! - starszy chłopak krzyczał, przełączając guziki. Chłopak uderzył ręką w tablicę przed sobą, odpalając dodatkowe silniki sterujące zamontowane pod spodem statku.

- Trzy sekundy! - ryknął Namjoon. Taehyung wreszcie odchylił się z całym sterem do tyłu. Horizon przesunęła się jeszcze wyżej i wreszcie, wykorzystując dwie napierające na niego siły, przechyliła się lekko w bok i ześlizgnęła się z toru komety, odbijając na prawą burtę. - Pięćdziesiąt sekund do zderzenia. Średnica komety, kilometr - powiedział już spokojniej Namjoon, kiedy znaleźli się poza jej zasięgiem. Horizon przestała drżeć, Taehyung zdobył się na zerknięcie w bok na Hoseoka.

✔On the edge of Horizon | Yoonseok | MinjoonWhere stories live. Discover now