9

1.3K 200 94
                                    

To nie było tak, że Jimin do końca wiedział, co chce powiedzieć. Po prostu nie miał na razie opracowanej strategii i logicznych, niezbywalnych argumentów, które mogłyby potwierdzić jego teorię. Miał tylko pewność, że to naprawdę bardzo, ale to bardzo zły pomysł. Dokładnie wiedział, co musi przekazać, nie był tylko pewny, w jaki sposób powinien to zrobić. Nigdy nie był mistrzem dyplomacji i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Do tej pory jednak nie martwiło go to zbytnio. Nie miał żadnych szczególnych pomysłów, które chciałby przeforsować. Poza tym praca inżyniera tego od niego nigdy nie wymagała. Wszystko, co powinien powiedzieć albo zrobić wynikało z faktów i nie potrzebował dorabiania do tego ideologii. Dlatego teraz nie czuł się zbyt pewnie i idąc przez korytarz, mocno ściskał swój tablet, powtarzając w głowie to, co chciałby powiedzieć.

- Podporuczniku - zaczął, wchodząc do ambulatorium. Namjoon właśnie wkładał górę od munduru. Zaskoczony odwrócił się powoli w stronę Jimina, który zdążył zapomnieć cały swój plan. Dosłownie wszystko, co jakoś zdążył ułożyć sobie w głowie i co jego zdaniem mogłoby zabrzmieć przekonująco. Mężczyzna strasznie go irytował, chociaż zasadniczo nic mu nie zrobił. Po prostu uosabiał chyba wszystkie cechy, które go frustrowały. Jimin starał się z nim nie spędzać czasu, nie rozmawiać, bo Namjoon miał jakiś talent do przedstawienia tematu w taki sposób, że i tak wychodziło na to, że ma rację. Nawet jeśli jej nie miał. Powstrzymał się siłą przed westchnieniem na głos. To będzie ciężka przeprawa, czuł to. - Dostałem rozkaz o przygotowaniu teleporterów. Od pana - dodał, nie chciał, żeby to zabrzmiało oskarżycielsko, jednak absolutnie nic nie mógł na to poradzić. Starszy chłopak wygładził przód munduru i zaczął przeczesywać palcami włosy, które sterczały mu w każdym możliwym kierunku. Jimin złapał się na tym, że patrzy na jego palce, które co jakiś czas przyszczypywały końcówki włosów i próbowały stawiać je do góry. Zamknął na chwilę oczy, a potem spojrzał prosto na drugiego chłopaka.

- Wysłałem ci go jakiś czas temu - Namjoon zmarszczył brwi. Wyglądał na zmęczonego i zachowywał się dużo spokojniej. Przynajmniej nie usiłował nawiązywać przesadnie przyjacielskich relacji, które, według Jimina, były tak strasznie nie na miejscu i które, był tego prawie pewien, doprowadzą go kiedyś do nerwicy.

- Tak - Jimin kiwnął głową i głośno wciągnął powietrze. - To jest zły pomysł - powiedział wreszcie. Nie planował zrobić tego w taki sposób. Miał przygotowane argumenty, może niezbyt mocne, ale w zetknięciu z logiką, jaką kierował się ich pierwszy oficer i tak nie miałyby żadnego sensu.

- Zły? - upewnił się Namjoon, zapinając guziki od munduru.

- Bardzo zły - powtórzył chłopak z przekonaniem. - Już... już po lądowaniu Selene w hangarze Ulyssesa były problemy z łącznością...

- A już myślałem, że przyszedłeś tutaj, bo się o mnie trochę martwiłeś - przerwał mu starszy chłopak, siadając na łóżku i wskazując krzesło przed sobą.

- Przyszedłem tutaj... - zaczął Jimin, ignorując ostatnie zdanie. - Bo uważam, że wzięcie Selene będzie bezpieczniejsze dla misji. Prześledziłem wszystkie zapisy i zakłócenia mogą mieć nie tylko wpływ na teleportację, ale też w przypadku nagłej sytuacji skanery Horizon mogą was po prostu nie wyodrębnić. Co prawda są na Ulyssesie są miejsca bez zakłóceń i teleportacja póki co jest możliwa, ale to się może zmienić. Może się zdarzyć, że nie będziemy mogli ściągnąć was z powrotem - wyjaśnił, siadając na krześle.

- Ulysses się rozpada - wzruszył ramionami Namjoon, krzywiąc się przy tym lekko. - Izolacja hangaru jest zniszczona i promieniowanie wewnątrz niego przekracza dopuszczalną dawkę. Uważasz, że bezpiecznie będzie tam lądować transporterem?

✔On the edge of Horizon | Yoonseok | MinjoonWhere stories live. Discover now