16

1.3K 191 108
                                    

Kantyna, mimo że ich misja nie trwała zbyt długo, teraz wydawała się Yoongiemu zupełnie innym pomieszczeniem. Bardzo domowym. Porzucone tablety, czyjś koc zwisający z oparcia fotela, a nawet kwiaty grzejące się przy lampach obok replikatora. Nic z tych rzeczy nie powinno się znajdować w jednym głównych pomieszczeń statku Federacji. Przypomniał sobie, kiedy po raz pierwszy robił tu odprawę. Czuł jakby to było dawno temu, a od tamtego dnia nie minęły nawet dwa tygodnie.

Tak naprawdę to wszystko od tej pory się zmieniło, oprócz tego, że Yoongi nadal nie miał najmniejszego pojęcia, co powinni zrobić. Jednak w obecnej sytuacji nie mógł nawet wspomóc się odpowiednimi formułkami z podręcznika. Nie było w nim żadnego rozdziału o dezercji. Próbował wymyślić coś konstruktywnego i nie myśleć o tym, jak bardzo poczuł się rozczarowany tym, że Hoseok nie przyszedł na spotkanie. Przeczuwał, że tak będzie i nie powinien się czuć zdziwiony, ale nie potrafił do końca cieszyć się ze wsparcia, jakie otrzymał ze strony reszty załogi. Hoseoka z nimi nie było i musiał się z tym szybko pogodzić. 

Wszyscy wpatrywali się w niego wyczekująco. Yoongi wiedział, że to był moment na powiedzenie czegoś naprawdę ważnego i zapadającego w pamięci, doskonale zdawał sobie z tego sprawę.

- A jebać to - mruknął pod nosem, ale chyba trochę zbyt głośno, bo siedzący najbliżej niego Namjoon, podniósł głowę zaskoczony. Yoongi miał zwyczajnie wyjebane na wzniosłe myśli. - Mamy kilka problemów, które musimy rozwiązać w ciągu najbliższych godzin - zaczął, zgrabnie omijając przyznanie przed wszystkimi, minus Hoseok, do tego, że nie ma opracowanej żadnej strategii. - Naszym największym problemem obecnie są chipy...

- Których nie da się wyjąć, korzystając ze sprzętu na Horizon - przerwał mu Jin i usiadł w fotelu. Wyciągnął przed siebie nogi i złożył ręce pod brodą, omiatając stołówkę wzrokiem

- Jak to... się nie da? - powtórzył za nim Yoongi, odwracając się. Kiedy myślał już, że zaczynał cokolwiek wreszcie ogarniać, Jin atakował go kolejną niespodzianką. Czuł, jak znów gotuje się w nim krew.

- No cóż - Jin nabrał powietrza w płuca i wolno je wypuścił. - Chipy, a właściwie to nanochipy są umiejscowione w takim miejscu, żeby podczas normalnego skanu głowy trudno było je wykryć - zaczął wyjaśniać. - Nie można tak po prostu o... nie wiem... nakierować na nie ręczny laser i je zniszczyć. Usmażyłbyś pacjentowi mózg. Potrzebujesz bardziej precyzyjnego sprzętu, drogiego - podkreślił - sprzętu.

- I kiedy zamierzałeś nam to powiedzieć? - pytał dalej zaskoczonym tonem Yoongi. Jin wzruszył ramionami.

- Teraz na przykład - odparł, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Yoongi zacisnął palce w pięści. Namjoon okrążył stół i usiadł na krześle naprzeciw niego.

- Doktorze - powiedział szybko, starając się załagodzić sytuację. - Czy na Ulyssesie znajdziemy taki sprzęt? - spytał. - Czy istnieje w ogóle taki sprzęt?

- Na Ulyssesie - Jin zamyślił się na chwilę. - To statek badawczy. Raczej powinni mieć coś takiego - dodał i rozłożył ręce. - Raczej - znów podkreślił, a Yoongi wolno wypuścił powietrze i ostatkiem sił powstrzymał się przed uderzeniem Jina w głowę.

Zaczął chodzić przed replikatorem, zaciskając mocno szczękę. Nie może się denerwować, nie może nawet krzyczeć, bo rana się odezwie. Musi zachować spokój, wiedział o tym, ale Jin przechodził dziś samego siebie i nawet oddychanie przychodziło Yoongiemu z trudem. Teraz mógł się tylko denerwować. Zresztą w tym był mistrzem. Był wręcz arcymistrzem stresowania się i jego talent powoli przejmował nad nim kontrolę. Czuł, jak jego spokój kruszy się z każdym małym krokiem, który stawiał. Jin na oślep sięgnął po jego rękaw i zatrzymał go w miejscu. Yoongi spojrzał na niego zaskoczony.

✔On the edge of Horizon | Yoonseok | MinjoonWhere stories live. Discover now