epilog

1.4K 215 204
                                    

a/n: #jiminmazawszenajgorzej

2 miesiące później :

- ...nie mamy dużo czasu. Pojawiły się kolejne dziury - zakomunikował niewyraźny i przytłumiony głos, który wydobywał się z głośnika. Przez chwilę słychać było szum, krótki trzask, a potem sygnał wrócił do swojej dawnej mocy. - Nikt nie mógł tego przeżyć, kapitanie. Zaraz wracamy do bazy. Ostatnie próbki przesłano już do...- głos ściszył się na tyle, że nie dało się zrozumieć żadnych słów. - Odbiór. Przyjąłem - powiedział po dłuższej przerwie. I znów szum wypełnił kabinę. - Zakładamy, że załoga Horizon zginęła. Odnaleziono części ich sprzętu niedaleko miejsca katastrofy - Hoseok aż zasłonił usta, odchylając się z całym fotelem do tyłu. Miał ochotę krzyczeć ze szczęścia. Spojrzał na siedzącego obok Taehyunga.

- Słyszysz to? - spytał bezgłośnie. Jego ręka instynktownie powędrowała do czarnej obroży na szyi, której dotknął przelotnie. Taehyung pokiwał energicznie głową. Sam siedział w podobnej pozycji, co drugi chłopak; nogi miał oparte o konsolę, na jednym kolanie trzymał kawę, a drugą zajmowała książka, którą czytał na czytniku. Zdjął je szybko, szczerząc się szeroko.

- Zajebiście - powiedział cicho, jakby bojąc się, że zaraz, bez ostrzeżenia, uruchomi się ich mikrofon i przez przypadek połączą się ze statkiem Federacji, który wciąż przeczesywał miejsce wypadku Ulyssesa.

Wiedział, że to nie było możliwe, a poza tym nawet jeśli coś takiego by się stało, byli setki, jak nie tysiące mil od nich i zanim ktoś by tu dotarł, po Horizon nie byłoby już dawno śladu. Jednak jego paranoiczna natura wolała uważać i poruszał się z ostrożnością, której nigdy by się po sobie nie spodziewał.

Wstał z fotela i przeciągnął się, roztrzepując swoje świeżo pofarbowane na wypłowiały blond włosy. Były teraz prawie tego samego koloru co jego oczy i Hoseok złapał się po raz kolejny na tym, że gapi się na niego tak samo, jak za każdym razem patrzył na Jina. Z lekkim podziwem i zazdrością. Taehyung wyglądał dobrze. Ostatnie miesiące w cieniu asteroidy, której przyciąganiu i cieniowi poddała się Horizon, okazały się dla chłopaka zbawienne. Nie był już tak nerwowy i sfrustrowany i czasem Hoseok zastanawiał się, co się stało z dawnym Taehyungiem. - Muszę powiedzieć to Yoongiemu - oznajmił, odwracając się w stronę Hoseoka, który aż przełknął szybko ślinę, bojąc się, że został przyłapany przez młodszego chłopaka na gapieniu się.

- Wracaj szybko - burknął, ale w jego głosie nie było złości. Sam nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Aż położył sobie ręce na policzkach i zaczął je masować. Nie może się tak cieszyć, bo zaczynały boleć go od tego mięśnie. Po długim i trudnym czasie potrzebowali w końcu dobrej wiadomości. - Musimy monitorować dziś częstotliwości. Fregata wraca do bazy i musimy przechwycić tyle informacji, ile się da i...

- Wiem przecież - Taehyung poklepał go po ramieniu, co starszy chłopak zanotował od razu. Stary Taehyung nigdy by tego nie zrobił. Zwłaszcza jemu, prędzej odciąłby mu rękę. - Taehyung do Yoongiego - powiedział głośno, wyjmując komunikator z kieszeni dresów. - Taehyung do Jina i Namjoona - dodał po chwili i czekał na odpowiedź.

- Szybko - Hoseok odezwał się znowu, odwracając się w jego stronę. Próbował nadążyć za nim wzrokiem, ale Taehyung był już przy drzwiach i zaczął biec. - Taehyung! - krzyknął za nim.

- No wiem! - odkrzyknął mu chłopak. Przyłożył komunikator do ust. - Taehyung do...

- Co znowu? - odpowiedział mu leniwy głos, który mógł należeć tylko do Yoongiego. Chłopak zatrzymał się.

- Spotkanie w kantynie, teraz. To ważne - powiedział i znów przyśpieszył kroku.

- OK, bez odbioru - komunikator wyłączył się.

✔On the edge of Horizon | Yoonseok | MinjoonWhere stories live. Discover now