Rozdział 1. Barry, trzymaj się!

249 23 3
                                    

Barry p.o.v

Spóźniony wbiegłem do star labs. Mimo, że jestem bardzo szybki, często się spóźniam. W głównej sali Cisco i Caitlin zawzięcie robili coś na komputerach. Nawet nie zauważyli, że tu jestem. Zdziwiony stanąłem za nimi.

- Hej- krzyknąłem, na co oni wystraszeni wzdrygnęli się i obrócili w moją stronę. Uśmiechnąłem się zawadiacko w ich stronę. Cisco chwycił się za serce oddychając głęboko.

- Chcesz, żebym zawału dostał?- zapytał ze słyszalnym wyrzutem. Przewróciłem tylko oczami i spojrzałem na komputer.

- Co robicie?- zapytałem, a oni natychmiast zasłonili monitor swoimi ciałami, uśmiechając się dziwnie. Spojrzałem na nich z podniesioną brwią, splatając ręce na piersi.

- A nic ciekawego, tak tylko, no wiesz...- długowłosy spojrzał błagalnie na Cait. Co oni kombinują?

- Tworzymy nową broń- dokończyła po chwili, patrząc mi w oczy. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale usłyszeliśmy alarm. Cisco szybko podszedł do odpowiedniego monitora, sprawdzając o co chodzi.

- Pożar w jednym z wieżowców w centrum miasta. Podobno jakiś błąd instalacji elektrycznej.- kiwnąłem głową i w ciągu sekundy przebrałem się w strój Flasha.

- Jeszcze dokończymy tą rozmowę- rzekłem w ich kierunku i wybiegłem z budynku, kierując się w stronę centrum.

Już z daleka zauważyłem dym. Jeszcze bardziej przyśpieszyłem. Po krótkiej chwili stanąłem przed wieżowcem. Wygląda to całkiem poważnie, ale nie takie rzeczy już robiłem. Prędko wbiegłem do środka i zacząłem szukać ludzi, którym nie udało się uciec. Zacząłem ich wynosić. Na szczęście było to tylko kilka osób. Gdy już wszyscy stali bezpieczni na dworze, stanąłem po środku pomieszczenia i zacząłem bardzo szybko kręcić rękami, aby wytworzyć próżnię. Nie jest to łatwe, ale w końcu ogień zaczął przygasać. Niedługo potem zniknął całkowicie. Zmęczony i szczęśliwy wyszedłem z budynku. Ludzie przed nim stojący zaczęli bić mi brawo. Uśmiechnąłem się lekko na ten widok. Zacząłem biec do laboratorium, lecz po kilkunastu metrach upadłem na ziemię pomiędzy dwoma budynkami. Co się stało? Spróbowałem wstać, lecz zakręciło mi się w głowie, przez co znowu upadłem. Powoli usiadłem pod ścianą i nacisnąłem słuchawkę przy uchu.

- Cisco, co się dzieje? Nie mogę biec!- nie rozumiem, co mi jest? Nigdy mi się tak nie stało.

- Właśnie nie wiem, twoje odczyty są w porządku.- usłyszałem spanikowany głos. Jak to w porządku? Czułem się coraz gorzej. Ciężko mi się oddychało.

Usłyszałem jakiś hałas. Obróciłem głowę w lewą stronę. W moją stronę zbliżał się jakiś facet w czarnej masce. W dłoni miał pistolet. Celował nim prosto we mnie. Nie mam nawet siły się bronić. Widocznie zadowolony uklęknął przede mną, uśmiechając się złowieszczo.

- Nie wierzę, czyżby udało mi się pokonać niepokonanego Flasha?- zapytał ze sztucznym zdziwieniem w głosie, po czym zaśmiał się przerażająco. Przyglądałem mu się bezsilnie.

- Barry, trzymaj się! Zaraz tam będziemy!- usłyszałem głos Caitlin w słuchawce. Nie dadzą rady. To mój koniec. Nawet nie zdążyłem powiedzieć Iris, że ją kocham.

Przyłożył mi broń między oczy, trzymając palec na spuście.

- Jakieś ostatnie życzenie?- zapytał, patrząc mi prosto w oczy. Spojrzałem na niego morderczo, co powodowało u niego wyraźne rozbawienie. Jestem w beznadziejnej sytuacji. Chciałbym się chociaż pożegnać z wszystkimi. Mój tata...zostanie sam. Nawet nie udało mi się jeszcze złapać mordercy mojej mamy.

- Nic? No cóż, jak chcesz. Żegnaj!- cały czas spoglądałem mu w oczy. Było tam widoczne czyste szaleństwo. Miał już nacisnąć spust, gdy coś odrzuciło go na równoległą ścianę, przez co stracił przytomność, a broń wyleciała mu z ręki. Zaczęły mi się pojawiać mroczki przed oczami. Przede mną stanęła jakaś postać w niebieskim kapturze, przez co nie widziałem jego twarzy. A może jej? Tak, to raczej ona. Powoli uklękła przede mną, po czym sięgnęła do mojej szyi. Co ona robi? Poczułem lekki ból z boku szyi, a w jej ręce znalazła się mała strzałka z fiolką, która była już pusta. To dlatego nie mogłem biec, ale dlaczego ja tego nie poczułem? Nawet aparatura tego nie wykryła. Poczułem się strasznie słabo. Nie mając na nic siły, zemdlałem.

***

Remember, never give up! | FlashWhere stories live. Discover now