Rozdział 4. Miło mi cię poznać.

224 22 0
                                    

Skye p.o.v

Dokończyłam herbatę, po czym zapłaciłam i wyszłam z lokalu. Na pewno tu jeszcze wrócę. Szkoda, że nie odkryłam tego miejsca wcześniej. Tym razem nie zakładałam kaptura, nie było takiej potrzeby. Co by tu teraz porobić? Do domu jeszcze nie chcę wracać, bo po co? Postanowiłam się przejść do parku. Jest to moje ulubione miejsce w całym Central City, od zawsze. To tam mogłam zaznać spokoju i ciszy. Spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie. Nie mam się po co śpieszyć. Pod nosem nuciłam sobie jedną z moich ulubionych piosenek. Gdy już doszłam do celu usiadłam pod wielkim dębem, wpatrując się w stawek niedaleko. Tafla wody była nienaruszona, gdyż na szczęście przestał wiać wiatr. Lepiej dla mnie. Podniosłam lekko kącik ust, napawając się tym spokojnym krajobrazem.

- Skye?- usłyszałam jakiś męski głos po mojej prawej stronie. Zdziwiona obróciłam głowę. Niedaleko mnie stał jakiś młody brunet, przypatrując się mojej twarzy, przez co poczułam się lekko niezręcznie. Mógł mieć coś około 23 lat, tak myślę. Pokiwałam lekko głową, wstając z ziemi.

-Znasz mnie?- podszedł do mnie kilka kroków, przez co dzielił nas niecały metr. Przekrzywiłam lekko głowę, myśląc nad jego pytaniem.

- Nie, a powinnam?- odpowiedziałam po chwili ciszy, uparcie się w niego wpatrując. Czego on ode mnie chce? Nie ufam ludziom zaczepiających innych bez powodu. Co ja mówię, ja nikomu nie ufam!

Chłopak przeczesał swoje włosy, biorąc głęboki oddech. Splótł ręce za plecami, patrząc prosto w moje oczy.

- Jestem twoim bratem.- powiedział szybko, wprowadzając mnie tymi słowami w stan otępienia. W końcu opanowałam się, prychnęłam pod nosem i obróciłam się do niego plecami.

- Ja nie mam brata. Nigdy nie miałam.- rzuciłam przez ramię, po czym ruszyłam w drogę powrotną. Jest moim bratem. Taa, jasne. A ja jestem króliczkiem wielkanocnym. Chłopak nie dawał za wygraną. Wziął mnie na ręce, na co pisnęłam wystraszona i zaczął biec. Ale nie tak jak normalny człowiek. On biegł kilkaset kilometrów na godzinę! Po kilku sekundach postawił mnie w głównej sali w star labs. Odsunęłam się od niego szybko, rozglądając się bacznie naokoło. Koło chłopaka stanęła jeszcze dwie osoby : długowłosy brunet i brunetka. Przyglądali mi się zaciekawieni, co nie podobało mi się ani trochę.

- Cześć, jestem Caitlin Snow. Miło mi cię poznać- powiedziała brunetka, podając mi rękę, na co ja jeszcze bardziej się cofnęłam. Nie lubię, jak ludzie mnie dotykają. Wtedy wszystkie wspomnienia wracają. Gdy tylko zauważyła, że nie mam zamiaru podać jej ręki, uśmiechnęła się lekko w moim kierunku.

- Ona nie wierzy, że jestem jej bratem- odpowiedział chłopak, który najwidoczniej jest Flashem. Przyglądałam im się w ciszy, chcąc jak najszybciej stąd wyjść. Długowłosy chłopak spojrzał na mnie przelotnie, po czym skierował się do jednego ze stołów. Wziął biały tablet do ręki, po czym podszedł z nim do mnie. Wyciągnął go w moim kierunku, podnosząc kącik ust. Z lekkim wahaniem wzięłam go do ręki. To były akta. Moje akta. Zdziwiona zaczęłam je czytać. Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Ja naprawdę mam brata. Poczułam łzę spływającą po moim policzku. Czyli jednak nie zostałam sama. A co jeśli to jakaś pułapka> Otarłam łzę wierzchem dłoni, po czym odłożyłam urządzenie na najbliższy blat.

- Chodź, ktoś bardzo chce cię poznać.- Barry podszedł do mnie i delikatnie chwycił mój nadgarstek. Natychmiast przed oczami zaczęły przelatywać mi jakieś obrazki. Nie mogłam im się w ogóle przyjrzeć. Poczułam straszny ból głowy, jakby coś próbowało mi ją zgnieść. Krzyknęłam i upadłam na kolana, chwytając się za głowę. Po moich policzkach płynęły strumienie łez. Jeszcze nigdy nie czułam takiego bólu. Po chwili wszystko zniknęło, a ja zemdlałam, upadając na podłogę.

***


Remember, never give up! | FlashWhere stories live. Discover now