Rozdział 17

738 40 3
                                    

Shon POV.

Po tym jakże udanym śniadaniu musiałem zająć się sprawami stada, a Julia poszła pobawić się z wilczkami. Usiadłem w swoim gabinecie przy biórku, oraz z niesmakiem spojrzałem na leżącą przedemną stertę dokumentów. Echhh papierkowa robota. Jak ja tego nienawidzę. Przeczytaj, zrozum, zdecyduj, podpisz lub nie... nuuda!

Chwyciłem pierwszy z brzegu folder i zacząłem go czytać. Po przeczytaniu pierwszego zdania zniesmaczony spojrzałem na całą resztę dokumentow. Ale mi się nie chce... Nie no. Ja się jest alfą, to się musi. Pomyślałem o Julii...

Pełen nowych sił zacząłem czytać dokumenty...

***time skip***

Okej. Został mi ostatni folder...
Czytam, czytam, czytam...

Acha. Ok. Chodzi im tylko o to, że mam oddać teren watahy, bo wypowiadają mi wojnę. Podpiszę i już idę do Julii... ZARAZ...

CZY ONI WYPOWIADAJĄ MI WOJNĘ?!?!?!

Spojrzałem na nadawcę. Alfa Kened Amodeus z watahy Srebrnego Książyca

Jak ja nienawidzę gnoja! Właśnie się pogodziłem z Julią, wszystko miało być ok, a on mi z taką wiadomością wyskakuje?! Powaliło?!

Ale...

Jeśli chce mieć wojnę, to ją dostanie! I nawet wiem kto będzie przegranym!

Tylko MOJA mate (Zawieszone)Where stories live. Discover now