7

359 25 2
                                    

Ominęłam Starka i poszłam do Lokiego.
- Cześć.
- Myślałem że nie przyjdziesz.
- Przemyślałam wszystko i się nawet cieszę. - Powiedziałam nieśmiało. Tata się ucieszył z tych słów.
- Mam plan żeby cię z tąd wyciągnąć. - Zrobiłam uśmiech typu Jokera.
- Zdradzisz mi swój pomysł?
Ja tylko zerknęłam w stronę kamery. On tylko lekko kiwnął
głową.
- Ja już idę, pa.
- Pa.
Poszłam do windy,  a potem do Starka.
- Zrobisz coś dla mnie?
- Co?
- Wypuścisz Lokiego?
- Zwariowałaś?! On jest niebezpieczny!
- Plose.
- Nie!
- Chociaż żeby chodził sobie po wieży.
- Ale...
- Będę go pilnować. Chyba nie chcesz żebym była smutna?
- No... Dobra. Idź mu powiedzieć że wyjdzie ale nie może nic narozrabiać. Okej?
- Okej! Dziękuję!
I pobiegłam do windy, a potem do celi Lokiego.
- Szykuj się! Wychodzisz!
Ale masz być grzeczny.
- Będę.
Nagle drzwi windy się otworzyły i wszedł Tony.
- No Jelonku to twój szczęśliwy dzień. Wykończenie wychodzisz by móc nas zabić. Cieszysz się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Powiedział Loki.
- Przestaniecie?!
- Dobra, już nie piekl się tak. - Powiedział Tony.
Podszedł do celi, otworzył ją i  wsadził na ręce taty jakieś dziwne bransolety.
- To żebyś nam nie uciekł.
Ja tylko pobiegłam do Lokiego i go przytuliłam.
- A ty idziesz ze mną,  trzeba w końcu cię zbadać. - Powiedział do mnie Tony.

Wiem dziś strasznie krótkie ale pisałam to kilka dni bo nie miałam weny i czasu no..
I nerwów. Co się okaże na badaniach dowiecie się w następnej części. Narencja ;-)

Odcienie zieleniWhere stories live. Discover now