03

15.7K 596 235
                                    

- Kocham was. - Mruknęłam następnego dnia rano do telefonu, gdy odbyłam już przesłuchanie z rodzicami, bo rozmową tego nie nazwę.

A dobrze ci tam?
Zabrałaś wszystko?
Poradzisz sobie?

Była ósma rano, a moje pierwsze zajęcia odbywały się dokładnie za godzinę. Dzisiaj miałam tylko taniec, literature, muzykę i sztukę więc nie było tak źle. Jak już wcześniej wspominałam jest to artystyczna uczelnia więc większość zajęć to właśnie zajęcia artystyczne. Dodatkowo mam jeszcze literature i algebrę. 

Byłam tak podekscytowana pierwszym dniem, że wstałam o siódmej i wzięłam prysznic w wspólnej łazience na korytarzu, w której na szczęście o tej godzinie byłam sama. Potem wyprostowałam włosy i idealnie się pomalowałam. Na koniec ubrałam się w czarne rurki i żółtą koszulkę z krótkim rękawkiem.

Iss jeszcze słodko spała, bo jej etap zachwytu nowym miejscem już minął, ale to nie moja wina, że odpowiedz na moje podanie przyszła cholernie późno i już w sumie miałam uczyć się w Kanadzie.

Jakoś strasznie mi się nudziło więc postanowiłam posiedzieć na dziedzińcu. Zabrałam torbę, w której miałam strój na zajęcia z tańca oraz notatnik na literature i wyszłam z pokoju. Wychodząc już prawie z budynku przejrzałam się w lustrze, które wisiało na holu.

Gdyby mój brzuch tak nie wystawał, a uda były ciut chudsze to nie byłoby tak źle. No niestety! Wole jeść.

Kiedy już byłam na dworze zrobiło mi się trochę zimno, ale nie miałam zamiaru już wracać do akademika. Usiadłam sobie pod pomnikiem, który znajdował się na środku dziedzińca i złapałam jakieś darmowe wi-fi pod nazwą "dzień dobroci dla zwierząt" i zaczęłam przeglądać instagrama.

Było bardzo cicho i spokojnie, bo pewnie większość jeszcze spała.

- Clark. - No i koniec ciszy i spokoju. - Kanada zmieniła cię w rannego ptaszka? 

Luke wyszedł ze swojego akademika i powoli zmierzał ku mnie. Czy jemu serio tak łatwo przychodzi rozmowa ze mną? Bo, gdy moje oczy przesłały obraz Luke'a do mózgu to moje serce zaczęło nagle szybciej bić. Był ubrany w czarne spodnie tego samego koloru buty i białą koszulkę.

On to zawsze jest na czarno-biało.

- Naah. - Mlasnęłam, gdy już był bliżej. - Po prostu mam nadzieję, że kogoś wyrwę. 

- Już wyrwałaś. - Usiadł obok.

- Ciebie wyrwałam rok temu. 

- Ale ja nie mówię o sobie. - Wyprostował się. - Miałem na myśli Chrisa.

Dziwny dreszcz przeszedł po moim ciele, a moje policzki nagle stały się ciepłe. Kuuurwa coś czuje, że nasza relacja teraz będzie cholernie  dziwna i niezręczna. 

- Jak to się stało, że jesteś kapitanem? - Zapytałam, bo przecież Luke nigdy nie grał w piłkę. 

- Po twoim wyjeździe musiałem się czymś zająć. - Westchnął i oparł się plecami o pomnik. - Muzyka mi nie wystarczała, bo... Nieważne. Potem stwierdziłem, że chcę czymś zaimponować ojcu i zapisałem się do klubu. Na początku nawet w słupek nie trafiałem. Potem jakoś to już poszło. 

- Och? Okej. Fajnie. - Powiedziałam niezręcznie, bo dalej dziwnie czułam się w jego towarzystwie. - To teraz będziesz musiał wykonywać te całe zadania.

- Jutro kolejna impreza. Wpadasz? 

- Znów ognisko? -Miałam nadzieje, że nie bo zawsze na ognisku moje oczy łzawią i nienawidzę tego. - Poza tym jutro jest wtorek.

It's Not Over Yet - HemmingsWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu