11

11.5K 520 348
                                    

Luke

- Co jest kurwa? - Najgorszym uczuciem świata jest, gdy budzisz się rano, a właściwie po południu z ogromnym kacem i nawet nie wiesz, który mamy rok.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu, w którym się znajdowałem i na całe szczęście byłem w swoim pokoju. Chodź nawet nie wiem jak się w nim znalazłem. Spojrzałem na telefon leżący na szafce, który akurat zaczął dzwonić. Sięgnąłem po niego i odebrałem połączenie.

- Halo?

- Gdzie ty kurwa jestes do chuja wafla? - Głos Caluma obił się o moje ucho. - Mamy wykłady ty zapijaczony idioto.

- To dzisiaj poniedziałek?

- Nie kurwa. Tłusty czwartek. - Warknął. - Przychodzisz?

- Nie jestem w stanie. Nawet nie wiem co wczoraj robiłem ziom.

- A ja wiem co miałeś robić. Miałeś spotkać się z Cass frajerze. Czemu ty nigdy nie możesz być wobec niej okej?

- Pieprzysz jak moja matka. - Mruknąłem i przetarłem dłonią oczy. - Narazie. - Rozłączyłem się najszybciej jak tylko mogłem.

Zobaczyłem, że miałem kilka nie odebranych połączeń od Cass. Byłem na siebie wkurwiony. Kompletnie nie wiedziałem co się ze mną wczoraj działo plus wystawiłem Cass. Postanowiłem do niej napisać.

Ja: WIEM, ŻE NIE CHCESZ MNIE ZNAĆ, ALE SPOTKAJMY SIĘ DZISIAJ PO POŁUDNIU W KAWIARNI.

MojaPrzyszłaLocha: Masz racje Luke. Nie chce cię znać. Daj mi spokój.

Ja: Daj sobie to wytłumaczyć

MojaPrzyszlaLocha: Nienawidze cie

MojaPrzyszlaLocha: Bede o 03:00 ale stawiasz mi żarcie

Uśmiechnąłem się sam do siebie i rzuciłem telefonem na poduszke obok. Nagle poczułem ogromną chęć napicia się wody, a oczywiście nie miałem żadnej w pokoju. Wciągnąłem na siebie bordowe dresowe spodenki i zbiegłem na dół.

- Luke! - Usłyszałem, gdy wbiegłem do kuchni. - Już myślałam, że się nie obudzisz.

- Sonia... - Warknąłem i wziąłem z blatu butelke wody. - Co się wczoraj działo? - Wziąłem łyk wody.

- No byliśmy w klubie. Sam mi to zaproponowałeś. Ja byłam temu przeciwko. - Zaczęła zalotnie bawić się włosami, gdy ja sączyłem wode. -Przecież dzisiaj poniedziałek, ale w końcu mnie namówiłeś.

- Przestań pierdolić. - Wyrzuciłem  pustą butelke. - Dałaś mi jakieś gówno.

- Tak tylko żeby było zabawniej. - Zaśmiała się i położyła ręke na moim torsie.

Wkurwiony chwyciłem dość mocno jej dłoń i zrzuciłem z mojej klatki.

- Radziłabym ci uważać. Mamy umowe Luke. - Syknęła, a ja się zaśmiałem. - Radze ci być dla mnie miłym. - I to były ostatnie słowa jakie wyszły z jej napompowanych ust. Potem po prostu wyszła.

Po tych jej pigułkach czy innym gównie jakie mi podała zrobiłem się dość głodny, ale jakoś mało chciało mi się gotować. Było jakoś po drugiej więc stwierdziłem, że jak zamówie pizze to przyjdzie ona akurat kiedy pojawi się tu Cass. A co jej nie przekona do wybaczenia mi jak pizza na cienkim z szynką i kukurydzą.

Wybrałem numer do najlepszej pobliskiej pizzeri i zamówiłem największą pizze, bo przy okazji nakarmi się jeszcze Caluma i innych. Oczywiście zamówiłem bez pieczarek, których Clark nienawidzi na pizzy.

Trochę śmierdziałem, a miałem jeszcze troche czasu do przyjścia brunetki więc wziąłem ciepły prysznic. Potem przebrałem się w dresy z nike i biały podkoszulek.
Spojrzałem na swój tatuaż, który znajdował się na kostce. To dziwne, że Cass go jeszcze nie zauważyła. Może to głupie, ale wytatułowałem sobie moją pierwszą gitare, którą mi podarowała. Na początku wmawiałem sobie, że robie ten tatuaż ze względu na muzyke, ale wcale tak nie jest. Znaczy tylko po części. Zrobiłem go z myślą o niej.

Cassandra

- Pa! Kocham cię! Nie daj się mu tak od razu! - Zaśmiała się Iss i pomachała mi idąc w stronę naszego akademika.

Ja za to szłam do tego dupka. Byłam na maksa zmęczona, bo przez niego nie spałam praktycznie całą noc, a na zajęciach z malarstwa ledwo co nir usnęłam.

Kiedy byłam już przed domem bractwa nie bawiłam się w jakieś pukanie tylko od razu chwyciłam za klamkę i weszłam.

Oni zawsze mają otwarte drzwi.

Na kanapie w salonie siedzieli wszyscy oprócz Luke'a. Calum wskazał mi palcem, że blondyn jest u siebie na górze więc od razu powędrowałam schodami na piętro. Kiedy stałam pod jego drzwiami poczułam ten cudowny zapach pizzy bez pieczarek.

Nie Cass. Nie możesz polecieć na pizze. Najważniejsze żeby miał sensowne wytłumaczenie.

Zapukałam w białe drzwi, a po chwili otworzył mi je uśmiechnięty blondyn. Wkurza mnie ten jego uśmiech.

- Możesz zacząć. - Powiedziałam i weszłam w głąb pokoju. - Tłumacz się Luke.

Spojrzałam na pizze, która leżała na łóżku chłopaka. Miałam na nią cholerną ochote, ale najpierw musiałam zgrywać twardą.

- To głupie. Po prostu napiłem się kieliszek, potem drugi no i jakoś tak poleciało. Naprawdę przepraszam, bo głupio wyszło, ale no alkohol to chyba moja słaba strona. Potem Sonia zaprowadziła mnie do siebie żebym w ciszy mogł pójść spać. - Uśmiechnął się niezręcznie i wzruszył ramionami. - To dla ciebie. - Wskazał na karton. - Taka jaką lubisz. Bez pieczarek.

Westchnęłam głośno i spojrzałam na pizze. W sumie to mu wybaczam. Najważniejsze, że powiedział prawde. Przecież każdemu się mogło zdarzyć.

- Jesteś naprawde beznadziejnym przyjacielem Luke. - Przewróciłam oczami. - Ale chociaż zamawiasz dobrą pizze.

Usiadłam na jego łóżku i wziełam ten cieplutki kawałek, na którym było najwięcej kukurydzy.

- Może dzisiaj masz ochote na nasz wczorajszy spacer? - Zaśmiał się i usiadł obok biorąc kawałek. - Jest ładna pogoda.

- Jeżeli znów nie najebiesz się jak szczupak i mnie nie wystawisz to możemy się przejść.

- Wydaje mi się, że jestem w stanie to zrobić. - Śmieje się.

I po tym nastała ta dziwna niezręczna chwila, której cholernie nienawidze. Gdybyśmy byli tersz w jakimś filmie pewnie by mnie pocałował, a ja zastanawiałabym się jak bardzo czuć kukurydzę w tym pocałunku. Ale całe szczęście to prawdziwe życie, a mój telefon zaczął dzwonić.

- Halo? Chris? - Odebrałam, a Luke spojrzał na mnie tajemniczo.

- Heeeej. Jestem w barze kilka przecznic od szkoły i jest tu jakiś dziwny gostek z pierwszego roku. Zack? Zack Elmory? Pieprzy na prawo i lewo, że cie zaliczył. Cała szkoła tutaj jest i nie wygląda to ciekawie Cass.

- Co? - Przez pierwsze chwile nie wiedziałam o czym on mówi, ale potem przypomniałam sobie o tym dziwnym typie, który mnie wczoraj zaczepił. - Chris zrób coś!

- Mówie mu żeby zamknął ryj. Cass on tu jest z jakimś napakowanymi typami. Nic więcej nie moge zrobić.

Rozłączyłam się i spojrzałam na rozwcieczonego Luke'a, który najprawdopodobniej wszystko słyszał.

- Tylko spokojnie. - Powiedziałam.

- Zbieraj się. - Wstał i zaczął ubierać buty, które leżały obok drzwi. - No co się tak na mnie patrzysz. Zbieraj się.

- Przestań Luke. - Gwałtownie wstałam, ale zaraz po tym znów usiadłam. - To jakiś psychol. Serio nie warto. Nawet nie wiem kto to. Wczoraj zaczepił mnie i zaczął gadać, że ty i Sonai wyszliście i... - Przestałam mówić bo zobaczyłam, że blondyn robi się coraz bardziej wkurzony. - Tylko błagam. Nic mu nie zrób. - Jęknęłam i wstałam wychodząc za nim z pokoju.

Coś czuje, że tonie będzie miłe spotkanie

It's Not Over Yet - HemmingsWhere stories live. Discover now