18

5.8K 226 79
                                    

- Ale cudownie. - Westchnęłam kiedy wszyscy stanęliśmy przed domkiem, a raczej domem w górach.

Anastasia pospieszyła nas, abyśmy zabrali swoje torby i weszli do środka. Dom był cały drewniany co dodawało klimatu. Wszystko było urządzone w ciepłych kolorach i było naprawdę cudownie.

- No to tak. - Rudowłosa stanęła przed nami w salonie. - U góry są cztery pokoje. Trzy dwuosobowe i jeden trzyosobowy. Uzgodnijcie kto z kim między sobą, ale ja z Alanem zaklepujemy jeden pokój. - Uśmiechnęła się do nas. - Idę zrobić nam coś ciepłego na obiad. - Powiedziała i pociągnęła za sobą swojego chłopaka, który nie był chyba zbytnio zadowolony z tego, że musi jej pomóc w kuchni.

Wszyscy weszliśmy na górę ze swoimi walizkami i stanęliśmy przed pokojami.

- Ja biorę jeden pokój razem z Iss. - Michael objął brunetkę w pasie, a ona cicho zachichotała.

Spojrzałam na Luke'a, który stał niezbyt zainteresowany sytuacja i wpatrywał się w swoje trampki.

- Ashton przygarniemy do siebie Caluma? - Zdziwiona spojrzałam na Loren.

Calum, Ashton i Loren w jednym pokoju? To nie skończy się dobrze.

- Calum, a nie chcesz być w pokoju ze mną i Lukiem? - Nagle poczułam lekkie szturchnięcie w żebra, ale nawet nie zwróciłam uwagi na blondyna obok.

- W sumie to mogę spać na kanapie w salonie. - Hood wzruszył ramionami. - Nie chce nikomu w niczym przeszkadzać.

- Ale Calum nie ma problemu żebyś był z nami naprawdę. - Blondynka uśmiechnęła się do Hooda, a ten wzruszył ramionami i pokiwał głową na znak, że może być z nimi w pokoju.

Wzięłam swoją czarna walizkę i otworzyłam białe drzwi pokoju, a następnie do niego weszłam. Był naprawdę duży i znajdowało się w nim jedno duże sypialniane łóżko.

- Jestem skazana na spanie z tobą. - Zażartowałam kładąc się na łóżko.

- Yhym. - Mruknął blondyn i usiadł na fotelu wyciągając swój telefon z kieszeni.

Okej?

- Jesteś na mnie o coś zły? - Podniosłam się i usiadłam na krańcu łóżka. - Od rana mam wrażenie jakbyś mnie jakoś unikał.

Praktycznie dzisiaj ze sobą nie rozmawialiśmy. Luke nawet nie utrzymuje ze mną kontaktu wzrokowego.

Blondyn westchnął i wstał z fotela kładąc na nim swój telefon. Podszedł do mnie i przykucnął przy łóżku.

- Mam jakieś złe przeczucie co do tego wyjazdu. - Chwycił mnie za dłoń. - Czuje jakby miało wydarzyć się coś złego.

Kiedy spojrzałam na nasze splecione razem ręce poczułam dziwne uczucie brzuchu. Tak właściwie kim my dla siebie byliśmy? Omijamy ten temat cały czas. Wiem, że jest dla mnie ważny, a ja jestem ważna dla niego, ale tak właściwie nie stoimy na niczym konkretnym.

- Co złego może się stać? Jesteś wśród przyjaciół Luke. Jestem tu ja. Nic złego nie może się stać. - Blondyn przybliżył do ust moja rękę i pocałował mnie w zewnętrzną stronę dłoni.

***
Usłyszałam pukanie do drzwi wiec leniwie podniosłam wzrok ponad ekran mojego telefonu, na którym przeglądałam od godziny Twittera siedząc sama w pokoju.

- Cześć. Przeszkadzam? - Zapytał brązowo włosy chłopak uchylając lekko drzwi na co ja gestem ręki zaprosiłam go do środka. - Impreza na dole się rozkręca. Nie chcesz do nas dołączyć? Twoja przyjaciółka robi naprawdę świetne drinki.

- Dzięki Alan, że chociaż ty się zainteresowałeś. - Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka. - Dość średnio się czuje.

Oczywiście to była tylko i wyłącznie wymówka. Czułam się znakomicie. Po prostu zachowanie Hemmingsa w dniu dzisiejszym męczyło mnie na tyle, że nie miałam ochoty spędzać z nimi czasu. To jego wieczne niezadowolenie na twarzy, przewracanie oczami. Jestem osobą, która kompletnie nie ma do tego nerwów.

- Oj no dawaj. - Alan usiadł obok mnie na łóżku. - Przyjechaliśmy tu na weekend. Jesteśmy młodzi. Bawmy się. Plus naprawdę musisz się ze mną napić. - Położył swoją dłoń na moim kolanie co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie. - Jestem tą osobą z towarzystwa, która zawsze musi się napić z każdym uczestnikiem imprezy, a ty bądź co bądź tez tu jesteś. - Uśmiechnął się od ucha do ucha.

Z jednej strony brunet miał trochę racji, a nawet całkiem sporo. Przyjechałam z przyjaciółmi w góry, a zamiast dobrze się bawić to siedzę w pokoju jak aspołeczniara.

- No skoro muszę to chyba muszę. - Westchnęłam głęboko i wstałam z łóżka.

Chłopak przepuścił mnie w drzwiach i coś tam zaczął gadać o tym, że nienawidzi smaku wódki, ale za to uwielbia być w stanie nietrzeźwości, ale średnio go słuchałam ponieważ schodząc po schodach moją uwagę przykuł Luke rozmawiający w kuchni z Anastasia.

Chłopak najwyraźniej był tak bardzo wciągnięty w rozmowę, ze nawet mnie nie zauważył.

Razem z Alanem usiedliśmy na sofie w salonie gdzie również siedziała cała moja gromada oprócz wcześniej wymienionej dwójki.

- Clark kurwa wiedziałem, że jesteś prawdziwa zawodniczka. - Powiedział Calum po czym nalał mi kieliszek i podał prawie wylewając całą zawartość. - Chluśniem, bo uśniem!

Przewróciłam oczami na wstawionego przyjaciela i wypiłam na raz cały kieliszek krzywiąc się przy tym jak po wypiciu całej szklanki soku z cytryny.

- Jak poznaliście się z Anastasia? - Zapytałam po chwili Alana widząc, ze na stole czeka już na mnie nowy kieliszek tym razem nalany przez Iss.

Taaaak. Moi przyjaciele są bardzo imprezowi.

- W sumie to niezbyt pamietam. - Wzruszył ramionami. - Pewnie na tinderze.

- Co? Jak to? Jak możesz nie pamiętać jak poznałeś się ze swoją dziewczyną?

- Ahhhh no wiesz Cass. - Chłopak podrapał się po karku. - Ja i ona to nie jest coś poważnego. Ona nadal wzdycha do Hemmingsa co chyba widać. - Gestem głowy wskazał na dwójkę w kuchni, która była dość bardzo roześmiana. Dziewczyna siedziała na blacie, a Luke stał przed nią trzymając w ręce kubek.

- Jakie nadal? - Zapytałam zdezorientowana.

- No jak to? To ty nie wiesz? Luke i Anastasia....

- To skończony rozdział. - W słowo wdarł mu się Ashton, który siedział na fotelu obok i najwidoczniej przysłuchiwał się naszej rozmowie. - Cassandra chodź ze mną na papierosa.

Spojrzałam na stojącego już nade mną Irwina. Byłam dość mocno skołowana wiec po prostu wstałam i poszłam za chłopakiem na taras.

- Weź może lepiej nie siedź z tym Alanem. Wyglada na nieciekawego gościa. - Wsadził między wargi papierosa, a następnie odpalił go zapałkami.

- Jest nawet miły. - Wzruszyłam ramionami. - Co łączyło Luke'a z Anastasia?

- No w szybkim skrócie krecili kiedyś bajere. Ona się zakochała, a on jej nie chciał. No, ale z tego co widać zostali ziomkami. To się ceni u lasek jak nie rozpamiętują takich akcji niewiadomo ile.

- Taaa. - Mruknęłam. - Albo po prostu dalej sobie nie odpuściła.

Czy to nie dziwne? Luke, gdy go pytałam kim tak właściwie jest ta cała Anastasia nie wspomniał o tym, że było coś między nimi. Teraz zadowoleni siedzą ze sobą sami i rozmawiają w najlepsze. Czemu mi się nie przyznał? Przecież to normalne, że łączyło go w przeszłości  coś z innymi dziewczynami.

It's Not Over Yet - HemmingsWhere stories live. Discover now