Rozdział 4

3.3K 357 415
                                    

Mniej, niż pół godziny jazdy samochodem doprowadziły go prosto do H&L Creative Cakes, znak był wielki i gościnny, kiedy wszedł przez drzwi. Słodki zapach unosił się w powietrzu sprawiając, że ciekła mu ślinka przez cokolwiek, co było pieczone w kuchni. 

Louis nie zauważył żadnego z właścicieli piekarni kiedy wszedł, ale w końcu spostrzegł Liama za ladą, który pomachał mu, rozmawiając przez telefon. Louis mu odmachał, potem zajął się patrzeniem na zdjęcia i podziękowania wywieszone na ścianie, wszystkie przedstawiały uśmiechające się pary podczas swojego wyjątkowego dnia z pięknymi tortami od H&L w tle. Louis musiał powstrzymać się od przewrócenia oczami. 

Poszedł na drugi koniec pomieszczenia, gdzie stała oszklona gablotka. Obok niego stała para, próbując wybrać kolor przewodni; właściwie, dziewczyna sama próbowała dokonać wyboru, bo przyszły pan młody nawet jej nie słuchał, zajęty był swoim telefonem i jedynie kilka razy jej przytaknął, co nie pomagało dziewczynie w podjęciu decyzji. Zdawała się nie zauważać jego obojętności, wciąż do niego mówiąc, jakby to było czymś, z czym musiała radzić sobie każdego dnia. Louis dawał ich związkowi rok. 

Uprzejmie ustąpił miejsca parze, kiedy jego uwaga została skradziona przez kartonową wersję ciasta w kształcie układu słonecznego. Louis pochylił się, by lepiej się temu przyjrzeć, zdumiony przez sposób, w jaki krągłe, polukrowane planety poruszały się od dołu w stronę słońca, które znajdowało się na samej górze. Louis tylko przyglądał się detalom brokatowych gwiazdek, kiedy przestraszył go głęboki głos. "Astronauta zamówił ten tort jakiś rok temu. Prawdopodobnie to najfajniejszy, jaki kiedykolwiek zrobiliśmy."  

Louis odwrócił się i stanął twarzą w twarz z Harrym. Jego ciemna koszulka i jeansy były pokryte czymś sypkim, Louis przypuszczał, że to była mąka. Miał również plamę na podbródku i nawet jeśli jego wszystkie włosy były związane w koka, tam również miał trochę mąki. Harry patrzył się na niego, niemal jakby czekał, aż Louis wyjaśni swoją obecność w piekarni. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu, słowa zdawały się opuścić Louisa. 

"Oh. Cześć." Powiedział głupio.

"Co ty tutaj robisz?" 

Przed przyjściem tutaj, Louis wymyślił genialny plan, by przyprzeć Harry'ego do muru i spytać go o książkę, ale teraz, kiedy tu byli zapomniał o wszystkim. Harry wciąż się na niego gapił, wciąż czekając, ale na szczęście Louis nie musiał jąkać się, by to wyjaśnić, bo Liam Payne (najlepszy i najbardziej ceniony fan Louisa) przyszedł, by go uratować.  

"Louis! Udało ci się!" Podszedł, uśmiechając się od ucha do ucha. Liam odrobinę się zawahał, kiedy zauważył sposób, w jaki Harry się na niego patrzył. "Wszystko w porządku?" 

"Co on tu robi?" Spytał ponownie Harry.

"Oh, Louis?" Liam uśmiechnął się w jego kierunku. "Zadzwonił wcześniej w sprawie ciasta. Jego ciotka wychodzi za mąż, więc go zaprosiłem." 

Wzrok Harry'ego był zadowolony z siebie i sarkastyczny, zanim się w ogóle odezwał. "Twoja ciotka?" Uśmiechnął się cwaniacko. "Więc jak się nazywa?"  

"Victoria." Natychmiast odpowiedział Louis. Nie miał żadnej ciotki o imieniu Victoria, ale niech go diabli wezmą, jeśli Harry to wiedział. 

"Kiedy jest jej ślub?" 

Louis podał przypadkową datę. "27 sierpnia." 

"W środku tygodnia?" Spytał.

Cholera. O tym nie pomyślał. 

Louis uniósł brew. "Tak. A co?" 

Harry zaśmiał się do siebie. "Racja." Powiedział, jego wargi wciąż były wykrzywione do góry, kiedy odwrócił się do wyjścia. Liam zaczął przepraszać, zanim w ogóle był poza zasięgiem słuchu. 

Every Story Ever Told /larry tłumaczenie pl/Donde viven las historias. Descúbrelo ahora