Rozdział 16

2.6K 323 71
                                    

Musiał zamknąć swoje oczy, jak tylko otworzył je w czwartkowy ranek przez ból głowy. Nie mógł zasnąć do piątej rano i cały ten czas spędził na żałowaniu każdej decyzji, którą podjął tego wieczora. Nie do końca był pewny co zawierały jego sny, kiedy w końcu odpłynął, ale obudził się z ciężkim uczuciem w swoim brzuchu i brakiem możliwości zapomnienia wyrazu twarzy Harry'ego kiedy wyszedł. 

Jedyną jego próbą skontaktowania się z Harrym był telefon do piekarni po tym, jak wyszedł, bo wiedział, że musiał zwrócić vana, zanim pójdzie do domu. Telefon zadzownił dwa razy, zanim ktoś odebrał, praktycznie nie dając Louisowi czasu na przygotowanie przeprosin. Cisza po drugiej stronie sprawiła, że jego język był drętwy i ciężki w jego ustach, to uczucie się jedynie wzmocniło, kiedy znajomy głos odetchnął jego imię do słuchawki, jakby samo wymawianie go bolało. 

Rozłączył się, zanim Harry mógł powiedzieć coś jeszcze. 

Niall próbował się ponownie z nim skontaktować, kiedy nie otrzymał odpowiedzi na e-maila, ale na drugiego równiez nie odpisał. Louis nie mógł mu odpowiedzieć. Nie mógł dzielić się z nikim ekscytacją związaną z jego książką, kiedy czuł się w ten sposób. 

Jego brudnopis był skończony, miał ponad czterysta stron słów, które powinny być wypowiedziane na głos, kiedy miał na to szansę. Wyobrażał sobie swoją książkę za kilka miesięcy, leżącą na wystawie jakiegoś sklepu, albo wspomniana w jakiś programie, albo magazynie i Harry, całkowicie wzięty z zaskoczenia, kiedy w końcu podda się swojej ciekawości i przeczyta ją. Przeczyta każdą myśl Louisa odkąd go spotkał; dobre, złe i sekrety, do których Louis nigdy nie mógł się przyznać.

Zaledwie wyobrażanie sobie tego sprawiało, że przechodziły go dreszcze. 

Poczucie winy za odepchnięcie Harry'ego przez coś tak błahego jak jego brudnopis zjadała go przez cały ranek, dopóki była druga po południu i nie robił nic innego, oprócz wałęsania się po domu. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić, kiedy jego szkic był praktycznie skończony. Nie musiał nigdzie być i nie miał nikogo do przeprowadzenia wywiadu i był pewien, że Harry nie chciał z nim rozmawiać, ale nawet z tą wiedzą Louis chciał, by był tutaj znowu, w tej kuchni, po łokcie w mące i cukrze, uśmiechając się i sprzeczając się z Harrym o rzeczy, które teraz zdawały się bezsensowne w porównaniu do bałaganu, który spowodował Louis. 

Po tym jak nie mógł dłużej tego znieść, Louis zdecydował pójść na spacer, łudząc się, że świeże powietrze oczyści jego umysł. To był plan, jednakże coś w jego głowie spowodowało, że pochopnie wziął swoje kluczyki, gdy szedł w stronę drzwi. Poszedł prosto do swojego samochodu, zapominając o spacerze i udał się prosto do piekarni z jeszcze mniej dopracowanym planem niż wczoraj. 

Jazda do H&L Creative Cakes zdawała się zająć połowe krócej, niż zazwyczaj, kiedy Louis starał się ułożyć swoje myśli, by znaleźć prawidłową kombinację żalu i szczerości, która mogła przekonać Harry'ego, żeby go nie nienawidził. Zanim się spostrzegł, parkował pod lokalem. 

Nie był pewien czego miał się spodziewać, częściowo dlatego, że tak właściwie nie rozważał tego, co by się stało, gdyby wpadł na Harry'ego, zanim by tutaj dotarł. Na szczęście Louis wszedł i zastał Liama za ladą, uśmiechający się mężczyzna nieświadomie zapewnił Louisowi przez chwilę ochronę, zanim pójdzie na walkę.  

"Louis! Tu jesteś!" Uśmiechnął się szeroko i promiennie, gdy tylko Louis wszedł do środka. "Zastanawiałem się kiedy przyjedziesz. Powiedz mi wszystko o ślubie! Spodobał jej się tort?" Liam natychmiast zaczął wypytywać go o zmyślone wydarzenie i Louisowi brakowało energii, by kłamać. Jego wzrok stał się zmartwiony, kiedy Louis jedynie przytaknął i nie odwzajemnił jego uśmiechu. "Czy- czy coś jest nie tak?" 

Every Story Ever Told /larry tłumaczenie pl/Where stories live. Discover now