Rozdział 12

3.3K 358 258
                                    

Kiedy następnego ranka Louis się obudził był zszokowany, że z jego głową było zupełnie dobrze. Jego całe ciało było praktycznie wolne od kaca, co zdawało się niemożliwe zważając na ilość szampana, którą wypił ostatniego wieczora, ale nawet jeśli fizycznie czuł się bez zmian, nie mógł pozbyć się tego uczucia niepokoju w swojej klatce piersiowej. Skonsumowany alkohol nie miał nic wspólnego z jego obawą, nie; to nerwowe, ciężkie uczucie mogło być opisane jedynie jako wynik jedynego Harry'ego Stylesa.  

Louis nieśmiało się uśmiechał, kiedy razem z Harrym kołysali się z brzegu parkietu, zlali się z resztą gości, nikt nie zwracał na nich uwagi. Pocałowali się kilka chwil wcześniej. Dziwny, ekscytujący sekret, o którym nikt inny nie wiedział i Louis cieszył się, że był tego częścią. Tak mu się spodobało, że kiedy w końcu opuścili przyjęcie, Louis zasugerował, że Liama odwiozą pierwszego, by mieć okazję do ponownego przebywania z Harrym sam na sam. Milczeli przez całą drogę, ale pożegnalny pocałunek, który Harry zostawił na jego ustach, kiedy taksówka podjechała pod jego mieszkanie był niczym w porównaniu z tym, co kiedykolwiek doświadczył Louis. Uśmiech Harry'ego, kiedy wstał z tylniego siedzenia na zawsze pozostał w jego pamięci i to właśnie dlatego Louis wiedział, że miał ogromnie przejebane. 

Przez cały ranek kłócił się z sam z sobą, starając się zdecydować czy będzie w stanie wytrzymać z Harrym cały dzień w piekarni. Liam był zajęty pracą nad projektem, kiedy Louis znalazł wolę, by tam przyjść. Liam zmrużył na niego oczy, oferując Louisowi machnięcie dłonią, jakby jego ręka była zbyt słaba, by zrobić to porządnie. Louis był pełen współczucia wiedząc, że to mógłby być on. 

Louis powtarzał sobie, żeby tego nie robić, ale i tak jego oczy przeskanowały pomieszczenie w poszukiwaniu Harry'ego. Liam przerwał swoje konsultacje, kiedy zauważył jak Louis rozglądał się po lobby. "Jest na tyle lukrując babeczki." Powiedział, wyglądając na odrobinę nie w formie, kiedy wskazał w kierunku, w którym Louis zdecydowanie nie musiał iść. Bycie sam na sam z Harrym było prawdopodobnie ostatnią rzeczą, której potrzebował, ale to nie powstrzymało Louisa przed podziękowaniem swojemu przyjacielowi i pójściem w stronę kuchni wprost tam, gdzie były kłopoty.

Harry podniósł wzrok, kiedy Louis wszedł do pomieszczenia. Na początku go to wystraszyło, jak uważnie Harry mu się przyglądał, ale nagle jego nie do odczytania mina zamieniła się w ciepły, serdeczny uśmiech. 

"Wygląda na to, że ktoś zaspał. Prawie przegapiłeś Babeczkową Sobotę." Droczył się, jego figlarny ton sprawił, że klatka piersiowa Louisa rozluźniła się. 

Podszedł do Harry'ego, jakby zrobił to każdego, innego dnia, z wyjątkiem tego, że dzisiaj Harry nie marnował czasu, przesuwając się bliżej niego, jego wzrok opadł na bardzo niepewną parę ust. Louis nie wiedział czy jego panika była widoczna, ale coś w wyrazie jego twarzy sprawiło, że Harry przemyślał jeszcze raz to, co miał zrobić. 

Harry wziął krok w tył, tworząc między nimi przestrzeń. Odchrząknął i zaczął mówić jakby nic się nie stało. "Więc jak się czujesz?"

Louis odetchnął.

Jego i Harry'ego nowe, dynamiczne zasady co do ich relacji nie były tak straszne poprzedniej nocy, kiedy Harry delikatnie przyszpilił go do ściany. Wiedział jak zachowywać się wokół Harry'ego, kiedy się nienawidzili, ale to było całkowicie inne, kiedy wpływał tak na Louisa jedynie będąc tutaj. 

Harry uniósł brew, kiedy Louisowi zajęło zbyt długo, by odpowiedzieć na jego proste pytanie. Podążył za wzrokiem Louisa, który był skupiony na jego ustach, ale nie zamknął pomiędzy nimi przestrzeni.  

Louis również się nie ruszył. Nawet nie oddychał i po kilku minutach ciszy, Harry westchnął z wyraźnym rozczarowaniem na twarzy. Ponownie podniósł swoją babeczkę, nawet już nie łapiąc kontaktu wzrokowego z Louisem. 

Every Story Ever Told /larry tłumaczenie pl/Where stories live. Discover now