Rozdział 10

3.4K 358 210
                                    

Po tym jak się obudził, Louis planował być produktywny, ale wszystko, co jak na razie zdołał zrobić to zanurzenie się w pościeli, by stłumić jakiekolwiek romantyczne uczucia, które mógł mieć w stosunku do Harry'ego.  

Pornograficzne sny, gdzie Harry był skrępowany, nagi i wijący się nie pojawiły się ponownie od momentu, gdy wczoraj zasnął w piekarni; zamiast tego te sprośne sny się zmieniły. Teraz były czymś o wiele bardziej niepokojącym, niż oglądanie Harry'ego pieprzącego jakiegoś faceta. Teraz jego sny zawierały zielony kolor oczu Harry'ego i sposób, w jaki zdawały się żywe, kiedy tylko się uśmiechał. Wyśniony Harry był delikatniejszy i bardziej niewinny, kiedy Louis go obserwował i zawsze ktoś sięgał dłonią, by przejechać palcami po jego gładkiej szczęce, gdy śmiał się w poduszkę, ale zamiast przypadkowego mężczyzny to Louis sięgał, by go dotknąć. Louis był świadom faktu, że nie do końca mógł wybrać osoby, które mu się podobały, ale dla swojego zdrowia psychicznego wolałby, żeby jego mózg wybrał kogoś innego, kogokolwiek, poza Harrym. 

Trochę zaspał, więc była niemal pierwsza po południu, kiedy Louis w końcu zwlókł się z łóżka po jakieś jedzenie. Sprawdził swój telefon i nieodebrane połączenie od Harry'ego sprawiło, że niemal zrezygnował z całego dzisiejszego dnia na rzecz powrotu do łóżka i ukrycia się. Ostatnim razem, kiedy rozmawiał z Harrym poza piekarnią była to noc, gdy wściekły zadzwonił do Louisa, krzycząc przez jakąś rzecz, którą napisał w swojej książce. Zdawało się, że było to tak dawno temu, że Louis tak właściwie o tym zapomniał. Teraz przypomniał sobie dźwięk głosu Harry'ego, sfrustrowany, chrapliwy i tuż obok jego ucha. Louis stał w przejściu trzymając swój telefon tak długo, że w końcu zawibrował w jego dłoni przez nową wiadomość. 'Przychodzisz dzisiaj?' 

Biorąc pod uwagę to, że jego czas szybko się kurczył, Louis prawdopodobnie powinien pójść dzisiaj do piekarni, ale nie potrzebował większego ujawniania się przed Harrym. I tak już tracił kontrolę. 'Jest niedziela. Pomyślałem, że dam wam spokój.' Odpisał Louis. 'Powiedz Liamowi, że będę rano.' 

'W niedziele wychodzi wcześniej. Nie ma go tu, ale napiszę do niego, by dać mu znać.' 

Louis gapił się na swój telefon, jakby był dynamitem w jego dłoni. To i tak już było dziwne dla Harry'ego, że pytał gdzie był... a to, że nie było Liama sprawiało, że było to jeszcze dziwniejsze. 'Jesteś tam sam?'

Harry odpisał mu po kilku minutach, potwierdzając to, co Louis już wiedział, że będzie prawdą. 'Tak. Zamknąłem w południe, więc tylko tutaj siedzę. Zazwyczaj zostawiam inwentarz na niedziele, kiedy jest cicho.' 

Louis nie poczuł, jak znikąd pojawił się na jego twarzy delikatny uśmiech, kiedy wyobrażał sobie Harry'ego pracującego w spokojnej ciszy w kuchni, gdzie nikt nie słyszał, że śpiewał do siebie. 'Musisz nie przepadać za ciszą, jeśli tęsknisz za tym, jak przez cały czas zadaję ci pytania.' Odpisał. 

'Tak, jesteś całkiem głośny i irytujący.' Louis zrobił obrażoną minę. Ale szybko zmieniło się to w lekki uśmiech, kiedy Harry przysłał kolejną wiadomość. 'Ale biuro jest dzisiaj wolne i nie miałbym nic przeciwko towarzystwu, jeśli potrzebujesz miejsca do pisania.'

Mała, samodestrukcyjna część Louisa chciała przyjąć ofertę Harry'ego, ale większa i bardziej inteligentna część niego wiedziała, że to byłaby niezwykle głupia rzecz. Odmówił, nawet gdy jego tętno szalało w ten sposób. 'Właściwie, nie ma mnie teraz w mieście. Jestem ze swoją rodziną.'  

Harry nic nie odpisał i Louis nie mógł stwierdzić, czy cisza była dobra, czy zła, ale wiedział, że czuł się winny za kłamstwo. 'Ale będę jutro.' Louis wysłał tylko na wypadek, gdyby Harry wrócił do nienawidzenia go. 'Jeszcze bardziej głośniejszy i irytujący, by wynagrodzić to za dzisiaj.'

Every Story Ever Told /larry tłumaczenie pl/حيث تعيش القصص. اكتشف الآن