Wadliwe

1.6K 122 3
                                    

Chwilowo uniknęli najgorszego jednak Ann wiedziała, że puki co musi zatrzymać tutaj ich przeciwnika.
Znając życie tata już kogoś wysłał, by schwytał wroga, jednak jak na razie nie zapowiadało się na pomocną dłoń. Sama musi jakoś go zająć.
  Zrobiła skomplikowany ruch ręką, gdy tylko blaszak wyszedł z mieszkania. Może gdyby stworzyła jakiś hologram zajęło by go to trochę.
-Chyba nie dam rady.- westchnęła cicho, wciąż chowając się za drzewem.- Tato.- szepnęła. Usłyszała brzdęk zbroi. Intruz się zbliżał.
-Wiem, że tam jesteś.- rozległ się... kobiecy głos?
Ann ostrożnie wyjrzała z kryjówki i aż ją zamurowało.
-Nie chowaj się.- powiedziała Wanda, a w jej oczach jarzył się szkarłatny blask. Tuż obok niej stał ,,ktoś'' w zbroi.
-Wando?- Ann wciąż wyglądała zza pnia. Kobieta zaczęła robić dziwny ruch rękami, a czerwone płomienie pomieszane z zielenią zbiły się w jedno. Ann za dobrze wiedziała co kobieta chce zrobić, więc ruszyła biegiem. Są zdecydowanie za blisko. Czerwona kula śmignęła obok ręki dziewczyny i uderzyła w drzewo z ogromną siłą. Dziewczyna upadła na ziemię odtrącona kawałkami trafionej kory, jednak niemal od razu poderwała się i wycelowała w nich ręce. Zielony blask pognał ku nim i z hukiem uderzył w blaszaka, który został odrzucony na jakieś pięć metrów. Wanda nie traciła czasu i znowu zaatakowała. Ann umknęła za duży dąb i uniknęła ciosu.
-Wando przestań. Nie chcę ci zrobić krzywdy.- krzyknęła.
-Raczej ja tobie. - zawołała celując dłońmi w pień za którym chowała się dziewczyna. Ann wzięła głęboki oddech. Długo sobie poleży po tym w ambulatorium.
W jednej chwili wyskoczyła zza drzewa i wystrzeliła w kobietę, a ta starała się obronić. Coś jej jednak nie wyszło i otoczyła ją delikatnie utkana sieć mocy.
-Coś specjalnie dla ciebie Wando.- powiedziała z żalem brunetka i aktywowała barierę. Wanda krzyknęła i upadła na ziemię zasłaniając uszy i zamykając oczy. Teraz sama musi się zmierzyć z rzeczywistością - pomyślała Ann podchodząc bliżej.
Spojrzała uważnie na kobietę jednak nie było jej dane zostać przy niej, by jej pomóc z tym co w niej siedziało. Ręka metalowej zbroi zacisnęła się na szyi dziewczyny, która w sekundę straciła grunt pod nogami, wzbijając się coraz wyżej i wyżej.
-Ty mała...- warknął męski głos. -Gdzie chłopiec?
Ann uśmiechnęła się wrednie.
-Na końcu świata.- parsknęła na tyle ile mogła. Blaszak zatrzymał się jakieś sto metrów nad ziemią.
-Gadaj no cwaniaro, albo zaraz nauczysz się spadać.
-A nie latać? Chyba coś ci się pokręciło.- powiedziała zaczepnie.
-Że co?- spojrzał nieco zdziwiony. Powinna błagać żeby ją odstawić na ziemię, a ona się zgrywa?
-A to, że po moim trupie ci powiem gdzie jest.- uśmiechnęła się. Z takiej wysokości było widać obszar, który został wcześniej podpalony. Na szczęście Straż Pożarna już walczyła z problemem.
-Ja nie żartuję dziewczynko. Zaraz zlecisz.
-Ja też nie żartuję.- spojrzała nań morderczym wzrokiem.- Już wolę zginąć niż ci coś powiedzieć.
Blaszak prychnął.
-Bezużyteczna. -mruknął nie zadowolony i puścił dziewczynę, która jak kłoda zaczęła opadać.
-Nie jestem bez użyteczna.-szepnęła i zamknęła oczy.
Otworzyła je dopiero gdy poczuła szarpnięcie i oplatające ją silne ręce.
-Tęskniłaś?
-Bardzo. - uśmiechnęła się do ojca.

Córka bohatera 2: Ponad wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz