Rozdział pierwszy

4.5K 159 81
                                    

- Ren! Wstawaj! Zaraz się spóźnimy na śniadanie - zwróciła mi uwagę Mika.
- No już, wstaje - powiedziałam niechętnie zachodząc z łóżka. Ubrałam białą bluzkę z krótkim rękawem oraz niebiesko-brązowym krawatem, czarną spódnicę z wysokim stanem i szatę z godłem Ravenclaw'u.
- No, nareszcie, ile można na was czekać? Chodźcie - Powiedziała Anabell. Ruszyłyśmy na śniadanie. Weszłyśmy w trakcie przemowy Dumbledora.

- [...] Dzisiaj przybędą uczniowie na wymianę, z Ameryki więc proszę o przygotowanie po jednym dodatkowym pokoju w każdym dormitorium, bo nie wiadomo do których się dostaną. Smacznego!- zakończył profesor. Usiadłyśmy na swoich miejscach.
- Co pierwsze?- zapytałam dziewczyny.
- OPCM. Dziś mają być boginy.- odpowiedziała Mika nieodwracając wzroku od jedzenia.
- Ciekawe czego się boje? Hmmm, nie wiem - zaczęłam się zastanawiać.

Plum

Na Mike i Anabell wylała się różowa farba do włosów a na mnie jasno niebieska. Spojrzałyśmy na siebie. Ja mruknełam zaklęcie które nas oczyściło i wysuszyło, ale farba na włosach została.
- HUNCWOCI!!!- wydarłyśmy się na całe gardło, a następnie zaczęłyśmy się śmiać. Huncwoci to nasi przyjaciele więc nie umiemy się na nich zbyt długo gniewać.
- Przepraszamy!- odkrzyknęli i również zaczęli się śmiać. Podeszłam do Remusa.
- Lunio?- zapytałam. Tak mówiłyśmy na nich zdrobnieniami aby ich wkurzać. A pomyśleć że jestem tu dopiero miesiąc.
- Tak?- spojrzał na mnie.
- Kiedy to się zmywa?- zapytałam już trochę zirytowana. Nie wiem dlaczego.
- Do czterech my - stwierdził.
- Ok... to pa - wróciłam do dziewczyn i przekazałam im tą informację, nie były zadowolone. Po śniadaniu poszłyśmy na OPCM.

Profesor Merrythought zaczęła tłumaczyć czym są boginy.
- Bogin to jest stworzenie przybierające postać rzeczy, bądź osoby której się boisz. A teraz ustawcie się w kolejke - tłumaczyła profesor Merrythought. Ustawiliśmy się. Kilka osób miało Avade, huncwotów a niektórzy pająki i inne zwierzęta. Gdy ja podeszłam pojawiła się kobieta w sukni jakby z ziemi, brązowych oczach i tego samego koloru włosach oraz białej cerze. Zaczęła szeptać:
- Ren, Ren, chodź tutaj, pomóż obudzić się prababce. Chodź Ren...- Upadłam na kolana i ledwo co wyobraziłam sobie błoto a krzyknełam:
- Redikulus!- machnęłam różdżką a następnie zemdlałam.

- Ren? Ren? Obudź się...- otworzyłam powoli oczy.
- Budzi się. Wszystko dobrze?- zapytała Mika.
- Tak - powiedziałam i wstałam. Pielęgniarka dała mi jakieś eliksiry i pozwoliła wyjść.
- Ren!- krzyknęli chłopacy i się na mnie rzucili.
- Już, już. Jestem - powiedziałam z uśmiechem.
- Lepiej chodźmy na kolację. Właśnie przydzielają nowych - stwierdził Łapa.
- To musimy się pospieszyć - zaczęliśmy biec i wparowaliśmy do sali, akurat przy pierwszej osobie.
- Di Angelo Nico!- skądś go znam, tylko skąd?
- Gryffindor!- krzyknęła tiara.
- Chase Anabeth!- czapka dotknęła jej głowy. Po dłuższym zastanowieniu krzyknęła:
- Ravenclaw!- dziewczyna usiadła na przeciwko mnie
- Grace Jason!- krzyknął dyrektor.
- Hmm, Gryffindor!- usiadł obok Nica.
- Jackson Perseusz!- tiara się zastanowiła przez dłuższy czas.
- Slitherin!- usiadł koło Lucjusza. Współczuję.
- McLean Piper!- jest podobna do tej dziewczyny z mojego snu ale to nie ona.
- Slitherin!- usiadła koło Perc'ego.

- Jak masz na imię?- zapytała mnie Anabeth.
- Ren - powiedziałam.
- Podobnie jak osoba którą szukamy - mruknęła pod nosem.

******-------******-------*****--------******

Rozdziały będą się pojawiały raz na jakiś czas. Proszę o zwracanie mi uwagi na ortografię bo nie jestem z tego jakoś dobra. A teraz. Do następnego!

Zagubiona Bogini W HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz