Rozdział piętnasty

1.9K 83 9
                                    

Nie wyrywałam się bo rozpoznałam po głosie Piper...

Czułam, że dziewczyna dokądś mnie prowadzi, ale nie miałam pomysłu dokąd.
- Ech...- westchnęła i odsłoniła mi oczy. Przede mną siedzieli wszyscy, którzy przyjechali: Nico, Percy, Annabeth, Jason i zaraz obok nich ustawiła się Piper.
- Przepraszamy, że zrobiliśmy to w ten a nie inny sposób, ale...- do pomieszczenia weszła jeszcze jedna osoba.
- Ale nie możemy dłużej czekać - dokończył pan Soclate. Spojrzałam na niego zszokowana, w sumie to nie tylko ja bo wszyscy zebrani - Ech... Wiem, że nie miałam za bardzo się wtryniać do misji, ale dostałem rozkaz zakończenia tej szopki od Zeusa - wytłumaczył się.
- Hmmm, a co takiego się stało, że trzeba to zakończyć?- zapytał się Nico.
- Zbliża się wojna. Ale niezwykła, lecz... - mężczyzna spojrzał się na wszystkich po kolei - Cóż, więcej wam nie mogę powiedzieć, wiedzieć o tym mogą tylko bogowie - spojrzał na mnie znacząco.
- Yhym, rozumiem - pokiwała głową Piper.

Po pięciu minutach wymieniania zdań, których niezbyt rozumiałam piątka przyjaciół wyszła z pokoju.
- Dobra. Ren, błagam cię. Zakończmy tą szopkę - powiedział. Spojrzałam na niego zszokowana. - Na piorun Zeusa... Przecież wiem i też wiesz, że zaklęcia czarodziei nie działają na bogów!- wykrzyczał mi prosto w twarz.

Nico P.O.V

Hmmm, ciekawe o czym gada Apollo wraz z Ren.
- Nico Di Angelo! Percy Jackson! Piper McLean! Jason Grace i Annabeth Chase!- całą naszą paczkę sparaliżował strach. Odwróciliśmy się powoli bo zobaczyć Profesor McGonagall patrząca się na nas jak na największych zbrodniarzy na świecie.
- T-t-tak?- wyjąkała Ann.
- Czemu nie was w waszych dormitoriach?!- przełknęliśmy głośno ślinę.
- Um, eeem...- próbował coś wyjąkać Percy.
- Usłyszeliśmy hałas na korytarzu - powiedziała pewnie Annabeth.
- Z tego co wiem, to jesteście w różnych domach - profesor podniosła jedną brew.
- Wszyscy usłyszeliśmy! Boooo... Na każdym korytarzu był inny?- powiedział niepewnie Jason.
- Yhym...- spojrzała się podejrzliwie.
- Tak było pani Psor - potwierdziłem słowa Jason'a.
- Tym razem obejdzie się bez szlabanu, ale! Minus pięć punktów dla każdego z was. A teraz marsz do dormitoriów!- krzyknęła i zmieniła się w kota następnie odchodząc.
- No to... Dobranoc!- powiedziałem i cieniem przeniosłem siebie i Percy'ego do PWS.

Ren P.O.V

- Bogów?- zapytałam zdziwiona.
- Jesteś idiotką czy tylko udajesz?- zapytał zmieniając postać na chłopaka, którego mijałam nie raz na korytarzu. Odgarnęłam grzywkę i ukazałam moje srebrne oko. Wskazałam na nie palcem i od tego miejsca prowadziłam mój palec aż do palców stóp. Z mojego oka poleciała jedna złota łza, a moje ręce pokryły się "rękawiczkami" z łusek węży. Mój strój zmienił się w białą lekko ubrudzoną na dole wodą, glonami i błotem grecką togę. Na nogach pojawiły się greckie sandały.
- Tylko udaje - uśmiechnęłam się chytrze. Wyprostowałam się i poprawiłam włosy.
- Już się bałem!- wykrzyczał Apollo lekko się śmiejąc i przyjął swoją "olimpijską" postać.
- Dobra, więc co chciałeś powiedzieć apropos wojny?- zapytałam.
- Będą walczyć trzy "rasy" a my mamy pomóc zakończyć tą wojnę - wytłumaczył mi Apollo. Już wiedziałam o jakie "rasy" chodzi: czarodzieje, herosi i potwory.

--···±>>>>><<<<<±···--

Wiem, akcja bardzo szybko się zagęszcza, ale jak pisałam w informacji (która może być już usunięta)....

Nie mam siły rozpisywać tego na kilkaset rozdziałów.

(Od razu mówię, że pomimo Ren nie straciła pamięci to ma jej małe zaniki. Dlatego na początku książki nic nie wzbudzało podejrzenia (przynajmniej mam taką nadzieję), że ona wie kim jest. No i oczywiście Ren nie jest po "odzyskaniu" mocy op i tak dalej. W dalszym ciągu nie jest jedną z dwunastki. Jej moc nie jest nawet w połowie taka jak Kronosa)

Miłego dnia/nocy 😘😘

Zagubiona Bogini W HogwarcieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz