11. Porwani

114 4 11
                                    

*Lloyd*

Będąc już w centrum miasta, zauważyliśmy piratów niszczących je. Niestety nigdzie nie widzieliśmy Nadakhan'a.

-Czy wszyscy wiedzą co mają zrobić?- zapytałem aby się upewnić, że niektórzy zrozumieli plan.

-Tak!- krzyknęła szeptem reszta.

Po cichu, jak przystało na ninja, zakradneliśmy się za członków załogi Twierdzy Nieszczęścia. Pokazałem pozostałym sygnał aby zaczęli atakować, a ja podszedłem do Flintlocke'a. Zaczęła się walka. Piraci nas przeważali swoją liczebnością, ale my się nie poddawaliśmy. Całe Ninjago na nas liczyło, a więc nie mogliśmy się wycofać. Niestety nie spodobało mi się to, że nie ma Nadakhan'a, który zawsze obserwuje pole bitwy i atakuje nas z góry. Nie wieżę, że tak po prostu odpuścił sobie walkę z nami, musiała być ukryta w tym wszystkim intryga.

-Nie wygracie z nami dzieciaki.- Powiedział Flintlocke ze złością w głosie.

Walką trwała już z dobrą godzinę, dopóki nie pojawił się jin. Zaraz po tym piraci zaczęli się wycofywać z głupimi uśmieszkami. Co było bardzo niepokojące. Widząc że odlatują, wróciliśmy na naszą Perłę.

-Sensei!- Krzykneliśmy gdy zauważyliśmy wujka Wu kuśtykającego do nas, opierając się o laskę.

-Porwali ich.- Powiedział Mistrz Wu.

Wziąłem go szybko pod pachę i zaprowiłem go do jego pokoju. Widziałem że reszta jest w ciężkim szoku. Ja też w nim byłem, ale trzeba było pomóc wujowi. Zaraz za mną poszedł Zane. Weszliśmy do sypialni Wy i położyłem go na łóżku.

-Lloyd wyjdź, zbadam Mistrza i damy mu odpocząć.- Powiedział Mistrz Lodu.

Wyszedłem z pomieszczenia i zacząłem myśleć nad tym co się stało. Więc dlatego nie było tak długo Nadakhan'a. Wiedząc że nikt nie pilnuje Cole'a i Seliel, postanowił ich porwać. Tylko teraz pytanie: Po Co? Nie wierzę żeby tak po prostu chciał nas nimi zaszantażować. To musiało mieć większe znaczenie.

*W tym samym czasie na pokładzie Twierdzy Nieszczęścia**Narrator*

Piraci cieszyli się pojmaniem dwóch ninja. Żaden z nich nie wiedział, że różowo włosa dziewczyna jest córką ich kapitana, nie licząc oczywiście zaufanego grona. Oni siedzieli w kajucie swego dowódcy. Myśleli nad tym co teraz zamierza zrobić ich kapitan. Podejrzewali, że Nadakhan planuje zaszantażować swoją córkę, aby tylko pomogła mu poślubić Nya'ie. Nie wiedzieli, że ich kapitan miał o wiele gorszy plan, który pomorze pozbyć się ninja, załogi i ich samych. A pomoże mu w tym luby jej córki i ona sama. Nie wiedzieli również, że młoda dziewczyna zaczęła się przebudzać.

*Seliel*

Jak mnie potwornie boli głowa. Powinnam najpierw nauczyć się kontrolować całkowicie moje moce, a nie od razu użyć najbardziej zabierajoncej energię zdolności. Chociaż, nie żałuję że to zrobiłam. Teraz Cole nie musi obawiać się wody. Chwila moment. Gdzie ja jestem?! Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu. Jest tu bardzo ciemno, ale zauważyłam zarys postaci. Jestem zbyt osłabiona aby móc użyć jakiejkolwiek zdolności. Podeszłam do tej osoby. Deska pod moim naciskiem zazkrzypiała. Chyba jest nieprzytomny, bo nawet nie drgnął. Będąc mniej więcej pół metra od tej osoby, kucnęłam i wyciągnęłam rękę. Dotknęłam jej rąk, a raczej jego. Był bardzo umięśniony, dlatego wykluczyłam że jest to kobieta. Palcami zaczęłam mierzwić jego włosy. Były bardzo miękkie w dotyku. Chwilę pobawiłam się nimi, a następnie chwyciła jego twarz i obróciłam w swoją stronę, aby łatwiej mi ją było badać. Zaczęłam od linii szczęki. Miała na sobie kilkudniowy zarost. Tylko tyle zdołałam się dowiedzieć bo coś, a raczej ktoś złapał mnie za ręce. Mężczyzna który był pode mną się obudził i przerzucił tak, że leżałam pod nim.

-Kim jesteś!- Krzyknął szeptem. Ten głos...

-Cole.- Szepnełam.

-Seli.- Póścił moje ręce.-Wiesz może gdzie jesteśmy? Bo to na pewno nie jest Perła.

-Niestety nie, obudziłam się nie długo przed tobą. Jak się czujesz? Boli Cię coś?

-Tylko głowa. Co zrobiłaś na statku, że aż zemdlałem?

-Użyłam moich zdolności, abyś spowrotem stał się człowiekiem.- Zarumieniłam się na myśl o tym, że przed chwilą dotykałam jego umięśnionych rąk. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam dotykać go po klatce piersiowej. Jakie ona ma mięśnie *-*

-Seli co ty robisz?-Zaśmiał się , a ja spłonełam jeść,e większym rumieńcem. Jak ja się cieszę, że tu jest ciemno.

-Sprawdzam czy wszystko jest w pożądku. Czasem mogą być jakieś przemieszczenia kości czy coś.- Kłamałam. Chciałam podotykać jego klaty. Chyba codziennie jest co najmniej cztery godziny na siłowni. Ona ma ośmiopak! Poczułam jak że mnie schodzi i sądzą mnie na swoich kolanach. Potwornie się zarumiłam kiedy dotknęłam jego umięśnionych nóg.

-Nie ładnie tak kłamać.- Poczułam że jego ciało się porusza, a do moich uszu doszedł jego śmiech.

-Nie śmiej się że mnie!- Pisnełam, a po paru sekundach poczułam pieczenie na pośladku. On mi dał klapsa. Na twarzy zapewne jestem czerwona tak jak strój Kai'a.- Ej...

-No co? Chcesz aby ktoś nas usłyszał? Nie wiemy gdzie jesteśmy, a ty piszczysz.- Zaśmiał się cicho.

-To mogłeś mi zatkać usta dłonią, a nie dawać mi klapsa.- Zrobiłam minę naburmuszonego dziecka. Wiem że tego nie widzi, ale bardzo lubię robić tą minkę. Poczułam, że jego ręce obejmują mnie w pasie, a także że nasza pozycja zmienia się na leżącą.

-Jutro pomyślimy jak wyjść z tego miejsca. A teraz nabierzmy sił. Dobranoc.- Pocałował mnie w czoło.

-Dobranoc.- Szepnełam i położyłam głowę na jego klatce w miejscu gdzie znajduje się serce. Słysząc jego bicie szybko zasnęłam.


Część wszystkim! Bardzo dawno mnie nie było. Wiem, że zapewne nikt już tego chłamu nie czyta. A jeżeli ktoś, jakimś cudem tu jest, to niech pozostawi ślad w formie komentarzu ❤️. Rozdział ma ponad 840 słów. Do następnego! Papatki 😘

Przygody Seliel (Odwieszone : Troche Bardzo Bardzo Wolno Pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz