Rozdział XXI

475 31 0
                                    

Oczom Niry ukazał się dziwny widok. Pośrodku tłumu utworzono puste koło, w którym stał Michał i Lucyfer. Witali się jak równi sobie i tak też było. Oboje byli niegdyś archaniołami, lecz władca Grot Ciemności przestał nim być już dawno temu, natomiast jej ojciec dopiero dzisiaj wyrzekł się Wszechmogącego.

Dziewczyna rzuciła Raquelowi niewidzące spojrzenie tylko po to, by go uspokoić, co jej się udało. Czarny anioł odetchnął z ulgą i ponownie skupił całą uwagę na spoczywającym w jego ramionach dziecku. Najprawdopodobniej nie chciał go nikomu przekazać. Dla dziewczyny był to najlepszy dowód jego miłości do owocu ich miłości, a przecież tak bardzo się bała, że upadły anioł nie zaakceptuje ich córki. On jednak przyjął ją bez najmniejszego zastrzeżenia i zachowywał się jak świeżo upieczony ojciec. Na szczęście.

-Chciałbym byś mi wszystko wyjaśnił, ale chyba powinniśmy poczekać na Nirę, a raczej poprosić ją by do nas podeszła. Raquela i ich córkę także- usłyszała głos Lucyfera.

Miała właśnie próbować przecisnąć się przez tłum upadłych aniołów, gdy wbrew sobie rozbłysła światłem i poczuła coś za sobą. Kątem oka zobaczyła złocisto białe skrzydła, które szczelnie ją otuliły niczym bardzo długi i miękki płaszcz. Naraz też upadłe anioły rozstąpiły się i utworzyły jej przejście prosto do ojca oraz Lucyfera.

Idąc pomiędzy mieszkańcami Grot Ciemności, Nira raz po raz czuła jak ktoś dotyka jej skrzydeł z zazdrości, ale też i radości, że po raz kolejny mogą je ujrzeć. Kiedyś bowiem upadłe anioły także posiadały białe skrzydła, lecz po wyrzeknięciu się Wszechmogącego straciły je, otrzymując podobne do kruczych skrzydła.

Nira wraz z Raquelem równocześnie dotarli przed oblicze dwóch archaniołów. Oboje także uklękli, chociaż nigdy przedtem tego nie robili.

Tristia spojrzała zdziwiona na swego ukochanego, lecz ponieważ Michał nic nie robił, ona także milczała, mimo iż chciała powiedzieć, by rodzice Avenidy wstali. Wiedziała jednak, że jest znacznie mniej ważna w Grotach Ciemności od ojca swego dziecka jak i córki. Michał bym bowiem archaniołem, a Nira pół aniołem światłości. Ona natomiast zwyczajną ludzką kobietą.

-Mylisz się Tristio- powiedział czule Michał.- Jesteś tak samo ważna jak reszta. Nie traktuj swojego człowieczeństwa jako wady, lecz jako zaletę. Posiadasz bowiem to, czego inni ci zazdroszczą. To samo tyczy się Niry.

-Dziękuję ci za te miłe słowa, ale wolałabym gdybyś nie czytał w moich myślach- odrzekła cierpko.

Archanioł uśmiechnął się ciepło, po czym skierował surowe spojrzenie na klęczącą parę. To samo uczynił Lucyfer.

-Wstańcie- powiedział władca Grot Ciemności.- Nie musicie klęczeć, gdyż tutaj wszyscy są sobie równi. Ludzie i upadłe anioły. Nikt nie jest lepszy od innego.

Rodzice wraz z Avenidą wstali. Pozwolenie to przyjęli z wyraźną ulgą i radością, której nie starali się nawet ukryć.

-To ja powinienem błagać o przebaczenie, gdyż moje egoistyczne działania doprowadziły do tej sytuacji. Moje tchórzostwo ściągnęło na ciebie, Niro, ogromne kłopoty, chociaż w tej chwili zapewne tak nie myślisz. Przypomnij sobie jednak jak bardzo mnie wcześniej nienawidziłaś. Czekałaś na mnie każdego dnia, a ja nie mogłem nawet zejść na Ziemię. Otrzymałem taki zakaz. Wiedz jednak, iż ta wymówka nie jest zbyt dobra, gdyż nawet po ściągnięciu ze mnie tej kary, nie ujawniłem się. Ciągle prosiłem twoją matkę, by nie mówiła ci kim jestem.

-Ale ja już ci to wybaczyłam- przerwała mu Nira.

-Dziękuje ci- szepnął wzruszony.- Muszę jednak wytłumaczyć dlaczego tak się w ogóle stało. Postaram się jak najbardziej skrócić tą opowieść.

Wojna aniołów. T. I - Upadek aniołaWhere stories live. Discover now