Szliśmy w stronę wyjścia z pałacu aż do momentu gdy Sułtan nie zatrzymał mnie i nie powiedział:
-co masz zamiar zrobić ?
-pokazać ci ogrody
-ale co tam robisz że chcesz mnie tam zabierać ?
- siedzę, odpoczywam i podziwiam piękno kwiatów i krzewów otaczających moją osobę- rozmarzyłam się
- doprawdy ? Czyli tak naprawdę nic nie robisz ?
- jak to nic ? Chodźmy, sam zobaczysz
Pociągnęłam go za rękę i poszliśmy dalej.
Będąc na miejscu zrozumiałam jak bardzo brakowało mi natury. Weszłam w głąb krzewów i zaczęłam kierować się w stronę znanego mi dobrze miejsca. Upewniając się że Sułtan idzie za mną co chwilę przyśpieszałam kroku aż w końcu znalazłam się w tym najważniejszym dla mnie fragmencie ogrodu, w tej starej, zaniedbanej i zapomnianej części. Gdy ostatni raz zerknęłam na Sułtana był zaskoczony i zagubiony. Po spuszczeniu wzroku od razu podbiegłam do fontanny. Spojrzałam do środka ale była pusta jak zawsze.
- co robisz ? - spytał
- sprawdzam czy jest woda - odwróciłam się do niego
- tam nie będzie wody, ta fontanna nie działa
- ale zawsze można pomarzyć, prawda ? - posmutniałam
-dobrze zatem co tu jest takiego interesującego ?- wszystko - odpowiedziałam pewnie
- co to jest wszystko ?
- na przykład kwiaty, krzewy, liście, zwierzęta, kolory i po prostu natura- i to wszystko ma dla ciebie znaczenie ? - przytaknęłam, a on westchnął- przecież mogę dać ci wszystko co drogocenne, a ty wolisz naturę ?
- owszem, tylko tu jestem szczęśliwa
- masz być szczęśliwa przy mnie, a nie przy jakichś chwastach !
- to w takim razie pozwól mi na to, bo jak na razie to czuję się przy tobie zagrożona, krzyczysz na mnie, masz do mnie pretensje o nie postrzeganie dóbr materialnych, tym wszystkim nie osiągniesz mojego szczęścia prędzej strach i rozpacz
- nie wiedziałem że tak to postrzegasz, zatem - zawahał się - przepraszam - posmutniał
- em, nic się nie stało
- tyle już tu jesteś i praktycznie od samego początku jesteś inna, myślałem że da się to zmienić, postrzegałem to jako wadę, a dopiero teraz uświadomiłem sobie że to zaleta- spojrzał na mnie i podszedł do mnie wolnym krokiem, będąc na tyle blisko że czułam jego oddech na moim czole położył ręce na moich policzkach i złożył delikatny pocałunek na linii moich włosów- będę o ciebie dbał Zahrah, najlepiej jak mogę, rozumiesz ?- pokiwałam głową w akcie zgody, a Sułtan wtulił się w moje ciało, a ja nie wiedząc co zrobić wykonałam ten sam gest co on.
-----------------------
Jak się podoba taki obrót akcji ? :)
YOU ARE READING
8KOBIET | Taco Hemingway [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction- muszę się czegoś o niej dowiedzieć ! - nie da się nic od niej wyciągnąć - gdzie ona jest ?! - gdzieś w ogrodzie - w ogrodzie ? - tak - ma siedzieć w pokoju dopóki czegoś mi nie powie !