Drugie imię? Przypadek!

125 25 77
                                    

Filip spojrzał rozkojarzony na biurko. Siedział tu już prawie od kilku godzin, próbując napisać jakieś intrygujące, potrzebne i zachęcające CV, które miało mu otworzyć drogę prosto do wymarzonej kariery.

- Cholera jasna - warknął, ściskając w dłoniach długopis. Był bardzo zaangażowany w to, co robi. W końcu to jego jedyne marzenie. - Czemu to musi być takie skomplikowane?

Spojrzał na zdjęcie, które znajdowało się na półce. Ramka była biała, delikatnie przyozdobiona złotem, a wewnątrz niej widniała czarno-biała fotografia, przedstawiająca młodego Malinowskiego z ukochaną babcią - Marią. Odeszła ona dwa lata temu, kiedy wchodzący w dorosłość Filip postanowił się wyprowadzić. Nigdy sobie tego nie wybaczył, ponieważ kilka godzin po jego zniknięciu, kobieta, która wychowywała go od dzieciństwa, zmarła.

Przyczyna zgonu była oficjalnie nieznana, jednak chłopak i tak zdawał sobie sprawę, co było powodem przedwczesnego odejścia babci. Kiedyś na zajęciach z chemii, które były przeprowadzane w liceum w czasach jego wczesnej młodości, dowiedział się o nietypowej substancji. Była ona wtedy jeszcze w fazie testów i nie krzywdziła nikogo, ale teraz? Okazała się śmiertelna i od kilku lat wspominanie o niej stało się surowo zakazane, a profesora, który zdecydował się pogłębiać takową wiedzę, bardzo szybko się pozbyto.

Curtinaz to skomplikowana mieszanina, o której istnieniu uczono potajemnie. Mężczyzna, który zajmował się badaniem tego środka, zginął z rąk doskonale znanej Polsce organizacji. Mieszała się ona w sprawy państwa i kilkukrotnie usiłowała przejąć władzę w istniejącym świecie. Jednak nie tylko Rzeczpospolita była na celowniku tej organizacji. Cała Unia Europejska miała dowiedzieć się o jej potędze i chęci zakończenia kilku rozdziałów starej księgi.

Filip cicho westchnął, obserwując, jak za jego oknem idzie tłum ludzi. Chłopak mieszkał nad sklepem spożywczym, z którego wejściem dzielił klatkę schodową. Niestety, przez brak środków do życia, był zmuszony wynająć coś mniejszego, co byłoby dla niego najbardziej opłacalne, innymi słowy: tanie i chwilowe.

Jego mieszkanie nie należało do gigantycznych. Było ono raczej średniej wielkości i wątpliwej świeżości. Wchodząc przez drzwi wejściowe widziało się cały korytarz. Chłopak w myślach porównywał swój dom do jakiegoś grobowca. Ściany przykryte były pożółkłą tapetą, która miejscami odrywała się od podłoża. Podłoga wyłożona czymś, co miało być drewnem, ale niewątpliwie nim nie było. Na suficie znajdowała się podłączona żarówka, która udawała żyrandol. Wewnątrz mieszkania znajdował się salon, mały pokój, niewielka kuchnia i łazienka.
Sprzęty elektryczne praktycznie tutaj nie istniały: posiadał piekarnik, stary telewizor oraz laptopa, na którego odkładał od piętnastego roku życia. W sercu domu - miejscu przygotowywania posiłków, znajdował się również stół. Był czarny, porysowany i nie pasował do reszty kolorystycznie. Białe szafki, blaty okryte ceratą, a podłogi nawet nie założono, pozostawiając czysty i twardy beton. Sypialnia młodego mężczyzny była najbardziej zadbana - tutaj nie czaił się grzyb, brud i nieporządek, w odróżnieniu od szarej i smutnej łazienki, która nie była warta nawet wzmianki.

Miał on małe łóżko, beżowy dywan, drewniane biurko, o którym zawsze marzył, szafę i krzesełko. Na ścianie zawieszona była tablica korkowa, a na niej zostały przyczepione zdjęcia i lusterko. W pokoju znajdowała się również półka na książki, która utrzymywała jego niewielkie zbiory. Był z nich bardzo dumny.

- Gdzie ja to schowałem...? - zastanowił się i przetrząsnął pół pomieszczenia, aby znaleźć mały, zamykany zegarek, który kiedyś dostał od babci. - Mam!

Zguba schowała się pod łóżkiem, pośród kosmicznej ilości brudu, kurzu i śmieci, o których Filip dawno zapomniał, a przecież odkurzał raz w tygodniu.

Poᥣoᥕᥲᥒιᥱ ᥒᥲ MᥲᥣιᥒყWhere stories live. Discover now