Czwarte Zbiory

24 10 5
                                    

Dwanaście godzin wcześniej...

Kristian oparł się o ścianę, przyglądając się uśmiechniętej twarzy Rosjanina. Miał w pogotowiu pistolet, gdyby ten zdecydował się negować jego decyzje.

-  Pamiętasz wszystko? – zapytał cicho, dając rozmówcy do zrozumienia, że jego zadanie niemal się rozpoczęło.

Wystarczyło delikatnie popchnąć.

- Naturalnie, szefie. Wszystko pójdzie zgodnie z planem. Jednak chciałbym wiedzieć, co z moją zapłatą… J-jeśli oczywiście szef będzie łaskaw…

- Porozmawiamy o tym, kiedy zasłużysz na wynagrodzenie.

Dimitri drżał, kiedy posadzono go na fotelu w jego własnym domu. Był trochę szalony, ale z pewnością nie był samobójcą. Nie śmiałby sprzeciwić się Podziemiu.

- Oczywiście… Wszystko będzie tak, jak obiecałem… - powtórzył tępo, aby zostać dobrze zrozumianym – Malinowski trafi na Wrzosowiska.

- Nie dosłyszałem. Powtórz.

- Malinowski trafi na Wrzosowiska.

- Dobrze. Chłopcy, zajmijcie się nim. Dopilnujcie, żeby nie zapomniał – wymamrotał szeptem, poprawiając marynarkę.

Kristian od jakiegoś czasu miewał problemy z głosem. Mówił cicho, ale niesamowicie wyraźnie. Niekiedy dało się usłyszeć cichą chrypę, ale to nie ujmowało mu respektu . Ludzie nadal się bali i tak powinno pozostać.

- Nie krzycz tylko. Boli mnie głowa.

Wyszedł z tego budynku, kierując się w stronę zbiorowiska manekinów. Założył czarne, aksamitne rękawiczki, podnosząc plastikowe ciało. Wyrwał prawe oko, umieszczając w jego miejscu małą, odporną na warunki atmosferyczne kamerę.

Kilka sekund później usłyszał wrzaski z domu Dimitriego, lecz nie było to niczym dziwnym. Kiedy pragnął, aby ktoś wykonał jego polecenia, siła perswazji była zdecydowanie niezastąpiona. Westchnął ciężko, rozmasowując skronie po zdjęciu rękawiczek. Zdecydowanie był przeziębiony, a ostatnie poczynania można šmiało określić jako powód aktualnego stanu zdrowia. W końcu kto normalny chodziłby zimą w samej bluzie?

- Szefie, zadanie wykonane – poinformował go jeden z jego podwładnych.

Udało się mu bardzo wyraźnie zauważyć, że nieprzytomny, nowy wysłannik leży na podłodze. Wszystko szło zgodnie z jego wyliczeniami.

- Teraz jedziemy na Wrzosowisko. Pora przesłuchać świadków – zarządził Kristian, spoglądając wrogo na swoich towarzyszy, którzy zadrżeli. – Ale najpierw do lekarza. Potrzebuję leków.

W samochodzie Kristian włączył laptopa, uruchamiając zamontowaną wcześniej kamerę. Musiał być pewny, że Dimitri wywiąże się ze swojego obowiązku i go nie zdradzi. Jeśli jednak tak by się stało, zamontował małą bombę o niespotykanej sile rażenia, naturalnie pod budynkiem. Jeśli jego wynalazek wybuchnie, wtedy zginie zarówno zdrajca, jak i wszyscy w promieniu stu kilometrów. Mężczyzna cierpliwie czekał. Wiedział, że to dopiero początek całej zabawy.

- Do zobaczenia, Filipie… - wymamrotał do siebie, powstrzymując kaszel.

Zło nigdy nie śpi. Nawet kiedy ma gorączkę.

Poᥣoᥕᥲᥒιᥱ ᥒᥲ MᥲᥣιᥒყTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon