Było blisko!

71 15 35
                                    

Na dole było zbyt cicho. Filip słyszał swój własny, miarowy oddech. Jedna ze starych, wysłużonych lamp zamigotała, sprawiając, że po ciele chłopaka przebiegł zimny, niespodziewany dreszcz. Był tam sam. Przynajmniej tak z początku myślał.

- Hallo? - zapytał cicho, aby upewnić się, że jest sam.

- Co pan tutaj robi? - usłyszał przyjemny głos. - Czy mogę zobaczyć pana identyfikator?

- Naturalnie. - Odwrócił się, udając, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, gdzie jest i kim ona jest.

Wyciągnął z kieszeni pognieciony papierek, który otrzymał od dość miłej pani na recepcji po przedstawieniu się i podał go kobiecie.

- Filip Malinowski? Nie słyszałam o panu. Jest pan nowym patomorfologiem? - zapytała niewinnie, obracając między palcami mały skalpel.

- Em... - zaczął mamrotać, próbując wymyślić sensowne wypowiedzenie. - Tak?

- Coś nie sądzę, żeby pan mówił prawdę - powiedziała, marszcząc nos. Zza zamkniętych drzwi wydobywał się nieprzyjemny zapach.

- Jednak nie wezwała pani jeszcze ochrony, co oznacza, że albo mi pani ufa, albo czeka pani na jakiekolwiek sensowne wyjaśnienia - zauważył, delikatnie drapiąc się po karku. Czuł, że zaraz zapadnie się pod ziemię. - Niech pani spojrzy! Czy to krew na ścianie?

Filip pokazał na nieskazitelnie czysty kawałek betonu i pobiegł sprintem do drzwi, które niestety okazały się zamknięte. Przeklął w akcie desperacji i pociągnął za klamkę. Złośliwa rzecz nie ruszyła się nawet o milimetr, a jego rozmówczyni spokojnie dogoniła go, łapiąc jego ramię.

- Przestań, bo zaraz zepsujesz. - Westchnęła, patrząc z politowaniem na młodego detektywa. - Dowiem się, kim tak naprawdę jesteś czy mam dzwonić po gliny? Ludzie o zdrowych zmysłach nie próbują włamać się do prosektorium. Nie oszukujmy się.

- Filip Malinowski. Młody detektyw. - Wypiął dumnie pierś, ciesząc się, że pierwszy raz może tak powiedzieć. Mimo, że jest to małe, niewinne kłamstwo.

- Kamila Baranowska. Młoda lekarka - powiedziała, parodiując delikatnie wypowiedź chłopaka. - W takim razie, czego tutaj szukasz? Jakaś tajemnicza sprawa? Wywiad? Próba kradzieży dla dobra społeczeństwa? Kota szukasz?

- Mój kot ma się dobrze - odgryzł się. - Szukam zwłok niejakiego Damiana Baranowskiego.

- Po co ci informacje o nim? - oburzyła się, czując wzrastające napięcie między nimi. - Jego śmierć została utajniona. Nie mogę udzielić ci żadnych informacji, Malinowski.

- Wystarczy Filip - wymamrotał, obserwując zachowanie kobiety. Wydawało mu się podejrzane. - Baranowska tak..? To twój brat? Mąż? Kochanek?

- Jeszcze jedno pytanie, a łeb ci ukręcę - warknęła, zaciskając dłonie na małym nożyku.

- Nie ważne, jednak... Naprawdę muszę zobaczyć jego ciało. Rozumiem, że to ważna osoba dla ciebie, Kamilo, ale to dowód w śledztwie.

- Dowód w śledztwie?! Po tym, jak ktoś go zamordował masz czelność mówić, że to dowód w śledztwie?! - wrzasnęła, uderzając otwartą dłonią w biurko, znajdujące się na korytarzu, to było jej miejsce pracy.

Kamila była średniej wysokości, na oko miała około metr sześćdziesiąt sześć wzrostu, ciało było normalne, niezbyt szczupłe i oczywiście nie grube. Jej włosy były brązowe, sięgające do obojczyków, delikatnie zakręcały się na końcach. Miała niebieskie oczy, przypominały bardzo Filipowi niebo, ale nie takie zachmurzone. Nocne, granatowe niebo, w którym odbijały się gwiazdy. Twarz nie należała do pulchnych, ale rumiane policzki sprawiały, że stawała się okrąglejsza niż w rzeczywistości była. Jej ubrania składały się z luźnych, bardzo wygodnych rzeczy oraz białego kiltu lekarskiego.

Poᥣoᥕᥲᥒιᥱ ᥒᥲ MᥲᥣιᥒყWhere stories live. Discover now