Nie martw się, młody.

52 13 15
                                    

Zaskoczony młodzieniec wyszedł z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Dopiero teraz spostrzegł, że w jego twarz wycelowana jest mała, sprytnie zamontowana kamera. Niepewnie uniósł dłoń i pomachał, a czerwona dioda zaświeciła się dwa razy. Filip cicho westchnął, obserwując jak jego towarzysze rozmawiają z jakąś starszą, wysoką kobietą.

- A oto, pani Wiesiu, ten chłopak, o którym wspominałem.

- Mateuszu, trochę kultury! Nie ładnie pokazywać palcami – odparła wyżej wspomniana, przenosząc wzrok na Malinowskiego. – Podejdź tu do mnie, kochaneczku. Dawno nie widziałam tak młodego i silnego mężczyzny!

- Dzień dobry? – Twarz Filipa delikatnie się zaróżowiła, przypominał teraz dorodnego pomidorka. – Em…

- Ależ proszę pani! Przecież ja jestem silny i młody! – zbulwersował się Mateusz, oskarżająco pokazując dłonią na chłopaka. – Przecież ten gówniarz nawet nie podniósłby kilograma mąki!

- Och, kochaneczku… Myślę, że po tym, jak ostatnio prosiłeś Małgosię o pomoc w przenoszeniu stolika, nie mamy o czym mówić. Twoja siła jest raczej pod znakiem zapytania.

Henryk, który stał obok młodszego kolegi, nie mógł powstrzymać śmiechu. Zakrył usta ręką, aby ukryć ten widoczny akt poparcia stanowiska kobiety.

- Przyjacielu, musimy popracować nad twoją tężyzną fizyczną. Nawet ten „gówniarz” wydaje się być silniejszy. Obserwowaliśmy go, nie? Kamery w kanałach zarejestrowały, jak podnosi studzienkę…

- Adrenalina robi swoje!

- Adrenalina…  Młody niewątpliwie wymiata, a ty jak zwykle szukasz wymówek, Mati. – dodał kolejny głos.

Za Mateuszem stał średniego wzrostu mężczyzna. Miał zaokrągloną twarz, a jego rysy były niesamowicie delikatne. Dzięki umięśnionej sylwetce, wyglądem przypominał zapaśnika sumo. Mimo postury, wzbudzał zaufanie. Filip jednak postanowił zachować czujność, licho nigdy nie śpi.

- A ty, młody? Kultura wymaga, żebyś się przedstawił. W końcu jesteśmy w towarzystwie damy.

Malinowski chrząknął i przełknął ślinę, czuł jak wzrok wszystkich zgromadzonych skupia się na jego osobie.

- Nazywam się Malinowski, Filip Malinowski – powiedział cicho, pocierając dłonie. – Nie do końca wiem, po co tu jestem, ale tak ogólnie to szukam koleżanki… Kamila Baranowska, może ją ktoś z was widział?

Jedyna przedstawicielka płci pięknej, która była w zasięgu wzroku chłopaka, pokręciła głową. Dopiero teraz Filip zauważył, że jest obejmowana przez mężczyznę, przypominającego zapaśnika, najwidoczniej byli parą. Dosyć zabawnie to wyglądało - przysadzisty mężczyzna i drobna, koścista kobieta. Ona miała bujne loki, a on był pozbawiony włosów. Połączyła ich najwyraźniej jakaś traumatyczna sytuacja, ponieważ ich prawe policzki zdobiły blizny.

- Ta lekarka, tak?

- W sumie, to chyba tak. - Chłopak bał się przyznać, że zna ją od wczoraj. Nie za wiele wiedział, niezbyt dużo rozumiał, ale był pewny, że Kamila nie miała złego serca. Zareagowała zupełnie jak lwica, broniąc honoru zmarłego członka rodziny. Malinowski to szanował, więc chciał pomóc jej i samemu sobie.

- Chyba? Młody, musiałeś mocno dostać tymi kamieniami po wybuchu. Wszystko okej?

- Tak – wymamrotał skołowany detektyw. Wpadł z deszczu pod rynnę.

- Nie trzymajmy go tak długo, bo zaraz się poryczy. Ta lekarka jest w przejściu obok. Nie zdziw się tylko, jak ją zobaczysz. To nie będzie zbyt miły widok – ostrzegł go Mateusz.

Poᥣoᥕᥲᥒιᥱ ᥒᥲ MᥲᥣιᥒყWhere stories live. Discover now