6.

1.2K 82 59
                                    

Rozdział poprawiony


Od spotkania w klubie minęły dwa dni. Dziewczyna siedziała w salonie wraz z kilkoma dziewczynami, które jak jeden mąż nie odzywały się do niej. ' No naprawdę gorzej niż dzieci.' pomyślała dalej szukając w Internecie jakieś dobrej firmy remontowej.

- Wiecie, że ja zdania nie zmienię nawet jak nie będziecie się do mnie odzywać. - powiedziała nawet na nie patrząc.

- To może wyjaśnij nam kruszynko, dlaczego chcesz się wyprowadzić? - spytał Hiroyuki wchodzący do salonu z Toyą na jego rękach. Annelain poprawiła okulary na nosie, ugryzła dolną wargę a nitka krwi ruszyła w stronę królika, którego chwyciła i przyciągnęła do siebie. Teraz mała kuleczka leżała na jej piersiach, główką przyciśniętą do jej szyi.

- Pomyślałam, że... To by oznaczało, iż zrobiłam kolejny krok do przodu... No wiesz... - podrapała się lewą dłonią po policzku a prawą delikatnie głaskała po przyjemnym w dotyku futerku króliczka. - Oi.. Tachan, ty płaczesz?

- Cco?.. A to.. - powiedział wycierając łzy z policzków. -.. To nic poważnego .. Po prostu... czuję się jak ojciec, którego dziecko planuję samodzielne życie. - po tych słowach uśmiechnął się a łzy dalej spływały po policzkach. Hiroshiro szybko ułożyła królika na głowie, przytrzymując go stabilnie za pomocą daru i podeszła do mężczyzny, tuląc się do niego.

- Tachan, przecież ja nigdzie nie wyjeżdżam! Poza tym nie rezygnuje z pracy i nie umieram więc nie ma co tak płakać. - mocniej go przytuliła na co odpowiedział jej także mocnym uściskiem.

- Wiem, wiem.. Ach czemu nie możesz zostać w wieku ośmiu lat?

- Dojrzewanie. - zaśmiała się mu w pierś na co mężczyzna pogłaskał ją po włosach.

- Skoro mowa o dojrzewaniu to, gdzie to byłaś przedwczoraj? - na to pytanie chciała się uwolnić jednak jego mocny uścisk oraz dar jej to uniemożliwiły.

- Aaaa sprawy z mieszkaniem załatwić. Kupione i teraz tylko lekki remont muszę zrobić!

- I szukałaś tego mieszkania aż do piątej rano?

- Emmm... Nooo wpadłam na znajomą i tak jakoś... No zeszło się do tej piątej rano. - rzuciła nerwowo a po tej wypowiedzi została puszczona. Akurat w tym momencie zadzwonił telefon dziewczyny a piosenka od razu jej powiedziała kto dzwoni. ' Debil wybrał kurwa nieodpowiedni moment na dzwonienie!'

- To chyba ktoś z firmy remontowej! To ja idę do siebie. - chwyciła za królika, wyciągnęła telefon, odbierając go i wybiegła z salonu.

- ' No wreszcie!'

- Wybrałeś sobie cholernie nieodpowiedni moment! - wysyczała na tyle cicho by nikt oprócz niego jej nie usłyszał.

- ' Okresu w ciągu tych dwóch dni dostałaś?'

- Bardzo śmieszne Dabson. - rzuciła ironicznie docierając do drzwi od swojego pokoju. - Co cię sprowokowało do tego by do mnie zadzwonić? Już się stęskniłeś? - spytała zamykając drzwi i puszczając królika by sobie połaził. Usiadła w bujanym fotelu tuż przy oknie a na dźwięk jego śmiechu sama się uśmiechnęła.

- ' Taaa jasne. Tak samo jak Endeavor zaczął nosić różowy kombinezon.' - rzucił ironicznie i teraz to dziewczyna się śmiała, bo wyobraźnia pokazała jej obraz bohatera numer dwa, z tą wkurzoną a zarazem poważną miną i ubrany w mocno różowy strój.

- No wiesz.. Ja tam nie wiem jak się twój ojciec nosi po pracy.... Kurwa sorry. Zapomniałam. - przeprosiła, gdy uzmysłowiła sobie błąd jaki popełniła. - To jak nie tęsknota za mną to czemu zawdzięczam ten telefon?

Play with fire... |Dabi x Oc|Where stories live. Discover now