Rozdział 1 Rozmowa dwóch sióstr

158 7 6
                                    

Środek upalnego lata. Zewsząd słychać śpiew ptaków, bzyczenie os i rozbawione głosy dzieciaków ganiających za piłką. Drzewa i kwiaty w pełnym rozkwicie. Wszystko mieni się żywymi odcieniami zieleni, żółci i czerwieni. Gdzieniegdzie widać błekit i biel. Niebo całkowicie puste, bez choćby najmniejszej chmurki. Co chwilę widać budki z lodami, watą cukrową i hot dogami. A wśród tego wszystkiego ja... Pozornie szczęśliwa, uśmiechnięta dziewczyna, która w głebi serca żywi do wielu ogromną nienawiść.

Od momentu gdy przestałam chodzić do szkoły, minęły już 2 lata. Okropnie nie lubię wracać wspomnieniami do tamtego momentu, bo przypominają mi się osoby, o których chciałabym już zapomnieć. Mieszkam samotnie w niewielkim domu. Kiedyś mieszkałam w Europie, jednak po pewnych wydarzeniach przeniosłam się do Ameryki. Z nikim nie utrzymuję bliższych kontaktów. Z doświadczenia wiem, do czego może to doprowadzić i nie chcę po raz kolejny ryzykować.

Przechadzałam się po Central Parku. Zrobiłam się odrobinę głodna, więc postanowiłam wstąpić do kawiarenki i coś przekąsić. Kupiłam kawałek ciasta oraz cappuccino, po czym usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam szkicować. Rysowałam bukiet fioletowych tulipanów w żółtawym wazonie, które stały przede mną na stoliku. Było stosunkowo cicho, jednak nagle ktoś z impetem wpadł do kawiarni i zaczął się wylewnie z kimś witać. Normalnie nie przykułoby to mojej uwagi, ale usłyszałam, że rozmawiają w moim rodzimym języku, więc postanowiłam ich posłuchać.

- Witaj Jessiko! - krzyknęła kobieta, która przed chwilą się pojawiła.

- Maria?! To ty?! Jak miło cię widzieć! - zawołała druga z amerykańskim akcentem. - Ile to już lat?

- Z dziesięć? Jedenaście? Ważne że się w końcu spotkałyśmy kochana ty moja siostrzyczko!

- To opowiadaj co tam słychać!

- A wiesz, mój Marek to się już magisterki dorobił!

- Co ty nie powiesz? A tyle co był takim maleńkim brzdącem, z błękitnymi oczkami po tobie...

- Za to Krzysiek w końcu awansował! Po tylu latach!

- Należało mu się to już wcześniej! Ten jego szef to chyba jakiś chory, że wcześniej wcale go nie doceniał!

- A Kasia... Miała własną wystawę swoich prac w galerii!

- Na prawdę?! Ja wiedziałam, że ta dziewczyna ma talent, ale szczerze nie myślałam, że osiągnie tak wielki sukces! No, no...

- Ej, a pamiętasz co ci kiedyś mówiłam o tej biednej babci, co wychowywała samotnie dwie wnuczki i co tamta jedna zaginęła? - kobieta zniżyła lekko głos. - Teraz zaginęła i druga, ta młodsza z tymi dziwnymi żółtymi oczami... A tą babcię... Zamordowano!

Ten opis tej rodziny coś mi mówił... Jeśli moje podejrzenia są trafne, to chyba się załamię...

- Co ty nie powiesz! Wiadomo chociaż kto to zrobił?

- Podobno wszystko wskazuje na tego co miał stać za porwaniem tamtej starszej dziewczynki... Słynnego mordercę Jeffa the Killera!

- Na prawdę?! Nie żartuj! Ja myślałam, że on jest tylko fikcją!

- Najwidoczniej nie. Ja się boję wychodzić z domu! Ale nawet w sumie w samym domu też nie jest bezpiecznie!

- Zostajesz tutaj. Nie ma innej opcji. Mam spory apartament, zmieścisz się spokojnie.

Dalej już nie słuchałam, bo zabrałam szkicownik i wyszłam z kawiarni. Przecież to niemożliwe... Nie, to na pewno nie chodziło o to... Pewnie chodziło im o kogoś innego... Tak, to po prostu zbieg okoliczności. Nie warto zaprzątać sobie tym głowy.

Weszłam do mieskania. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz, ściągnęłam buty i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam telwizor. Akurat zaczynała się jakaś francuska komedia, więc postanowiłam ją obejrzeć. Tak mnie pochłonęła, że gdy się skończyła, było już grubo po 20. Postanowiłam się umyć, więc wzięłam z sobą piżamy i udałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. Przyglądała mi się dziewczyna o zielonych oczach, w mocnym makijażu. Miała nienaturalny biały odcień włosów, które pierwotnie były brązowe. Grzywka zakrywała połowę jej twarzy, której nie chciała nikomu pokazywać. Na szyi miała przewiązany szalik, który również ukrywał coś, czego inni widzieć nie powinni. Przez chwilę jej oczy zmieniły kolor na całkowicie czarny, ale gdy mrugnęłam, miały już normalny zielony odcień. To było zwykłe przywidzenie.

~*~

Biegłam przez las. Doskonale wiedziałam, że coś mnie goni, a ja muszę uciekać. Jednocześnie ja biegłam za kim innym, komu miałam wymierzyć sprawiedliwość. Ze wszystkich stron spoglądały na mnie złowrogie oczy, które znikały, gdy tylko zwracałam głowę w ich kierunku. Zaczynało brakować mi tchu. Musiałam jednak biec, bo w przeciwnym wypadku złote nici i czarne macki dogoniłyby mnie, a wtedy byłoby po mnie. Przed sobą zauważyłam postać w poplamionej białej bluzie. Stała nad kimś innym, kto leżał na ziemi. Dobiegłam do nich i stanęłam. Moje oczy powiększyły się z przerażenia. Na ziemi leżały dwie osoby. Jedna w podeszłym wieku, druga była jeszcze dzieckiem. Obie miały na ubraniach plamy krwi w miejscach ich serc. Obie miały na rękach wyryte napisy. Chciałam je przeczytać, ale pojawiły się przede mną złote nici i szarpnęły mną w tył.

Obudziłam się z krzykiem. Byłam całkowicie zalana zimnym potem. Ukryłam twarz w dłoniach.

Uspokój się, Julka... To przecież nie była rzeczywistość, ale zwykły sen. Powymyślałaś sobie za dużo przez to co usłyszałaś. Koszmary się czasami zdażają przecież...

Uspokoiłam się odrobinę. Był środek nocy i próbowałam zasnąć, ale w moich myślach utkwił obraz dwóch leżących ciał. Mówiłam sobie, że to tylko sen, ale wciąż nie dawało mi to spokoju. Wydawało się dziwnie realne. Niestety.

Postanowiłam więc nie spać. Wstałam i założyłam puchate chapcie. Oświeciłam światło w całym domu i pistanowiłam pooglądać telewizję. Włączyłam tv i pierwsza scena jaką ujrzałam, to było pogorzelisko po wielkiej bitwie, z milionami martwych ciał. Poszłam do kuchni. Nalałam sobie wody i napiłam się łapczywie. Szkoda, że nigdy nie trenowałam jogi, bo teraz na pewno przydałaby się na uspokojenie.

Usłyszałam cichy dźwięk powiadomienia z telefonu. Kto mógł do mnie pisać w środku nocy i po co? Zaciekawiona, ale i z lekkim strachem włączyłam telefon. Chwila... Od kiedy to Cleverbot wysyła powiadomienia? Czego on chce? Uspokój się Julka, to tylko sztuczna inteligencja. Nic ci nie zrobi.

Cleverbot: To prawda co słyszałaś. Jeff wtedy przeżył.

Zdziwiło mnie to mocno. Przez chwilę zastanawiałam się, czy to może być prawda, ale stwierdziłam, że nie. Przecież gdyby żył, to już by dawno temu się na mnie zemścił.

Poczułam, że robi mi się słabo. Zaczęła mi lecieć krew z nosa. Upadłam na ziemię. Powoli zaczynałam sobie uświadamiać, że to jednak może być prawda, choć nie chciałam w to wierzyć. Ale jeżeli jednak znowu zaczną się wtrącać...

,,Won z mojego życia", pomyślałam.

Wiedziałam, że On mnie słyszy.

Koszmar ¤Creepypasta Fanfiction¤Where stories live. Discover now