Rozdział 3 Niespodziewane spotkanie

72 6 6
                                    

Otworzyłam szeroko oczy i rozdziawiłam buzię. Czy mi się tylko wydawało, czy naprawdę usłyszałam jego głos w głowie? Chociaż byłam pewna, że ciągle o mnie pamięta, to nie sądziłam jednak, że się do mnie odezwie.

Powiedz coś jeszcze.

Milczenie. Chyba jednak mi się wydawało. Ale cóż. Zdarzają się przecież jakieś przywidzenia i tego typu rzeczy. Po prostu mi się wydawało. Nie ma co dłużej tego ciągnąć dalej. Jeszcze pozostaje jedna kwestia. Okno. Czy ja na pewno je zamykałam? Czy po prostu wydawało mi się, tak jak z tym głosem?

- Halo?

Nic nie usłyszałam w odpowiedzi. Postanowiłam spróbować jeszcze raz, a jeśli nadal nic bym nie usłyszała - dam sobie spokój i postaram się zasnąć.

- Jeśli ktoś tutaj jest, to niech natychmiast się pokaże! - rozkazałam, zapalając lampkę nocną.

Tym razem moich uszu dobiegł jakiś szmer. Nie byłam jednak w stanie go zlokalizować. Omiotłam całe pomieszczenie wzrokiem. Ten ktoś musiał się naprawdę nieźle skitrać. Byłby mistrzem w chowanego.

- Odezwij się, albo dzwonię na policję! - rozkazałam.

- Jak sobie życzysz, księżniczko - usłyszałam zza siebie głos, który od razu rozpoznałam. Ten tak bardzo znienawidzony przeze mnie głos.

Odwróciłam się gwałtownie i poczułam, jak jego ręka zaciska mi się na szyi. Widziałam doskonale jego ochydne, przekrwione oczy pozbawione powiek. Były pełne szaleństwa, rządzy krwi. Poczułam jak przykłada mi ostrze do szyi.

- Jakieś ostatnie życzenie przed śmiercią? - zapytał słodko.

- Kuźwa czemu po raz kolejny się na mnie uwziąłeś, co?

Zobaczyłam, jak na jego twarzy malował się szok. Chyba nie wiedział, o co mi chodzi. Prawdopodobnie nawet mnie nie rozpoznał. W sumie, to sama bym się nie rozpoznała. Z tymi białymi włosami i grzywką, wyglądałam jak nie ja.

- Nie poznajesz mnie? Swojej, na szczęście, niedoszłej dziewczyny ze szkoły?

Poczułam, jak rozluźnił uścisk. Zmarszczył brwi, po czym odgarnął mi grzywkę na bok. Wiedziałam, że spojrzał na moją okropną szramę, bo teraz stał się jeszcze bardziej zdziwiony, niż przedtem.

- Kurwa, czy to ty?

- Jeśli ci chodzi o tamtą mnie, to tak. To ja. Kto cię wyratował? Myślałam, że to były śmiertelne rany. Czy może jesteś duchem?

- Wyjątek - nawet się na mnie nie wkurzył. Zawsze sądziłam, że gdy się kiedykolwiek spotkamy jeszcze, to będzie chciał się zemścić, a tymczasem on tak siedział na moim łóżku z uniesionymi w szoku brwiami.

- Co?

- Wyjątek mnie czymś nasmarował i dał jakieś tabletki. Jesteś za słaba, by mnie pokonać - powiedział z chytrym uśmiechem.

- Nie chcesz się zemścić?

- Za co?

- Za to, że prawie cię zabiłam.

- No i?

- Nie przejmujesz się tym? - tym razem to ja uniosłam w szoku brwi.

- Nie. Nie przejmuję się takimi błahostkami. A teraz... Dostałem właśnie rozkaz z góry. Idziemy - pociągnął mnie za rękę w stronę okna.

- Nigdzie nie idę. Tak w ogóle od kiedy jesteś jego podwładnym? Myślałam, że działasz sam.

- Idziesz, idziesz - zignorował moje pytanie.

Koszmar ¤Creepypasta Fanfiction¤Where stories live. Discover now