Rozdział 9 Wysłanniczka

37 4 1
                                    

Początkowo widziałam jedynie nieprzeniknioną czerń. O wiele głębszą, niż w najgorszych ciemnościach. Po chwili jednak, w miejscu, gdzie się znajdowaliśmy, rozbłysły czerwone światła. Znajdowaliśmy się w ogromnym pomieszczeniu przypominajacym jakąś jaskinię. Sufit podpierały misternie rzeźbione kolumny z obsydianu. Do moich uszu zaczęły dochodzić dźwięki kucia żelaza i topienia jakiś metali.

- No, moje kochane duszyczki! - zawołał Nex, a ja się odwróciłam. - W końcu odnalazłem mą królową!

Przed moimi oczami ukazała się scena rodem z filmów o obozach zagłady. Znajdowało się tutaj pełno ludzi, wymizerniałych i skopanych przez życie. Byli tak bardzo wychudzeni, że doskonale było widać wszystkie kości. Dodatkowo twarze, ręce i nogi mieli umorusane starym, zaschniętym już brudem.

Pracowali oni bez chwili wytchnienia. Nie do końca wiedziałam, co robili, ale na pewno było to bardzo ciężkie i męczące. Nagle jeden z nich upadł. Był widocznie wycieńczony, jednak szybko podbiegł do niego mężczyzna w kompletnym stroju, wyglądający ,,normalnie" i zaczął go uderzać batem, przez co tamten był zmuszony wrócić do pracy.

Serce mi się łamało, gdy oglądałam ten obraz nędzy i rozpaczy. Dlaczego oni zmuszali ludzi do takiej nieludzkiej pracy? Po co im to było? I w ogóle cóż to za miejsce, w którym się znajdujemy?

- Pozwól, że Ci wytłumaczę wszystko, moja droga - powiedział Nex, po czym objął mnie ramieniem. - A więc jesteśmy w miejscu, które śmiertelnicy zwykli nazywać ,,Piekłem". Otóż znajdują się tutaj ludzie, którzy swym życiem sobie na to zasłużyli, którzy zdecydowanie nie grzeszyli dobrocią i czystością serca. Teraz doznają odkupienia win. Co prawda będzie ono trwać wiecznie, ale jak to by Hammurabi powiedział: ,,Oko za oko, ząb za ząb". Skrzywdzili tyle istot podczas swego żywota, że teraz odbywają swoją karę.

Byłam tym szczerze zdumiona. Dlaczego oni mieliby karać złych ludzi? Przecież sami powinni tu trafić, skoro bezbronne osoby skazują na śmierć. Nie powinno być ani rasy ,,panów", ani rasy niższej. Wszyscy powinni być równi sobie, więc dlaczego oni nie są skazank na tą katorgę?

- Eh, muszę to wszystko sprostować. - zmieszał się lekko Nex. - Otóż my jesteśmy swego rodzaju strażnikami, sprawujemy pieczę nad tym miejscem. I nie zabijamy niewinnych ludzi. Zabijamy tylko tych, którzy swymi występkami sobie na to zasłużyli. Jest to dla zabawy oczywiście, dla własnej rozrywki, ale tylko wtedy, kiedy po prostu czujemy, że musimy to zrobić. Większość z tutaj zgromadzonych zginęła śmiercią naturalną. Tylko nieliczni doświadczyli naszej łaski przedwczesnej śmierci. Ale oczywiście mówiąc ,,my", mam na myśli siebie oraz siłę będącą w tobie. Slenderman nie wyróżnia dobrych i złych. Slenderman bierze wszystkich jak leci. I tak więc dochodzimy do sedna sprawy. Wiedząc, jaką dobrą i sprawiedliwą jesteś z natury osobą, chcemy ci powierzyć rolę ziemskiego wysłannika. Doskonale wiem, że nie pochwalasz zabijania, ale, nie oszukujmy się, zawsze chciałaś kary dla złych i nagrody dla dobrych. Więc co ty na to?

Teraz całkowicie mnie zamurowało. To było przecież niemożliwe, by oni postępowali tak sprawiedliwie względem ludzi. Chociaż nie popieram tego do końca, to jednak muszę przyznać, że parę osobników chętnie bym pozbawiła życia za to, co robią. Tylko czy to nie jest podstęp?

- Zapewniam cię, że nie spiskujemy przeciwko tobie. Na Ziemi jest parę naszych wysłanników, którzy pomogą ci się odnaleźć w nowej sytuacji. Twoim głównym zadaniem będzie zniszczenie Slendermana i jego bezmózgich pomocników. Jednak rzecz jasna nie tylko na nich będziesz się koncentrowała. Twoja moc jest naprawdę potężna i z czasem będziesz odkrywać coraz to nowsze jej oblicza. A więc przysięgasz być nam wierna po wsze czasy?

Zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Jego słowa zasiały we mnie niepokój. Nie wiedziałam zupełnie, co mam zrobić. Nie chciałm, by tylu ludzi umarło, ale z drugiej strony... Większość z nich zabiła już niewyobrażalne ilości tych dobrych istot o czystych sercach. Należała im się kara. Sprawiedliwości powinno stać się zadość. A wyznacznikiem sprawiedliwości będę ja.

,,Przysięgam", pomyślałam.

Nex uśmiechnął się. Poczułam, że znowu mogę kontrolować swoje ciało. Że wreszcie jestem wolna. Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Slenderman musi zginąć.

- Dobra postawa - stwierdził chłopak. - A więc za ile chciałabyś rozpocząć swoją misję?

- Mogę nawet teraz.

- I to lubię.

Złapał mnie za rękę i po chwili znalazłam się we wnętrzu ogromnej, starej biblioteki. Nie była to w sumie do końca biblioteka, bo po środku stał wielki stół nakryty do obfitego obiadu, a wokół niego ustawione były drewniane krzesła z czerwonymi obiciami.

Rozejrzałam się dookoła w poszukiwaniu Nexa, jednak nigdzie go nie zauważyłam. Odetchnęłam głęboko. Szkoda, że nie dał mi praktycznie żadnych wskazówek ani rad, ani nawet nie wyjaśnił, gdzie tak właściwie mnie przeniósł. No cóż. Muszę poradzić sobie jakoś sama.

Nagle zobaczyłam, że w moją stronę leci samolocik z papieru. Chwyciłam go w locie i widząc, że są na nim napisane jakieś słowa, rozwinęłam papier. Zaczęłam czytać:

,,A kto powiedział, że musisz sobie radzić sama? Nie zawsze będzie tak, że hop siup i wszystko szybciutko dostaniesz jak na tacy. Nie. Ale nie o tym miałem pisać. Otóż nie mogłem dłużej zostać, gdyż wzywały obowiązki, dlatego też otrzymałaś ten jakże wykwintny list.
Więc znajdujesz się w swoim nowym lokum. Bo chyba nie myślałaś, że ciągle będziesz mieszkać w rezydencji Slendermana? To jest sala, w której ty i pozostali wysłannicy będziecie mieć spotkania. Jednak rzadko kiedy ktokolwiek tu przebywa. Dlatego też znajduje się tu tyle książek, aby w razie jakiejś niedyspozycji, chory mógł sobie zająć czymś czas. Jeśli dokładniej się rozejrzysz, znajdziesz trzynaście par drzwi. Z biegiem czasu liczba ta może się zwiększyć bądź zmniejszyć w zależności od tego, czy znajdziemy nowego kandydata na wysłannika, czy jeden z was zginie. Za jednymi z drzwi jest twój pokój. Wybierz sobie któreś, to nie ma większego znaczenia.
Jakbyś nie potrafiła znaleźć zegarka, to obecnie jest godzina 9:48. Za około sześć i pół minuty powiniem przybyć twój główny mentor, pierwotny wysłannik. Zaprosi cię na rozmowę i wyjaśni ci jeszcze parę kwestii. Zabranie będzie dzisiaj o 17:12. Raczej powinnaś na nim być.
Pracę możesz zacząć od kiedy chcesz. Może być zaraz po spotkaniu z mentorem, albo parę dni po zebraniu. Jak dla mnie jest to nieważne.
Tyle informacji wystarczy ci na początek. Zanim przybędzie mentor, masz w tym momencie jeszcze prawie sześć minut na wybranie pokoju i zadomowienie się.
Nie zgiń w pierwszy dzień.
Twój obiekt westchnień, Nex"

,,Co za palant", pomyślałam z uśmiechem, czytając końcówkę listu. No właśnie. I jak to teraz będzie?

Koszmar ¤Creepypasta Fanfiction¤Où les histoires vivent. Découvrez maintenant