WCZEŚNIEJ
Spędzam z chłopakami kolejny weekend, co bardzo mnie cieszy. Polubiłam Ryana i on mnie chyba też. Nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że po imprezach z nimi mam siłę normalnie funkcjonować w poniedziałki. Nawet nie mam problemów ze wstaniem o szóstej rano do pracy. Wiem jednak, że nie możemy tak cały czas. Przynajmniej ja nie mogę pozwolić sobie na imprezowanie w każdy weekend. Wakacje w końcu się skończą, mój urlop też, więc powoli wszystko będzie musiało wrócić do normy. Boję się tylko, że przez to mniej będę się widywała z Jamesem. Jeśli będziemy chcieli zamieszkać razem, to mnie czeka przeprowadzka. On na pewno nie zamieszka w Woodburn. To miasto nie ma żadnych perspektyw. Nie chciałabym tam zostać na stałe. Zawsze chciałam się stamtąd wyrwać.
– On przy tobie jest jeszcze gorszy niż sam. - Słyszę za sobą rozbawiony głos Ryana.
Odwracam się do niego. W dłoni trzyma butelkę z piwem. Wiem, że jeszcze trochę, a zamieni ją na coś mocniejszego. Ryan lubi sobie popić, przez co staje się jeszcze większym wesołkiem niż na co dzień. Patrząc na niego, zastanawiam się, czy on miewa gorszy humor. Wydaje się wiecznie zadowolonym z życia facetem, ale przecież nikt nie jest w stanie cieszyć się cały czas.
Mój chłopak zniknął gdzieś z resztą ekipy. Zapewne wyszli przed dom zaczerpnąć świeżego powietrza, a niektórzy zapalić. No i mogą swobodnie porozmawiać, nie narażając się na krzywe spojrzenia swoich dziewczyn, które siedzą na kanapie w salonie i co jakiś czas obserwują ich zachowanie.
– Podobno zawsze mu odbija. - Wzruszam ramionami.
James ma często głupie pomysły. Jak ja za czasów liceum. Miałam różnych znajomych, a zadawanie się z niektórymi z nich czasami wprowadzało mnie w kłopoty. Na szczęście w którymś momencie nasze drogi się rozeszły. Miałam czas na przemyślenia i nie żałuję, że moje życie wygląda tak, a nie inaczej. Moi byli znajomi niestety dużo stracili, bo nie wiedzieli, kiedy przestać się wydurniać. Jeden z nich nawet stracił życie, bo uważał się za nieśmiertelnego. Wielu z nas myślało tak w wieku nastu lat.
Przez ostatnie dwa lata poznałam wielu wartościowych ludzi, zaprzyjaźniłam się z Alex. Zrozumiałam, że lepiej postawić na jakość niż na ilość. Co z tego, że mam masę znajomych jak na nikogo z nich nie mogę liczyć? Nie potrzebuję takich ludzi w swoim życiu.
– Ale nie tak jak z tobą. - Patrzy na mnie. – Czy ty w swoim towarzystwie też jesteś taką wariatką jak z nim, bo ciężko mi w to uwierzyć.
Gdyby widział mnie z Alex i nasze odpały, uznałby nas za chore psychicznie. Potrafiłyśmy się godzinami śmiać z niczego. Pamiętam, jak kiedyś zaparkowałyśmy auto tak, że koleś obok nas nie mógł wyjechać. Zamiast odjechać, siedziałyśmy jak wariatki i się śmiałyśmy, czekając, kiedy facet zorientuje się, że ktoś był w samochodzie obok, który należał do Alex. Najlepsze było, gdy przyjaciółka w końcu się zlitowała i wyszła do niego, zapytać, czy w czymś pomóc. Myślałam, że nie wytrzymam. To było naprawdę głupie. Przy nas James wydaje się całkiem spokojny.
– Jestem jeszcze gorsza. - Śmieję się.
– Chciałbym to kiedyś zobaczyć.
Nie ma mowy. Pewnie nie chciałby mnie dłużej znać. Poza tym i tak już zachowuję się bardzo swobodnie przy nim. Czasami traktuję Ryana jak brata, którego nie mam. Mogę z nim porozmawiać o Jamesie i zawsze da mi dobrą radę. Mamy również kilka wspólnych tematów. Już teraz mogę śmiało powiedzieć, że gdybym potrzebowała pomocy, poprosiłabym o nią Ryana, bo wiedziałam, że mnie nie zawiedzie.

YOU ARE READING
Nie mieliśmy szans. [ ZAKOŃCZONA ]
RomanceGdy wszystko się wali pojawiają się pytania i wątpliwości. Co mogliśmy zrobić, by uniknąć przykrych zdarzeń? Jak poradzić sobie bez ukochanej osoby? Czy będziemy musieli pogodzić się ze stratą? Jak długo można czekać? Publikowane od 07.10.2018