37.

1.3K 50 26
                                    

Camille


– Przepraszam. - Obudziły mnie delikatne pocałunki i szepty.

Zdezorientowana spoglądam na Jamesa, który nachyla się, żeby ponownie złożyć pocałunek na moim brzuchu. Miły gest. Sprawia, że uśmiecham się szeroko. Może nie będzie tak źle? W końcu przywykniemy do myśli, że wkrótce zostaniemy rodzicami. Nie zawsze jest łatwo i wiem, że czeka nas wiele trudnych chwil, ale przecież mamy siebie, a to powinno być najważniejsze.

Głaszczę go po głowie, co sprawia, że od razu przenosi na mnie wzrok. Mam wrażenie, że nie spał dobrze od kilku dni. Może chciałam myśleć, że też za mną tęsknił. Jestem mu wdzięczna, że uszanował moją decyzję. Nie chciałam, żeby mnie szukał, w zamian odpowiadałam na jego wiadomości. Nie mogłam zniknąć bez słowa. To byłoby egoistyczne, a nie chcę ranić Jamesa.

W głębi duszy wierzę, że nie okłamał mnie dla swojego spokoju. Niestety nie przemyślał tego, że wolałaby poznać prawdę od swojego faceta niż lekarza w gabinecie ginekologiczny. Czułam się wtedy okropnie pomimo wieści o ciąży i tym, że dziecko rozwija się prawidłowo. Jeszcze zanim dowiedziałam się o wcześniejszym poronieniu, czułam strach, że James się wścieknie. Nie sądziłam, że będzie na odwrót.

– Myślałem, że jeszcze śpisz. - Całuje mnie.

Brakowało mi go przez te kilka dni, mimo że nie miałam ochoty go widzieć. Musiałam sobie po prostu przemyśleć, czy jestem w stanie mu wybaczyć kłamstwo dla mojego dobra. Nadal kocham swojego narzeczonego i to się raczej nie zmieni. Chcę wychować z nim nasze dziecko. Mimo strachu myślę, że fajnie będzie patrzeć, jak James opiekuję się małym człowieczkiem, którego razem stworzyliśmy.

– Nie mogłam.

Moją głowę zaprzątają myśli, co będzie dalej? Czy to przetrwamy? Chcę dla naszego dziecka kochającej się rodziny. I jestem pewna, że James też tego chce, że nam się uda. Może być świetnym ojcem, gdy tylko się trochę postara. Da od siebie chociaż minimum, żebym wiedziała, że mu na nas zależy. Miałam okazję obserwować, jakim jest wujkiem. Miley do niego lgnie, a on jest zadowolony ze spędzonych chwili z siostrzenicą. Chciałabym, żeby z naszym dzieckiem było tak samo. Pokocha je, przecież maluch będzie częścią mnie i jego.

– Proszę, nie zostawiaj mnie.

Nie zrobiłabym tego. Potrzebowałam dystansu, chwili spokoju. Musiałam wszystko sobie ułożyć i pogodzić się z myślą, że mogę zostać samotną matką, gdyby James mnie nie chciał. Chyba oboje boimy się zmiany w swoim niepoukładanym życiu. Będziemy musieli podporządkować się komuś innemu niż my sami, komuś ważniejszemu, kto nie będzie chciał iść na kompromisy. Przynajmniej przez pierwsze kilka lat.

– To ja bałam się, że nas zostawisz. - Nadal głaszczę go po głowie.

James nie chciał być ojcem w najbliższym czasie i rozumiałam to, ale oboje zawiniliśmy w kwestii antykoncepcji, dlatego obwinianie się jest bez sensu. Skoro tak bardzo nie chciał dziecka, mógł przykładać większą uwagę do zabezpieczania się. Nie wypomnę mu tego. Na szczęście nie obwinia mnie. Podejrzewam, że zdaje sobie sprawę, że on też nawalił.

– Bo wcześniej nie chciałem dziecka?

– Tak – odpowiadam cicho.

– Camille. - Patrzy mi w oczy. – Jestem niedojrzałym dupkiem, jak często mi powtarzasz. Nie wiem, jakim będę ojcem. - Wzrusza ramionami.

Jeśli będzie się starać, jakoś da radę. Musi po prostu z nami być. Razem będziemy uczyć się wychowywać malucha, reagować na jego płacz. Będzie potrzebował naszego zainteresowania i będziemy musieli zadbać o jego bezpieczeństwo. Sama nie wiem, jaką będę matką. Oby dobrą. Zdaję sobie sprawę z tego, że jako rodzice popełnimy wiele błędów. To normalne.

Nie mieliśmy szans. [ ZAKOŃCZONA ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz