69.

1K 49 0
                                    

Camille


Amanda była w szoku, gdy usłyszała o bliźniętach. Nie ma się co dziwić, przecież to nie pierwszy taki przypadek. Nie jesteśmy wyjątkowi. Po prostu szokiem jest to, że do tej pory w naszych rodzinach nie było ciąży mnogich. Mieliśmy szczęście. Tak mi się wydaje, bo zaczynam się cieszyć na myśl, że za kilka miesięcy na świecie pojawią się moje dwa maluchy. Doczekam się również dziewczynki. Nie to, że synek mi nie wystarcza, ale chciałam też mieć małą Księżniczkę, którą James na pewno by rozpieszczał. Mam nadzieję, że nie odtrąci naszej córeczki, bo będzie wolał spędzać czas z chłopcami. Niech tylko spróbuje, a zrobię mu krzywdę. Musimy zadbać, żeby żadne nasze dziecko nie czuło się odrzucone. Wszystkie są dla nas tak samo ważne.

– Camille, słuchasz mnie? - Mąż stał przede mną. – Muszę pojechać do Ryana. Wrócę dopiero wieczorem. Dasz sobie radę?

Callan jest dzisiaj grzeczny, więc nie powinno być problemów. Oby, bo nie mam siły, żeby biegać za nim po całym domu. Zamierzam spędzić spokojne popołudnie. Nie mogę oczekiwać, że mój mąż zrezygnuje z wszystkiego dla rodziny. Ma swoje sprawy, związane z pracą, które musi załatwić. Rozumiem.

Odkąd dowiedziałam się o ciąży, tylko raz miałam okazję zostać sama z synkiem w domu. James oczywiście nie chce, żebyśmy siedzieli sami i kontroluje mnie tak samo, a może nawet bardziej, niż gdy byłam w pierwszej ciąży. Gdy gdzieś wychodzi od razu, dzwoni do swojej mamy, żeby mnie przypilnowała. Jeszcze chwila a zwariuję. James musi dać mi trochę przestrzeni.

– Tak. - Uśmiecham się.

– Pilnuję mami. - Callan staje obok nas.

Odkąd skończył dwa latka, rozgadał się na całego. Buzia mu się nie zamyka, nawet gdy leży już śpiący w łóżeczku. Ma naprawdę dużo do powiedzenia i oczekuje, że będziemy go słuchać. Czasami jeszcze nie rozumiemy wszystkich jego słów, ale wtedy pokazuje nam, o co chodzi. Zgadywanki idą nam bardzo dobrze i sprawiają wiele radości Jamesowi.

Synek lubi spędzać czas z tatusiem. Nie jestem zazdrosna, bo widzę, ile to dla Jamesa znaczy. Dla mnie również. Mój mąż bał się, jakim będzie ojcem, ale nie miał czego. Lepszego tatusia dla swoich dzieci nie mogłam sobie wymarzyć. Callan uwielbia Jamesa, nawet gdy często nie ma go w domu. Czasami synek nawet wskazuje na mój telefon i każde mi dzwonić do tatusia.

– Widzisz? Mam cudownego pomocnika. - Głaszczę synka po główce.

– Super. - Bierze go na ręce. – Będziesz grzeczny?

– Tak. - Uśmiecha się szeroko.

Jakby dziecko mogło odpowiedzieć coś innego. Wystarczy, gdy nie porozrzuca mi zabawek pod nogi i nie będzie marudny cały dzień. Ewentualnie może chcieć, żebym dotrzymała mu towarzystwa podczas jeżdżenia autkami po całym salonie. Nie liczę, że wysiedzi ze mną cały dzień na kanapie, oglądając bajki. Nie ma na to szans.

– Więc nie mam się o co martwić.

– I świetnie. - Uśmiecham się.

– Gdyby coś od razu dzwoń. Podeślę mamę. - Zerka na mnie.

Panikarz. Ciekawe co by zrobił, gdybyśmy mieli rodziców na drugim końcu kraju. Wtedy nie mógłby liczyć, że do nas przyjadą tylko po to, żebym nie siedziała w domu sama. Musiałabym bardzo nie dawać sobie rady, żeby zawracać głowę teściowej. I tak ma do mnie wiele cierpliwości. Nie mogę ciągle liczyć, że ktoś będzie na każde moje zachowanie. Daję sobie radę i wytrzymam kilka godzin bez męża.

Nie mieliśmy szans. [ ZAKOŃCZONA ]Where stories live. Discover now