Zapomnij

145 8 0
                                    

Płakałam. Siedziałam w pokoju Życzeń rycząc bo Syriusz Black ten cham, pocałował mnie i zrobił to by rozdzielić mnie i Ronnie. Zrobił to dla zabawy. Teraz Ronnie nie mogła na mnie patrzeć. A ja teraz praktycznie m i e s z k a ł a m w pokoju Życzeń. Syriusz zerwał z Ronnie i powiedział jej, że całuję lepiej niż ona. Najwyraźniej złamany nos to za mało by go powstrzymać. Powoli zwlokłam się z łóżka. Za uderzenie Syriusza miałam szlaban. Na nieszczęście z nim i Jamesem (już zdążyli zarobić kolejny!) wolałam odpracowywać swój szlaban w spokoju. Ale nie musiałam użerać się w nimi dwoma. Kiedy dotarłam pod gabinet McGonagall, ona kazała naszej trójce wyszorować kociołki. Czekał na nas rząd brudnych kociołków. "Zrobicie to co tu jest i możecie iść"-powiedziała McGonagall. Tylko, że w sali było jakieś 80 kociołków. Huncwoci nie wyglądali na przekonanych ale ja szybko wzięłam się do roboty bo na serio nie chciałam siedzieć z nimi dłużej niż to było konieczne...Kiedy oni robili drugi kociołek ja kończyłam swój szósty. Syriusz wciąż miał złamany nos i posyłał mi lekko rozbawione spojrzenia. On wiedział, że ja wiedziałam.

-Hej Rogaczu-zagadnął Jamesa- Wciąż jesteś mi winien pięć galeonów za pocałowanie Edythe -powiedział. Ignoruj go, ignoruj go-powtarzałam jednak miałam ochotę znowu mu przyłożyć. Tym razem mocniej.

-Okej,przypomnij mi później-James nawet nie podniósł wzroku. Wyraźnie nie chciał bawić się w dokuczanie mi i również chciał to zakończyć jak najszybciej. Po dwóch godzinach wyszliśmy a James zadał pytanie, które mnie zaskoczyło

-Czy Lily o mnie mówi?

-Raczej nie..ona chyba nie przepada za Tobą..-odparłam zgodnie z prawdą. Choć nie. Lily NIENAWIDZIŁA Jamesa. Szliśmy we trójkę nie rozmawiając ze sobą. Ja szłam z przymusu bo wiedziałam, że muszę wrócić w końcu na noc. Kiedy drzwi się otworzyły Lily dopadła mnie i przy zdziwionych minach Huncwotów zaczęła mnie przytulać i zbesztać za to, że od trzech dnie nie wracam na noc, i że Veronice przejdzie tylko potrzebuje czasu.JA-cieszyłam się,że znowu jestem razem z nimi. Z nią. Lily.

W końcu zasnęłam w swoim łóżku

*********

-Drodzy uczniowie w tym roku by przypomnieć o magii świąt pomimo wojny zorganizujemy Bal Bożonarodzeniowy-Po wielkiej sali rozległy się gorączkowe szepty. Każda dziewczyna ucieszyła się na ten pomysł. Oczywiście oprócz mnie bo ja jestem aspołeczna.

-Bal odbędzie się 20 grudnia dwa dni przed wyjazdem na święta do rodzin. Zalecam dobrać się w pary.0

Następne trzy godziny musiałam słuchać gadania Lily i Ronnie (w końcu mi wybaczyła!) o sukienkach. Nie mogłam tego znieść ponieważ: a) Ja nie idę na bal b) Nikt mnie nie zaprosi na bal. Oczywiście Lily twierdzi, że to głupota, ponieważ na pewno jest jakiś chłopak, który będzie chciał mnie zaprosić. Ja odpowiedziałam, że chcieć to nie to samo co móc i ona więcej nie poruszała tego tematu. W końcu wszystkie trzy udałyśmy się do Hogsmeade by kupić sukienki, chociaż bal miał być dopiero za dwa tygodnie. Kiedy wróciłyśmy Lily miała niebieską, prostą sukienką, Ronnie fioletową. Poprosiły mnie by im je trochę przerobić. Oczywiście zgodziłam się i dlatego poszłam spać o 23.

Na śniadaniu, ku wielkiemu zdumieniu wszystkich Bellatrix Black i spytała się czy wieczorem przychodzę na imprezę. Byłam zła, że przy wszystkich wyjawiła moją znajomość ze Ślizgonami. Ale odpowiedziałam, że tak. Wtedy ona powiedziała-przy wszystkich- że Ślizgoni idą na fajkę i czy do nich dołączę. No to ja oczywiście musiałam powiedzieć, że oczywiście i wyszłam z Bellą z Wielkiej Sali w towarzystwie innych ślizgonów. Oczywiście Lilcia mnie potem opierniczyła.

-Dlaczego spotykasz się ze Ślizgonami? To nie jest towarzystwo dla Ciebie!

-Tak? To jakie jest dla mnie?

-No, masz mnie i Ronnie

-Ty i Potter a Ronnie szuka sobie chłopaka i przyznaj, że obie jesteście popularne, ja nie.

-To nie z tym nic wspólnego!

-Właśnie ma!- i wybiegłam. Oczywiście na wierzę Astronomiczną. Jednak ktoś już na niej był. Na szczęście nie Syriusz tylko Bella. Akurat paliła.

-Hej-mruknęłam po czym sama wyciągnęłam paczkę papierosów i biorąc jednego. Uśmiechnęłam się pod nosem. Trzy tygodnie temu przez myśl mi nie przeszło,że kiedykolwiek wezmę papierosa do ręki a teraz co? Tak w sumie to paliłam tylko ze Ślizgonami. Rzadko ale wciąż za często.

-Hej Edy. Ty znowu?-chodziło jej o papierosa-Widziałam wczoraj jak wyrzucałaś pustą paczkę. Ty jesteś uzależniona!

-No to co?-wzruszyłam ramionami

-Noc, ale my palimy tylko razem a ty? Jedna paczka dziennie dziewczyno?

-Mam problemy psychiczne-odpowiedziałam

-Zakochałaś się w Syriuszu? Bo chyba tylko to mogłoby spowodować taki uraz- uśmiechnęła się

-Fuj, w nim? Złamał serce Ronnie a ona dalej za nim szaleje. To dupek i pieprzony egoista.

-Eh..Taki już jego los..Zapomnij

You broke my heart, SiriusWhere stories live. Discover now