10. zabawę czas zacząć!

3.4K 140 85
                                    

- Teraz..... To ja muszę usiąść - odparł iron man ściągając, ku mojemu zdziwieniu, zbroję.

- co? I żadnych krzyków? Chęci zabicia mnie? Nic?

- Teoretycznie powinnem coś z tobą zrobić. Jesteś najniebezpieczniejszą osobą w wszystkich wymiarach, w dodatku pokonałaś wcześniejszą najpotężniejszą osobę i przyjaźnisz się z drugą, przez ciebie, najpotężniejszą osobą. To jak na mnie trochę za dużo. Za stary już na te klocki jestem. Tak przy okazji jestem Doctor Strange miło mi.

- Czekaj.... Co? Ja? Ta fioletowa pomarszczona zgniła pestka? I czemu przeze mnie Loki jest potężny? Nic nie rozumiem....- Trochę mi słabo. Poczułam jak toś mnie przytula od tyłu i kładzie swoją głowę na mojej. Loki....

- Gwiazdko. Wchłonęłaś kamienie nieskończoności WSZYSTKIE i nic ci się praktycznie nie stało. Jesteś potężna. Pierdnięciem mogłabyś zniszczyć midgard gdybyś chciała. A ja jestem przez ciebie silniejszy ponieważ nieświadomie cały czas przesyłasz mi swoją energię. - upadłabym z szoku gdyby Loki nie wziął mnie na ręce.

-eejjjj! I to cię nie boli? Nic ci nie jest? Czemu mi nie powiedziałeś?

- Jakoś nie było okazji, a poza tym nie chciałem abyś się zamartwiała.

- dobra kochasie, mam pytanie. Skoro jesteście tacy potężni wyczarujecie mi tu whisky z lodem? - dalej zdziwiona pstryknełam palcami spełniając jego prośbę. Otworzyłam szeroko oczy, nie sądziłam, że mi się uda.

- No i to rozumiem! Jeśli tak będziecie mi płacić czynsz to możecie se tu żyć haj lajf! - Stark jak zwykle starał się rozładować atmosferę. Po chwili gdy pociągnął łyka, a szklanka sama się uzupełniła padłam na ziemię śmiejąc się.

- t-t twoja mina!! Ahaha!! - też zdezorientowana reszta drużyny po chwili zaczęła się śmiać. Po chwili o dziwo Anthony do nich dołączył.

- przydała by się jakaś impreza na rozluźnienie, nie sądzicie? Taka kameralna tylko my.

- Tobie jak zwykle tylko imprezy w głowie Tony.

- mężczyzna ze stali dobrze prawi, nie sądzisz kapitanie? - po chwilowym głosowaniu większość zgodziła się na małą imprezę

- no to co?! - wykrzyczał uradowany narcyz wstając

- za dwie godziny tutaj! - dodał tanecznym krokiem wychodząc rozbawiając tym niektórych. Natasha nagle ożywiona wystrzeliła do góry i złapała mnie za rękę.

- Idziemy mała! Mamy tylko dwie godziny na przyszykowane się -pociągnęła mnie za rękę w stronę wyjścia jednak spotkała się z oporem ze strony przytulającego mnie i mordującego ją spojrzeniem Lokiego .

- spokojnie Romeo, dostaniesz ją całą i zdrową.. - lokiś spojrzał na mnie szukając zgody, a ja tylko pokiwałam głową i szybko cmoknełam go w policzek i uciekłam z chichoczącą Nat zostawiając go w szoku z rumieńcem na twarzy.

- gdzie idziemy? - spytałam po chwili dalej szczęśliwej Rosjanki.

- najpierw do windy, a potem do mojego pokoju! Wystroimy się tak, że im szczena opadnie! - też się uśmiechnęłam, ale na słowo winda trochę się spiełam i zaczęłam kombinować jak ją ominąć. Po chwili zaciągnęłam się powietrzem, Romanoff pachnie bronią ((((każda broń ma taki sam specyficzny zapach okej? Never mind ..))) i makami. Taki sam zapach dominował w pokoju dwa piętra wyżej. Bez ostrzeżenia teleportowałam nas tam. Znaleźliśmy się w czerwono- czarno - białym pokoju. Dwie ściany były czerwone i jedna biała, czwarta z kolei była cała ze szkła i było widać piękną panoramę. Przy ścianie stało duże Czarno fioletowe łóżko, a obok niego biała szafka nocna i jasno brązowe biurko. Na ziemi leżał czerwony dywan z frędzelkami. Na jednej ze ścian były jeszcze dwie pary czarnych drzwi zgaduje, że od łazienki i garderoby. W pokoju pachniało Natashą i czymś znajomym, jednak nie wiedziałam czym. Spojrzałam na Nat. Leżała na dywanie z wielkim uśmiechem. Przestraszyłam się.

libertas est, mendaciumWhere stories live. Discover now