7 the discussion

533 63 43
                                    

Na kampusie studenckim znajdowały się cztery kawiarnie oraz trzy tanie jadłodalnie. Znalezienie w którejkolwiek z nich wolnego miejsca w poniedziałek przed godziną ósmą, było naprawdę ogromnym wyczynem. Ekspresy do kawy chodziły w lokalach non stop, a biedni bariści tracili już rachubę przy liczeniu kolejnych wymienianych kolb. Przygotowane kanapki i kimbap znikały z półek równie szybko.

Z Jiminem udało nam się jednak znaleźć dwuosobowy stolik przy oknie już o godzinie siódmej czterdzieści. Przyjaciel, siedząc naprzeciw, mordował mnie zaspanym, zmęczonym spojrzeniem; w kącikach oczu wciąż miał śpioszki, przez co cała jego groźna postawa łagodniała. Niemniej, było mi go szkoda, dlatego to ja ruszyłam na walkę o napoje i jedzenie, które z resztą mu postawiłam. Kanapka z wołowiną i czarna, mocna kawa, chyba były wystarczającą rekompensatą za zwleczenie go wcześniej z łóżka.

– Urodziny już miałem – skomentował Park, kiedy postawiłam przed nim ten zestaw i zajęłam swoje miejsce.

Zabraliśmy się do jedzenia, żeby wyrobić na czas na trening, więc przez kilka minut panowała między nami cisza. Zaspany Jimin bez śniadania nie był dobrym materiałem do rozmów, dlatego wolałam nie zaczynać tematu zbyt szybko, z resztą nawet nie wiedziałam, jak powinnam go zacząć. Od soboty dźwięczały mi w głowie słowa Taehyunga, nie dając spokoju, aż wczoraj wieczorem po pracy wybrzmiały w postaci sms-a proszącego przyjaciela o poranne spotkanie.

– Mamy niecałe pół godziny, więc chyba powinnaś się streszczać i powiedzieć w końcu, o co chodzi.

Jimin spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Zjadł już swoją kanapkę i ściągał właśnie wieczko z papierowego kubka, żeby wsypać do środka dwie saszetki cukru. U mnie proporcje rozkładały się nieco inaczej – kawę z mlekiem wypiłam niemal w całości, za to kimbap został pochłonięty dopiero w jednej trzeciej.

– O nic szczególnego – odparłam, zaraz znowu chowając twarz za kubkiem, wyczyszczając go do dna. – Po prostu chciałam porozmawiać z moim przyjacielem.

Jimin uniósł zirytowany jedną brew ku górze, robiąc zawiedzioną minę.

– Pozwól, że się upewnię. Zwlokłaś mnie z łóżka grubo przed ósmą rano, tylko po to, żeby sobie ze mną pogadać?

– To jakaś zbrodnia? – Do ust wcisnęłam kolejny kawałek kimbap.

– Tak, w dodatku poważna, bo ukradłaś z mojej doby godzinę snu! – Napił się kawy i zakrztusił nią, ponieważ za szybko chciał zacząć ponownie mówić. – Myślałem, że coś się stało, ten sms brzmiał dość dramatycznie. – Spuściłam wzrok na dłonie, w których obracałam jedzenie. – Czyli jednak coś się stało, mam rację?

Westchnęłam, dalej nie wiedząc, co powinnam powiedzieć.

– No stało, ale to właściwie nic poważnego. Po prostu Taehyung powiedział mi, że się o mnie martwisz i chciałam cię uspokoić.

– Taehyung? – zdziwił się przyjaciel. – A kiedy ty z nim rozmawiałaś? I co to w ogóle ma znaczyć, że chciałaś mnie uspokoić. Powiedzenie tego nie sprawi, że nagle nie będę się o ciebie martwił!

– Więc jednak się martwisz.

– Oczywiście, że tak! Ostatnio o niczym mi nie mówisz. Nawet jak zrobiłaś mi wtedy wjazd na chatę i zostałaś z nami pić, to tak naprawdę nie wyjaśniłaś mi, o co wtedy chodziło. Jak mam się w takie sytuacji nie martwić?

– Możesz mi po prostu zaufać – poprosiłam, patrząc prosto w brązowe oczy chłopaka. – Powiedziałabym ci, gdyby działo się coś, z czym sobie nie radzę.

[bts] sure thing ✗Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz