1.

21.3K 636 7.2K
                                    

Przeszedł przez dziedziniec kierując się prosto za róg szkoły, gdzie już powinni czekać na niego jego przyjaciele. Przyjaciele, którzy notorycznie narażali się na dostanie nagany za palenie papierosów na terenie placówki. W przypadku Zayna nie tylko za papierosy, ale też zioło, którego chłopak był miłośnikiem. I sam już nie wiedział dlaczego wraz z Niallem naraża na to i siebie. Podobnie jak blondyn nie palił - okej, okazjonalnie zdarzało mu się palić zioło, ale kto tego nie robił? Miał siedemnaście lat, a co za tym idzie był w wieku w którym eksperymentowanie wchodziło na wyższy poziom. Może nie był - jak Zayn czy Niall - imprezowym zwierzęciem, ale nie należał również do świętoszków. Mimo to od papierosów trzymał się z daleka. Od kiedy pamiętał chorował na astmę i nie chcąc się udusić - a to było ostatnią rzeczą jakiej mógł chcieć - został do tego zmuszony, choć palący w jego otoczeniu przyjaciele nieco zatruwali jego wolne od tytoniu środowisko. Cóż, to był jego osobisty wybór. Zamiast truć się oparami mógł udać się prosto pod klasę, ale oczywiście tego nie zrobił.

Tak jak myślał Zayn, Liam i Niall już na niego czekali. Oczywiście 'za winklem' jak mieli w zwyczaju nazywać to miejsce znajdowało się więcej uczniów, ale on zwinnie wyminął resztę palaczy, kierując się do najdalszego zakątka. Już z daleka mógł zobaczyć Nialla siedzącego na niewielkim murku. Blondyn wesoło wymachiwał nogami w tym samym czasie objadając się swoim drugim śniadaniem mimo, że to pierwsze zjadł prawdopodobnie nie więcej niżeli godzinę wcześniej. To oznaczało, że później będzie go męczył, by oddał mu połowę swojego. Mentalnie wywrócił oczami i w myślach podziękował mamie za przygotowanie mu - jak co dzień - jednej kanapki więcej. Zayn wraz ze swoją zawsze obecną skórzaną kurtką i jedną ręką wciśniętą w kieszeń ciasnych spodni, opierał się o murek. Między palcami trzymał papierosa, drugiego mając wsuniętego za ucho. Z małym uśmiechem i na w pół przymkniętymi powiekami - co swoją drogą oznaczało, że czuje się zrelaksowany - spoglądał na stojącego tyłem do niego Liama. I nie mógł być w tym swoim zauroczeniu szatynem jeszcze bardziej oczywisty. Ale Liam był ślepym i heteroseksualnym idiotą, więc nie mógł się dziwić, że nie zauważał tych wszystkich gestów i zachowań swojego przyjaciela. Było to nieco irytujące zważywszy na fakt, że Zayn ślinił się na jego widok od dobrych dwóch lat, kiedy to ta dwójka przez przypadek wpadła na siebie na szkolnym korytarzu. I mimo, że mulat nie należał do osób nieśmiałych wciąż nie wyjawił swoich uczuć Liamowi. Cóż, w końcu ten był przecież heteroseksualny. No i od ponad roku miał dziewczynę. Sophie. Była piękną i sympatyczną brunetką będącą gotową uchylić każdemu nieba. Prawdopodobnie wiedział dlaczego wraz z Liamem tak dobrze się dogadywali i dlaczego szatyn trzymał się jej jak miś koala swojego eukaliptusa. Niestety Sophia była też zmorą Zayna.

- Hazza! - zawołał Niall zupełnie nie przejmując się wypchanymi ustami.

Dałby sobie rękę uciąć, że kanapka, którą wciąż przeżuwał była z kurczakiem.

- Cześć. - przywitał się, obdarowując całą trójkę buziakiem w policzek.

- Jak tam? - zagaił Liam, obejmując go ramieniem. - Gotowy na przyjazd tajemniczego nieznajomego z Michigan?

- Daj spokój. - jęknął. - Moja mama zwariowała. Wczoraj przez dwie godziny czyściła fugi w łazience pieprzoną szczoteczką do zębów.

Niall zarechotał głośno, Zayn również parsknął śmiechem, Liam za to zmarszczył nos jakby sam chciał roześmiać się w głos, ale jednocześnie próbował przed tym powstrzymać. Jemu jednak nie było do śmiechu, bo przez to, że jego mama nagle postanowiła przyjąć do ich domu zupełnie obcego chłopaka, który miał przyjechać na wymianę z Michigan do Georgii, od dwóch tygodni nie dawała mu spokoju. Musiał sprzątać miejsca do których nie zaglądał od lat, a wszystko po to, żeby jakiś tam Louis czuł się u nich dobrze. Nie sądził, by dziewiętnastolatek jakim był tamten chłopak w ogóle zwrócił uwagę na czystość ich domu, a już na pewno nie sądził, że zrobi test białej rękawiczki. Pod jego łóżkiem, które również musiał wysprzątać. Jakby Louis miał spać właśnie tam, a nie w pokoju gościnnym.

PromisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz