16.

10.3K 470 2.4K
                                    

Taka mała niespodzianka na początek tygodnia!

Ładnie proszę, żebyście przeczytali notkę pod rozdziałem. :) 

Kolejną okazję do bliższego poznania się z Perrie mieli niespełna tydzień później, kiedy to wszyscy razem postanowili skorzystać z nieobecności rodziców i sióstr Zayna i napaść na jego dom. A raczej po prostu wejść do środka co nie okazało się być najlepszym pomysłem. Już od samego progu mogli usłyszeć dochodzące z góry jęki i obijające się o ścianę łóżko. I nie byli tym szczególnie zdziwieni, może raczej rozbawieni z wyjątkiem Liama, który wyglądał na zażenowanego.

- Zejdźcie na dół, kiedy już skończycie! - wrzasnął kompletnie nieprzejęty Niall, wędrujący do kuchni po - jak go znał - coś do jedzenia.

Jęki ustały albo po prostu stały się cichsze za nim zdążyli rozsiąść się w salonie, włączając telewizor w razie gdyby tamta dwójka dopiero co zaczynała łóżkowe zabawy. Jak się okazało to nie było potrzebne, bo Zayn pojawił się na dole jakieś dwie minuty później z roztrzepanymi włosami, papierosem za uchem i założoną tył na przód koszulką.

- Moglibyście nauczyć się dzwonić albo chociaż wysyłać wiadomość przez zrobieniem nalotu na mój dom. - mruknął, zabierając puszkę piwa z siatki, którą przynieśli.

- To było oczywiste, że tu przyjdziemy od kiedy powiedziałeś, że zostajesz sam na weekend. - zauważył blondyn wracający z kuchni z talerzem parujących tostów.

- Mam nadzieje, że zdążyłeś chociaż dojść. - wtrąciła Barbara. - Wiesz, jeśli nie, możesz pójść dokończyć.

- Dziękuję za troskę, zdążyłem. - wywrócił oczami, rozsiadając się w fotelu. - Rozumiem, że chcecie spędzić tu cały weekend?

- Oh, jak Ty dobrze nasz znasz, Zaynie! - zawołał blondyn, jeszcze bardziej roztrzepując i tak już roztrzepane kruczoczarne włosy chłopaka.

Chwilę później na dole pojawiła się Perrie z mokrymi prawdopodobnie po prysznicu blado różowymi włosami, mając na sobie podarte na udach i kolanach spodnie i jedną z flanelowych koszul Zayna. Była na nią dużo za duża, ale dziewczyna i tak wyglądała w niej kobieco. Prawdopodobnie przez to, że trzy górne guziki zostawiła rozpięte przez co Niall nie potrafił przestać gapić się w jej dekolt. Barbara oczywiście to zauważyła, wywracając oczami i uderzając blondyna w tył głowy.

- Cześć wam. - przywitała się, siadając na podłokietniku fotela, który zajmował Zayn, nogi przerzucając przez uda chłopaka po czym podobnie jak i on wcześniej, sięgnęła po puszkę piwa, upijając z niej kilka łyków. Zayn nie wykonał żadnego ruchu, ale też nie wyglądał na szczególnie przejętego poczynaniami Perrie. - Tego właśnie było mi trzeba. - wymamrotała z leniwym uśmiechem na twarzy. - Co tak właściwie tu robicie?

- Zayn ma wolną chatę, więc wykorzystujemy okazję. - odparł, również otwierając swoje owocowe piwo, bo tego zwykłego nie był w stanie przełknąć bez malinowego soku, a wiedział, że Zayn go nie posiada. Wytwór szatana i tak dalej.

- Więc mieliśmy podobne plany. - błysnęła uśmiechem. - W takim razie co robimy?

- Gramy w butelkę! - wrzasnął blondyn.

Wszyscy - o dziwo - przytaknęli na pomysł chłopaka.

Przesunęli na bok stolik, znaleźli pustą butelkę po alkoholu, prawdopodobnie jakiejś whisky, której nie lubił i rozsiedli się na podłodze, tworząc okrąg.

- Kto zaczyna?

- Ja! - Perrie zabrała butelkę, od razu wprawiając ją w ruch.

Oczywiście, że wypadło na niego.

PromisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz