CZTERY, co je Julek?

17 2 0
                                    

Po wizycie u ciotki nie działo się nic. Dosłownie nic. Albo się coś działo, ale ten dziwak to zataił. Nie będę opisywał jego wizycie w lesie, bo nic tam nie robił.

(- Co robisz? - odebrał telefon.

Rozejrzał się. - Nic.)

Wrócili w ciszy do domu, bez kolacji, poszli spać i tyle. 

Znaczy się - rodzice poszli spać, bo niebiesooki stwierdził, że ma wenę na... Wylewanie myśli. Ta, chyba tak to mogę nazwać.

Zostanę między tymi tchórzami, zaplątany we własne słowa, bo kto mi zabroni? Głowa mi pulsuje, nie mam pojęcia czemu, to uciążliwe. Poszedłbym spać, ale kiedy zamknę oczy... Nie będę chciał już ich otworzyć. Przeraża mnie ta pustka. Pustka, bo nie mam kogo prowadzić przez ten labirynt emocji. Nie, to głupie. Ale głupie dlatego, że nie chcę nikogo przy sobie. Może pies to dobry pomysł. Nie, przecież mógłby zdechnąć przy mnie. Z głodu, z tęsknoty, z żalu lub miłości. Bo pies podobno kocha bez względu na wszystko, mam rację? Więc nawet gdybym go wyrzucił w worku do kanału on by tęsknił. Skomplikowane istoty, doprawdy, bardziej niż ja. Bo jak tak można? Tak bez względu na wszystko. Czyli kompletne przeciwieństwo ludzi i ich miłości. Ona jest prosta. Ty mi dasz coś, ja ci dam coś. Jeśli nie zobaczysz, że cię zdradzam to jakby nic się nie stało. Aż mnie dreszcze przeszły.

Przypierają mnie do muru, bym się odezwał, bym powiedział co czuję. A ja tego nie chcę. Kogo obchodzą moje uczucia i myśli? Moje myśli to moje myśli . Żeby takie rzeczy tłumaczyć każdemu po kilka razy...

Wiem, wiem. Ja też się nie spodziewałem, że odludek ma głębsze myśli (lub w ogóle inne oprócz aha). Cóż, życie lubi zaskakiwać. 

Podobno mu się udało zasnąć po jakimś czasie, poszedł do szkoły i wrócił do domu. Zmuszony do jedzenia. Kiedyś się go spytałem czemu nie lubił jeść. Popatrzył na mnie tak chłodnym wzrokiem, że nigdy więcej nie odważyłem się powtórzyć pytania, a nie należę do osób, które łatwo odpuszczają i można je odstraszyć. Skojarzył mi się wtedy z Królową Lodu. Nie powiedziałem tego na głos, bałem się, lecz on jakby wiedział co pomyślałem i wyszczerzył kły. Przerażający człowiek. I okropny moment, kiedy raz zapomniałem, że nie chciał nigdy jeść...

- Lodziarnia, idziemy? - spytałem, oblizując wargi. 

- Okej.

Poszliśmy, a kiedy spytałem jaki smak chce:

- To jaki smak chcesz?  

mruknął:

- Twojej krwi.

Nie mogłem przełknąć śliny, stałem jak sparaliżowany, szybko oddychałem, jednak nie mogłem złapać powietrza, taki paradoks. Nie mam pojęcia czemu tak zareagowałem. Przecież nie powiedział nic strasznego. A jednak nogi miałem jak z waty. Jak widać nie musiał robić nic nadzwyczajnego, żeby być przerażającym.

Nigdy więcej nawet nie patrzyłem na jedzenie w jego towarzystwie, choć ten powtarzał, że obojętne mu to co robię, byleby go w to nie mieszać.

Więc tak jak ja żyjcie w nieświadomości. Bo kruk tego chciał, on lubił nieświadomość ludzką. Karmił się nią zamiast jedzeniem. Dziwak. 

Wracając. 

W domu kolejna afera, tym razem nie przysłuchiwał się czego dotyczyła. Najwidoczniej miał zdolność wyłapywania tylko potrzebnych mu informacji. Przez to też go nie lubili. Usiadł na parapecie i zaczął wpatrywać się w niebo. Trwała burza, z tego co mi wiadomo. Błyskawice go hipnotyzowały, chaos go hipnotyzował. Może to przez to, że ciągle lgnął do ciszy i czasem potrzebował dobrego chaosu. Dobrego dla niego, bo czy dla innych dobry jest rozpaczliwy krzyk matki, kiedy... Dojdziemy do tego.

Więc do jadłospisu naszego alfy dodajmy chaos.

Księga RozpaczyWhere stories live. Discover now