Po całej tej akcji z pożarem, pojechałem z Julkiem pod namiot, na inne Zadupie.
- Na pewno chcesz jechać na te Zadupie?
- No - kiwnąłem głową.
- Okej, jak coś to mów, że ci nie pasuje.
Dowieźli nas tam jego rodzice, stwierdzając, że obóz tak przypadł do gustu syneczka i dlatego chce się z tym podzielić z kolegą. Czy tak było - kwestia sporna.
- Czemu pod namioty, tak daleko od ludzi?
- Kłócą się o wszystko i o nic, chcę zasnąć bez wrzasków. I odpocząć od ludzi.
- A ja tu po to, żeby cię puścili?
- Też, zresztą tylko ciebie toleruję z tych szczeniaków.
- Tolerujesz?
- Toleruję, nie potrafię wskazać granicy lubię. Toleruję cię, cenię twoje towarzystwo.
Dla mnie i tak to było dużo, uwierzcie, rzadko coś takiego mówił.
Rozbiliśmy gdzieś z piętnaście metrów od rzeczki.
- A kogo jeszcze tolerujesz?
- Zosię i Cywila.
Cywil - ten pająk, spał z nim na głowie. W sensie ten pająk na jego głowie spał, gdy ten spał. Skomplikowany zabieg.
- Nie irytują cię moje pytania?
- Nie.
- A więc lubisz pytania?
- Nie - zrobiłem zmieszaną minę. - Ale twoje nie są nachalne, są z czystej ciekawości i dlatego mnie nie irytują.
Kontynuowałem wywiad. Po czym on mi zadał pytanie, byłem zszokowany, rzadko to robił.
- Nosisz maskę, prawda?
Zamarłem.
- Nakładasz na siebie sztuczną pewność siebie, by poczuć, że żyjesz - odpowiedział za mnie.
Zmieszałem się.
- Ale ja lubię maski - uśmiechnął się, mały rudzielec miał rację, Julek potrafił hipnotyzować uśmiechem.
![](https://img.wattpad.com/cover/188733553-288-k868469.jpg)
YOU ARE READING
Księga Rozpaczy
Teen FictionZacznijmy od tytułu. W trakcie pisania z kolegą napisałam, że jego żale można spisać do księgi rozpaczy. Pomyślałam o latających kartkach z lekcji, na których zrodził się pomysł na to coś i stwierdziłam, że to świetny pomysł na tytuł. Tak, to tyle...