▪180▪

2.9K 223 27
                                    

ałka

__________________

Oklaski, krzyki, kolorowe światła, tysiące fanów. A pośród tego wszystkiego scena, na której siódemka dorosłych mężczyzn zachowywała się jak banda dzieciaków wypuszczonych z przedszkola. Biegali dookoła śmiejąc się, żartując, czy polewając wodą, w akompaniamencie gromkich wrzasków fanów, którzy zachwyceni rejestrowali oczyma i komórkami co dzieje się na scenie.

Mimo, że każdy z nich w jakimś stopniu poukładał sobie życie, to wciąż pozostali jednością – najlepszymi przyjaciółmi, którzy byli dla siebie jak rodzina. I nic nie zapowiadało, żeby kiedyś to się zmieniło.

Był do jeden z wielu koncertów zespołu na Seoul Olympic Stadium, a właściwie to jego koniec. Atmosfera na scenie już nie była tak napięta jak jeszcze kilka godzin temu, kiedy całe show dopiero się zaczynało. Teraz chłopcy przechadzali się wzdłuż estrady machając do widowni, nagrywając filmiki na Twittera, czy dziękując fanom za przybycie.

Na twarzach wszystkich gościły szerokie, szczere uśmiechy, a oczy błyszczały od łez wzruszenia w świetle reflektorów. Jednak już zaraz ta sielanka miała się zakończyć wraz z zejściem zespołu ze sceny. Wtedy miały pozostać tylko wspomnienia i rozbuchane emocje, które fani jeszcze długo będą przeżywać.

Suga razem z Namjoonem i Jinem powoli kierowali się do schodów, kiedy Hobi, Tae i Jimin postanowili jeszcze chwilę powygłupiać się przed fanami. Trójka hyung line słysząc śmiechy przyjaciół zatrzymała się w miejscu i z pobłażliwymi uśmiechami przypatrywała się jak tamci wylewają na siebie wodę z butelek. Do tej zabawy niemal natychmiast dołączył Gguk.

Chłopak z zapałem biegał między Jungiem, Kimem, a Parkiem każdego oblewając zimną cieczą, śmiejąc się przy tym najgłośniej. Po chwili najmłodszy upatrzył sobie za cel Jimina, którego zaczął gonić po całej scenie, wywołując radość wszystkich. Starszy biegł ile sił w nogach, starając się przy tym wymijać kałuże jakie powstały przez ich zabawę.

Wbrew swojej niezdarności, Park zgrabnie przeskakiwał śliskie miejsca, co chwilę odwracając się w stronę młodszego przyjaciela, któremu szczęście postanowiło wyciąć figla. Na całym stadionie rozległo się zmartwione "Och!", kiedy Kook będąc tuż za Chimem poślizgnął się, czemu towarzyszył głośny huk i jeszcze głośniejszy krzyk bólu poszkodowanego, wokół którego w sekundę znaleźli się przyjaciele.

Kiedy Jin z Taehyungiem pomagali podnieść się młodszemu, lider starał się uspokoić fanów, wśród których wybuchła panika o ich idola.

Wyciągnęłaś z opakowania maseczkę, po czym starannie nałożyłaś ją na twarz, przyklepując w kilku miejscach. To miał być całkowicie wolny wieczór, który miałaś zamiar poświęcić tylko i wyłącznie sobie.

Dzieci weekend spędzały u dziadków w Busan, Gguk miał koncert, a ty dom i czas tylko dla siebie. W sumie ciebie i Chimmiego, jednak ten okupował swoje legowisko w salonie, nie zwracając na siebie uwagi. Kiedy wyszłaś z łazienki, skierowałaś się do sypialni, gdzie czekało na ciebie wielkie, wygodne łóżko, herbata i laptop, z ofertą dziesiątek filmów i seriali.

Z anielskim uśmiechem ułożyłaś się wygodnie na miękkim materacu i sięgnęłaś po kubek, z którego wzięłaś łyka parującego naparu. To właśnie wtedy uświadomiłaś sobie jak bardzo brakuje ci chwil, kiedy możesz pobyć absolutnie sama, pogrążyć się w przemyśleniach, czy zwyczajnie poleżeć, nie mając z tyłu głowy myśli, czy aby na pewno dzieci są bezpieczne.

Kiedy chciałaś odłożyć kubek na etażerkę, z twojego telefonu wydobył się głośny dzwonek, przez który o mało nie wylałaś na siebie herbaty. Nie patrząc kto dokładnie dzwoni, bo myślałaś, że to rodzice Gguka, odebrałaś połączenie, po czym dobiegł do ciebie spanikowany głos Jimina.

Mówił tak chaotycznie i zawile, że przez moment pomyślałaś, że z chłopakami upili się po koncercie i teraz wydzwaniają po wszystkich. Jednak kiedy jego słowotok zaczęło przerywać ciche łkanie, odsunęłaś od siebie myśl o after party. W sekundzie twoje ciśnienie wzrosło, a ty sama kazałaś mu oddać telefon Namjoonowi, bo czułaś, że za wiele byś się nie dowiedziała od Chima.

Lider za to, mimo, że również był zdenerwowany, opowiedział w miarę spokojnie cały przebieg wypadku, podczas którego ucierpiał twój mąż. Słysząc to sama zaczęłaś jeść strach, jednak musiałaś przyznać, że kamień spadł ci z serca na wieść o złamaniu nogi, bo po relacji Jimina, bałaś się, że właśnie zostajesz wdową.

Kiedy rozłączyłaś się, miałaś ochotę paść na łóżko z przeciągłym westchnięciem, nie wiedząc czy płakać, czy się śmiać. Jednak zebrałaś się w sobie i najszybciej jak mogłaś doprowadziłaś samą siebie do porządku, równocześnie zamawiając taksówkę, żeby jakoś dojechać do szpitala, gdzie, jak się dowiedziałaś, Gguk czeka na ciebie.

Podałaś taksówkarzowi kilka banknotów i nie czekając na resztę, żwawym krokiem ruszyłaś w kierunku szpitala. Po przejściu przez szklane, ruchome drzwi, twój wzrok skupił się na recepcji, przy której siedziała starsza, zmęczona pani i niemalże opustoszałej poczekalni. Nie chciało ci się błądzić po korytarzach całego budynku, dlatego podeszłaś do kobiety, żeby zasięgnąć informacji, na temat, gdzie znajdziesz swojego ukochanego. Jednak im dłużej stałaś i próbowałaś zwrócić na siebie jej uwagę, tym bardziej ona ignorowała cię chowając nos w książkę.

Wreszcie zrezygnowana postanowiłaś poszukać Gguka na własną rękę, w czym kompletnie nie pomagał jego wyłączony telefon. Przechadzałaś się po jasnym korytarzu, wzdłuż którego znajdowały się gabinety lekarskie. Czułaś się trochę jak bohaterka horroru, brakowało tylko przepalającej się żarówki i jakieś zjawy dla wypełnienia scenerii.

Przez otaczającą cię ciszę, każdy, nawet najmniejszy, dźwięk wydawał się być puszczonym przez megafon, co tylko wywoływało w tobie uczucie niepokoju. Chcąc jak najszybciej znaleźć się przy Gguku i opuścić to miejsce, wyciągnęłaś z kieszeni telefon, żeby znowu zadzwonić do mężczyzny. Jednak ledwo zdążyłaś wejść w kontakty, kiedy usłyszałaś obok siebie chrząkniecie, na które stanęłaś jak wryta.

Niepewnie odwróciłaś głowę w tamtą stronę, by następnie odetchnąć z ulgą i wyraźnym uśmiechem. Byłaś tak skupiona na urządzeniu, że nawet nie zauważyłaś siedzącego na krzesełku Jeona. Wyglądał jak siedem nieszczęść – całe zaczerwienione od płaczu oczy, rozdarte spodnie, gips na lewej nodze i dwie kule stojące obok. A mimo wszystko uśmiechał się na twój widok.

- Co ty zrobiłeś? – zaskomlałaś siadając obok niego – Bardzo boli?

- Trochę – wzruszył ramionami lekceważąco, choć jego mina mówiła co innego.

- Gorzej niż z dziećmi... Spuścisz z oczu na chwilę i już sobie nogę łamie – pokręciłaś głową patrząc na gips, gdzie widniał podpis od lidera – W ogóle gdzie Namjoon, myślałam, że zostanie z tobą.

- Kazałem im wszystkim wracać do domów, byli strasznie irytujący.

- To może my też już wrócimy, co?

Nie czekając na odpowiedź wstałaś z krzesła i popatrzyłaś wyczekująco na mężczyznę, by pomóc mu się podnieść, jednak ten w dalszym ciągu siedział dziwnie się przy tym uśmiechając.

- Kochanie... - przeciągnął łapiąc cię za dłoń, a następnie zaskomlał niczym kilkuletnie dziecko – A przytulisz i dasz buzi, żeby mniej bolało?

__________________

Jeon Jeongguk|imagineKde žijí příběhy. Začni objevovat