8 - step after step.

1.2K 129 10
                                    

- Czyli że co się niby dzieje?

Minho właśnie wracał ze sklepu na rowerze, gdy zadzwonił do niego Chan. Lee nigdy nie był mistrzem w jeżdżeniu na rowerze z jedną ręką, więc oczekiwał jasnej i zwięzłej odpowiedzi od przyjaciela, ten jednak mówił dużo, używając dziwnych przymiotników, raz po raz wplatając australijski slang.

- Zgodził się! Łapiesz, bro?! Zgodził się! - krzyczał Bang po drugiej stronie połączenia.

- Kto? Kto się... Cholera! Durny...! - chłopak zachwiał się niebezpiecznie i popatrzył z wrogością na zwierzę, które przebiegło pod jego kołem. Chciał je wykląć, ale zorientował się, że był to kot. Bardzo znajomy kot.

Momentalnie zatrzymał się, po czym zszedł z pojazdu. Bez większej empatii rzucił nim na ziemię i szukał wzrokiem futrzaka.

- Oddzwonię potem - powiedział do telefonu i się rozłączył.

Zwierzak przysiadł pod krzewami. Wbijał swoje bystre ślepia w oszołomionego chłopaka.

- Kici, kici... - zaczął nawoływać Minho.

Zrobił drobny krok w stronę kota. Ten jednak jednym zwinnym ruchem odskoczył na bok i powędrował przed siebie.

- Kici, kici! Wracaj!

Lee był trochę zdziwiony zachowaniem kotki, ale wiedział przecież, że nie jest to typ zwierzęcia, które słucha się swojego pana. Ruszył za nią, uparcie nawołując.

Podążali betonową drogą. Bezustannie mijali domy, dzieci bawiące się na podwórkach i szczekające wściekle psy. Nagle zwierzak przystanął i z cichym "miau" spojrzał na Minho - dał mu tym samym sygnał, że należał do niego. Lee uśmiechnął się delikatnie, po czym nareszcie wziął swojego pupila na ręce. Wtedy jego uszu dobiegł krzyk.

- Ej! Co ty robisz?

love paws | minsungWhere stories live. Discover now