9 - nothing changes.

1.1K 130 19
                                    

Minho gwałtownie spojrzał na prawo, skąd szedł w jego stronę jakiś chłopak.

- Jak to co robię? - rzucił oschle. - Tulę swojego kota.

- Problem w tym, że to mój kot.

Stanął przed nim dobrze zbudowany brunet w brudnym bezrękawniku. Przydługie włosy zasłaniały ciemne oczy i nadawały jego twarzy ostrości. Zimny wzrok nastolatka przeszywał Lee na wylot, ten jednak nie zamierzał się mu poddawać.

- A mi się wydaje, że nie.

- Ach tak? - nieznajomy podniósł brwi, przerzucił ciężar ciała na jedną nogę i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Tak, właśnie tak. Narka.

Minho odpowiedział szybko i odwrócił się na pięcie. Już chciał iść w swoją stronę, kiedy mocna ręka złapała go za ramię.

- Chwilkę, chwilkę - chłopak bez większego problemu odwrócił nastolatka w swoją stronę. - Z Karmelkiem nigdzie nie pójdziesz.

"Karmelkiem?", przebiegło przez myśl Lee, więc skrzywił się mimowolnie. Kto mógł nadać jego kotce tak niebłyskotliwe imię?

- Z Karmelkiem może nie - Minho jakoś wyrwał się ze ścisku nieznajomego. - Ale z moją Dori już tak.

Po raz kolejny próbował odejść, ale i teraz się mu nie udało - chłopak chwycił go za ramię i gwałtownie odwrócił.

- Zostaw go!

- To jest ona! - krzyknął Lee robiąc dwa kroki w tył. Zwierzę w jego ramionach robiło się niespokojne i próbowało się wyrwać. - Jak możesz mówić, że jest twoja, skoro... skoro nawet... - oburzony wręcz chłopak szukał w głowie odpowiednich słów. - Skoro nawet nie wiesz, że to ona!

Brunet przewrócił oczami, jednocześnie wzdychając. Znowu wyszedł na głupka.

love paws | minsungWo Geschichten leben. Entdecke jetzt