six

764 65 9
                                    

𝐣𝐮𝐧𝐠𝐤𝐨𝐨𝐤

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝐣𝐮𝐧𝐠𝐤𝐨𝐨𝐤.

Chodziłem w kółko po domu, który rzeczywiście był naprawdę ogromny w środku. Większy nawet od tego mojego i moich rodziców. Zaglądałem w różne miejsca, chcąc się czegoś dowiedzieć o osobach tu mieszkających. Na razie przecież znam tylko ich imiona oraz to, że są jakimiś niepoprawnymi przebierańcami z dziwnym poczuciem humoru. Około godzinę temu blondyn stwierdził, że powinien wybrać się na zakupy, żebym miał co jeść, a Yoongi po prostu zasnął przy stole, wyglądając przy tym jakby dosłownie był już martwy.

Szczerze mówiąc trochę mnie to przerażało.

Pewnie uznacie to za dziwne i spytacie, dlaczego nie wykorzystam tego momentu do ucieczki. Otóż niestety nie miałbym jak się wydostać, gdyż drzwi do domu w niezrozumiały dla mnie sposób nie chciały się otworzyć. To znaczy — rozumiem jeszcze, gdyby je ktoś zamknął, ale Taehyung wychodząc nie zrobił z nimi nic. Tak samo przecież było tej nocy. Nikt nie otworzył powłoki, jak gdyby ona sama się rozsunęła wpuszczając mnie i swoistego porywacza do środka.

Patrząc na okna również nie widziałem w nich drogi ucieczki. Były stare i znajdowały się o kilka metrów za wysoko, bym w ogóle mógł do nich doskoczyć.

Czułem się w tym miejscu jak w jakimś średniowiecznym zamku, dodatkowo ludzie tu mieszkający oprócz swojego idealnego wyglądu wydawali się być naprawdę... Inni i zdecydowanie nie miałem zamiaru bliżej ich poznać. Jednak mimo to, wciąż jakaś siła wręcz chciała, bym to zrobił. Gdy tylko widziałem któregoś z tej dwójki, serce przyspieszało bicia, a zmysły się wyostrzały. To kolejne z nowych uczuć dla mnie.

Pomimo tego, że starałem się opierać tym emocjom, one nie odchodziły, a wręcz tylko się nasilały.

Uh, czemu oni muszą być tak nienaturalnie przystojni? Uderzyłem się lekko z otwartej dłoni w policzek. To twoi porywacze, Jeon. Uspokój się. Będę musiał jakoś stąd uciec, ale naprawdę nie mam jak. Może, gdybym...

Do mojej głowy wpadł znakomity pomysł. Co by było, gdybym zaczął być miły dla tej dwójki wariatów? Czy wtedy postanowiliby mnie wypuścić? W zasadzie jestem tu dopiero pół dnia, więc nie do końca mogę stwierdzić, jak mógłbym ich podejść, by pozwolili mi odejść, ale coś wymyślę. Muszę.

Zdecydowanie nie zamierzam tu zostawać.

Usiadłem na jednej z podłużnych kanap w salonie, wzdychając i zaczynając rozmyślać o tym, co właściwie się teraz dzieje. Mimo że to wszystko odgrywa się wokół mnie, ja dalej nie mogę pojąć, że to realny świat, a nie zwyczajny sen. Zaczynam żałować, że proponowałem Jiminowi jakikolwiek spacer, że w ogóle do niego zadzwoniłem. Inaczej mógłbym teraz spokojnie siedzieć w domu po skończonych zajęciach w szkole.

Pewnie jak zwykle o tej porze grałbym w jakieś gry, albo oglądał filmy do wieczora, czekając tylko na powrót wiosny i końca szkoły.

A teraz siedzę pośrodku lasu, w tajemniczej willi, z dwójką pokręconych koleżków i w zasadzie niemal trzęsę się ze strachu.

you're unreal ❦ taekook ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz