Rozdział 60

62 6 7
                                    

Królestwo za kilka kropel wody i cokolwiek, nawet jeden kęs jedzenia-pomyślałam, budząc się po raz kolejny. Nie miałam pojęcia, ile czasu już tutaj spędziłam i jaka jest pora dnia. Albo nocy. Ta świadomość utraty poczucia czasu coraz bardziej mnie przybijała. Kiedy jakimś cudem w końcu zasnęłam, bardziej z wyczerpania torturami niż ze zwykłego zmęczenia, miałam niesamowicie niespokojne sny, co chwila się budziłam. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie mam gorączki. Może jednak wdało mi się jakieś zakażenie?-pomyślałam, chcąc jakoś sobie to wszystko wyjaśnić. Ponadto bałam się, że w każdej chwili mogę tutaj w końcu zwariować. To wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Pan R, Candy, moja rodzina, tortury, Cindy, Avenida... Jakimś cudem, nie wiem jak, udało mi się znowu zasnąć choć na chwilę.

~*~

- Teraz spójrz na to - powiedziała moja siostra, a chwilę później w jej dłoni pojawił się dokładnie taki sam, mały, kolorowy wiatrak, jaki widziałyśmy kiedyś w mieście, gdy Nancy nas ze sobą zabrała.

- Wow! Jak to zlobiłaś? - spytałam zafascynowana. 

- Nie wiem. Jakoś tak samo mi wysło - odparła Cindy. - Pomyślałam kiedyś o nim i się pojawił. Magia! - zawołała, podając mi zabawkę. Bez namysłu go chwyciłam i zaczęłam mu się przyglądać. - Jest twój - dodała Cindy. Spojrzałam na nią zaskoczona.

- Ale...

- Ja jus jeden mam - odparła, uśmiechając się przy tym. Spojrzałam z zadowoleniem na zabawkę, po czym ponownie na swoją siostrę.

- Dziękuję! Ale musisz mnie też nauczyć lobić tak jak ty... Czajować - stwierdziłam.

- Nauczę cię! - zawołała moja siostra, po czym wstała. - Choćmy już teraz! - dodała, kierując się w stronę drzwi.

- Ale Nancy nie pozwoliła nam wychodzić, dopóki nie wlóci - stwierdziłam.

- Ale nie pójciemy daleko! Tylko koło domu! - odparła Cindy.

- Ale ona nie pozwoliła... - powtórzyłam cicho. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i stanęła w nich kobieca postać. Widząc nas dwie, uśmiechnęła się lekko. Zdjęła kaptur peleryny z głowy i kucnęła, podczas gdy my do niej podeszłyśmy. Jasne włosy rozsypały się jej na ramiona.

- Mam nadzieję, że nie nudziłyście się za bardzo beze mnie, maluchy - powiedziała, po czym przytuliła nas obie. Trwało to dłuższą chwilę, po czym odsunęła się od nas.

- Byłysmy grzecne! A masz cos dla nas? - spytała Cindy. Nancy się roześmiała, po czym poczochrała jej włosy, a potem mi, co mi się nie spodobało, bo tego nie lubiłam. Zaraz zaczęłam je z powrotem układać, na co Nancy jeszcze bardziej się roześmiała. Chwilę później jednak spoważniała.

- Niestety, dziś nic fajnego wam nie kupiłam. Nie starczyło mi pieniędzy, ale obiecuję, że w zamian... Może wystrugamy sobie razem znowu figurki z drewna? - zaproponowała Nancy, po czym jej wzrok spoczął na trzymanej przeze mnie zabawce. - Avenida? Co to takiego? Skąd to masz? - spytała kobieta, wyciągając dłoń w moją stronę. Podałam jej zabawkę, a Nancy zaczęła się jej dokładnie przyglądać.

- Wycarowałam ją! - zawołała podekscytowana Cindy.

- Wyczarowałaś? Jak to? - zdziwiła się Nancy.

Mordercza MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz