Królestwo za kilka kropel wody i cokolwiek, nawet jeden kęs jedzenia-pomyślałam, budząc się po raz kolejny. Nie miałam pojęcia, ile czasu już tutaj spędziłam i jaka jest pora dnia. Albo nocy. Ta świadomość utraty poczucia czasu coraz bardziej mnie przybijała. Kiedy jakimś cudem w końcu zasnęłam, bardziej z wyczerpania torturami niż ze zwykłego zmęczenia, miałam niesamowicie niespokojne sny, co chwila się budziłam. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy nie mam gorączki. Może jednak wdało mi się jakieś zakażenie?-pomyślałam, chcąc jakoś sobie to wszystko wyjaśnić. Ponadto bałam się, że w każdej chwili mogę tutaj w końcu zwariować. To wszystko zaczęło mnie przytłaczać. Pan R, Candy, moja rodzina, tortury, Cindy, Avenida... Jakimś cudem, nie wiem jak, udało mi się znowu zasnąć choć na chwilę.
~*~
- Teraz spójrz na to - powiedziała moja siostra, a chwilę później w jej dłoni pojawił się dokładnie taki sam, mały, kolorowy wiatrak, jaki widziałyśmy kiedyś w mieście, gdy Nancy nas ze sobą zabrała.
- Wow! Jak to zlobiłaś? - spytałam zafascynowana.
- Nie wiem. Jakoś tak samo mi wysło - odparła Cindy. - Pomyślałam kiedyś o nim i się pojawił. Magia! - zawołała, podając mi zabawkę. Bez namysłu go chwyciłam i zaczęłam mu się przyglądać. - Jest twój - dodała Cindy. Spojrzałam na nią zaskoczona.
- Ale...
- Ja jus jeden mam - odparła, uśmiechając się przy tym. Spojrzałam z zadowoleniem na zabawkę, po czym ponownie na swoją siostrę.
- Dziękuję! Ale musisz mnie też nauczyć lobić tak jak ty... Czajować - stwierdziłam.
- Nauczę cię! - zawołała moja siostra, po czym wstała. - Choćmy już teraz! - dodała, kierując się w stronę drzwi.
- Ale Nancy nie pozwoliła nam wychodzić, dopóki nie wlóci - stwierdziłam.
- Ale nie pójciemy daleko! Tylko koło domu! - odparła Cindy.
- Ale ona nie pozwoliła... - powtórzyłam cicho. W tej samej chwili otworzyły się drzwi i stanęła w nich kobieca postać. Widząc nas dwie, uśmiechnęła się lekko. Zdjęła kaptur peleryny z głowy i kucnęła, podczas gdy my do niej podeszłyśmy. Jasne włosy rozsypały się jej na ramiona.
- Mam nadzieję, że nie nudziłyście się za bardzo beze mnie, maluchy - powiedziała, po czym przytuliła nas obie. Trwało to dłuższą chwilę, po czym odsunęła się od nas.
- Byłysmy grzecne! A masz cos dla nas? - spytała Cindy. Nancy się roześmiała, po czym poczochrała jej włosy, a potem mi, co mi się nie spodobało, bo tego nie lubiłam. Zaraz zaczęłam je z powrotem układać, na co Nancy jeszcze bardziej się roześmiała. Chwilę później jednak spoważniała.
- Niestety, dziś nic fajnego wam nie kupiłam. Nie starczyło mi pieniędzy, ale obiecuję, że w zamian... Może wystrugamy sobie razem znowu figurki z drewna? - zaproponowała Nancy, po czym jej wzrok spoczął na trzymanej przeze mnie zabawce. - Avenida? Co to takiego? Skąd to masz? - spytała kobieta, wyciągając dłoń w moją stronę. Podałam jej zabawkę, a Nancy zaczęła się jej dokładnie przyglądać.
- Wycarowałam ją! - zawołała podekscytowana Cindy.
- Wyczarowałaś? Jak to? - zdziwiła się Nancy.
![](https://img.wattpad.com/cover/177680638-288-k701999.jpg)
CZYTASZ
Mordercza Miłość
FanfictionWyobraźmy sobie świat nieco inny od naszego. W jaki sposób? Powiedzmy, że jest tam parę innych państw, inaczej rządzonych. Wyobraźmy sobie też dwójkę błaznów- morderców, gwałcicieli i degeneratów. Mowa oczywiście o Candy Popie i Candy Cane. A teraz...