11. Zmiana Planów

94 4 0
                                    

- Dlaczego nie chciałeś pokazać miejsca, gdzie zazwyczaj wykonujemy wszystkie swoje zajebiste sztuczki i tak świetnie się bawimy? - spytałam.

- Bo nie chciałem tego robić teraz - odparł Candy.

- Dlaczego nie? - zdziwiłam się.

- Tam uczyliśmy cyrkowych sztuczek też Lily. Sporo wspomnień wiąże się z tamtym miejscem - powiedział.

- No własnie! Tym bardziej chyba powinna je zobaczyć, może coś sobie przypomni? - spytałam. Totalnie go w tamtej chwili nie rozumiałam.

- I zobaczy. Jutro...albo dziś, nie wiem, zależy która jest godzina. W każdym razie, zobaczy je jak wstanie. Chcę ją tam zaprowadzić i pokazać jej to miejsce, ale chcę też, abyśmy byli tam tylko my - odparł Candy.

- Mrrr..., czyli mam rozumieć, że macie randkę? Kto by pomyślał, po tylu miesiącach bycia razem i po zrobieniu sobie dziecka, wy w końcu idziecie na randkę! Co dalej? Poznanie rodziców i rodziny? Choć właściwie, to już macie z głowy, ale ty nie najlepiej się zaprezentowałeś. Próba zabicia członka rodziny w trakcie pierwszego spotkania niekoniecznie jest dobrze postrzegana - powiedziałam. Candy w końcu zwrócił na mnie uwagę.

- Przestań, nawet nie wiemy, czy Lily na pewno jest w ciąży - powiedział Candy. Spojrzałam na niego z wyrazem twarzy, który mówił "czy ty sobie chłopie w kulki lecisz?" i to samo powiedziałam mu, po czym dodałam, że ślepy by zauważył jawne dowody na to, że Lily jak najbardziej jest w ciąży. To poskutkowało tym, że na chwilę oboje zamilkliśmy, aż w końcu zdecydowałam się zmienić temat, a Candy z powrotem odwrócił się ode mnie.

- Wisisz mi przysługę - powiedziałam.

- Joker nie wydawał się być przekonany - odparł obojętnie mój brat. Nawet na mnie nie spojrzał, dalej siedział na jednym z miejsc na widowni, ze wzrokiem utkwionym w wyjściu z tego cyrkowego pomieszczenia. Jakby chciał przewiercić spojrzeniem wszystkie te ściany, aby widzieć, czy z Lily wszystko w porządku. Niewiele myśląc, usiadłam obok niego.

- Ale jednak kupiłam tobie i Lily trochę czasu. Znaczy, Avenidzie - powiedziałam. Ty wywołało u mojego brata reakcję. Odwrócił się i spojrzał na mnie, widać było, że jest zdenerwowany.

- To nie żadna Avenida tylko Lily. Mówiłem już. Dla jej dobra w jej obecności tymczasowo możemy ją nazywać Avenidą, ale między sobą nie zapominajmy, że to jest Lily - powiedział.

- Z jednej strony masz rację, no ale patrz, jednak jej prawdziwe imię to Avenida. Poza tym, jak w rozmowie między sobą będziemy o niej mówić Lily, a przy niej będziemy ją nazywać Avenidą, to nam się wszystko popieprzy w głowach - odparłam.

- W twojej głowie dawno już się wszystko popieprzyło - powiedział Candy.

- A w twojej to nie, psycholu? - zapytałam z uśmiechem. Mój brat spojrzał na mnie z oburzeniem.

- Ciszej! Pamiętaj, że, w przeciwieństwie do Lily, Joker nie śpi. I może się tutaj zjawić, usłyszeć, co mówimy, a potem zażądać wyjaśnień - stwierdził Candy.

- A co ja takiego powiedziałam? Nazwałam cię tylko pieszczotliwie psycholem, jeszcze nie wspomniałam nic o tym, że byłeś mordercą i gwałcicielem. Zresztą, podobnie jak ja. To były czasy! Trochę szkoda, że już nie wrócą... - odparłam. Więcej nie byłam w stanie powiedzieć, bo mój brat zakrył mi usta dłonią.

Mordercza MiłośćWhere stories live. Discover now