Rozdział 68

49 3 2
                                    

~Tydzień później~

-Czymże zasłużyliśmy na tą wizytę, mój drogi sąsiedzie?-spytała Adele, nie kryjąc swojej wrogości, doskonale słyszalnej w tonie jej głosu. Król Juan zjawił się w ich pałacu z samego rana i zażądał natychmiastowego widzenia się z nią. Kiedy go zobaczyła, od razu pomyślała o Lily. Kto jak kto, ale skoro to on za tym wszystkim stał, musiał wiedzieć, co się z nią stało. Mężczyzna jednak nie śpieszył się z odpowiedzią. Rozsiadł się wygodnie w fotelu naprzeciwko Adele i zaczął rozglądać po pokoju zaciekawionym wzrokiem, który szybko zmienił się na krytyczny. To tylko bardziej zdenerwowało królową. Chrząknęła cicho, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę, nic to jednak nie dało.-Czy możesz mi wyjawić, po co się tu do nas osobiście pofatygowałeś?-dodała po kolejnej długiej pauzie. Juan spojrzał na nią zaskoczony, jakby dopiero zdał sobie sprawę z jej obecności tutaj.

-Ach! Wybacz, moja droga, ostatni raz byłem tutaj u was wiele, wiele lat temu. Było to chyba w czasie naszych rokowań co do chwilowego zawieszenia wojny między nami, czyż nie?-odparł.

-Przyjechałeś tutaj, aby to wspominać?-spytała chłodno Adele.

-Nie, nie, oczywiście że nie. Po prostu zaskakuje mnie, jak wiele się tutaj...zmieniło-odpowiedział.

-Zmieniło się bardzo wiele, chociażby ilość twoich strażników na korytarzach. Kiedyś nie było ich tutaj wcale-powiedziała Adele. Tą wredną uwagą chciała zmusić Juana do szybszego wyjawienia jego celu przybycia tutaj. Ale uznała, że jeśli mimo to on będzie dalej uparcie udawał idiotę, ona po prostu wykorzysta jego obecność i wypyta się go o Lily. Zrobi wszystko, aby dowiedzieć się, co on zrobił z nią.

-Dobrze, już dobrze. Widzę, że chcesz od razu przejść do rzeczy. Trochę to odwlekałem, bo nie mam pojęcia, od czego zacząć...

-Najlepiej od początku-powiedziała Adele. Juan popatrzył na nią, ale nie ze złością, jakby się spodziewała. Jego wzrok wyrażał po prostu całkowitą powagę i skupienie.

-Tak chyba będzie najlepiej. Pewnie mi nie uwierzysz, ale nie chciałem was atakować-powiedział, czym wywołał u Adele krótki wybuch śmiechu.

-Wybacz, ale...Ty...nie chciałeś...-kobieta przez długi czas nie mogła się do końca uspokoić i zaczerpnąć tchu, aby cokolwiek powiedzieć. W końcu jednak udało jej się to.-To dlaczego to zrobiłeś?!-krzyknęła, waląc w stół zaciśniętą w pięść dłonią. Juan popatrzył na nią jednak bez ani krzty strachu czy chociażby zaskoczenia w oczach.

-To wszystko przez tą...Jak wy ją tam nazywaliście? Lily? Jester?

Adele nagle spoważniała. Serce na chwilę jej zamarło, a potem nagle przyspieszyło.

-Lily? Co z nią? Co jej zrobiłeś? Po co ją zabrałeś? Gadaj albo...

-Albo co? I tak nie masz już żadnej władzy, nawet tutaj. Więc może lepiej pozwól mi mówić i nie przerywaj mi-przerwał jej Juan. Adele z ogromną niechęcią musiała przyznać, że miał rację. Nie mogła mu w żaden sposób zagrozić, mimo że oficjalnie to on był w jej królestwie. W jej pałacu, w jej domu. A mimo to to ona była na jego łasce. To tylko wzmożyło jej nienawiść do tego człowieka.

-Dowiedziałem się o niej przypadkiem. Ty nic mi o niej nie powiedziałaś, kiedy zaczęliśmy rozważać podpisanie pokoju, ani kiedy już zaczęliśmy nad nim pracę, ani nawet kiedy podpisywaliśmy jego niemal ostateczną wersję. Milczałaś na jej temat jak grób. Gdy więc dowiedziałem się o niej od paru szpiegów, których profilaktycznie wysłałem na twój dwór, przeraziłem się. Byłem pewien, że to jest twoja broń przeciwko nam, dlatego chciałem ubiec cię i zaatakować, zanim ty to zrobisz. I odebrać ci tą potężną broń, a potem ją odizolować, uwięzić. Sama musisz przyznać, że ta cała wasza Lily to potężna istota, więc co mogłem pomyśleć, gdy dowiedziałem się, że zatajasz przede mną fakt jej istnienia?-powiedział Juan. Adele nie chciała w to wszystko uwierzyć. Nikt nigdy, nawet dworzanie, którzy wiedzieli o zdolnościach Lily, nie zdradzali nic. Milczeli na temat dziewczyny, zobowiązani przez królewską przysięgę, właśnie po to, aby nikt nie zainteresował się Lily. Aby nie próbował jej im odebrać albo nie uznał jej za zagrożenie. Z tego właśnie powodu Adele nie pisnęła Juanowi o Lily słowem, a teraz to właśnie miało się stać przyczyną, dla której wszystkie te wydarzenia miały miejsce i każde z nich tyle cierpiało?

Mordercza MiłośćWhere stories live. Discover now