-Hej, nie załamuj się tak. Może tak jak twoje moce potrafią się uaktywnić, tak samo możesz je stracić? W końcu z tego, co sobie przypomniałaś i co nam opowiadałaś wynika, że miałaś kiedyś te wszystkie moce, ale kiedy zniszczyłaś ośrodek i doznałaś amnezji, straciłaś je. Poza tym, jesteś teraz nadal w nie najlepszej formie, to też na pewno nie pomaga-powiedział Candy, chcąc pocieszyć Lily.
-Tak, ale wczoraj też mi nie wyszło, a cały dzień robiłam wszystko, żeby jakoś to zrozumieć i nauczyć się tego!-zawołała załamana Lily.
-Mnie bardziej martwi ta twoja choroba. To naprawdę nie wygląda dobrze-stwierdził mój brat.
-To pewnie nic takiego. Może to skutek uboczny tych wszystkich substancji, które we mnie władowali? Albo usunięcia nadajnika?-odparła dziewczyna.
-Może... O cholera, a jak ja go jednak źle usunąłem?!-zawołał załamany Candy.
-Daj spokój, zrobiłeś wszystko najlepiej, jak umiałeś, i na pewno dobrze-powiedziałam, chcąc tym razem pocieszyć jego.
-A co, jeśli jednak...
-Daj spokój, doceniam twoją troskę o mnie, ale mi nic nie jest-przerwała mu Lily, po czym zrobiła coś, za co mnie by już pewnie zamordował. Chwyciła go za policzek i lekko uszczypnęła.
-To takie dziwne, że się o ciebie martwię?-zapytał Candy, odsuwając się od Lily z niezadowoloną miną. Obie zaśmiałyśmy się niemal jednocześnie, bo wyglądał jak nadąsane i niezadowolone dziecko.
-Ooo, ale ty jesteś uroczy, jak się tak denerwujesz-powiedziała Lily, a ja zaśmiałam się w głos. Mój brat posłał wściekłe spojrzenie najpierw swojej dziewczynie, a potem mi.
-Nie. Jestem. Uroczy.-powiedział, starając się zachować spokój, co tylko bardziej nas obie rozbawiło.
-Jesteś, jesteś, a tym bardziej, jak tak słodko i uroczo temu zaprzeczasz-stwierdziła Lily. Candy kojarzył mi się teraz z wulkanem, który gotów jest w każdej chwili wybuchnąć i zmieść całe życie z jakiejś wyspy, albo nawet kilku.
-Jeszcze tego pożałujesz-stwierdził Candy, a Lily i ja na nowo się roześmiałyśmy.-Obie tego pożałujecie-dodał, widząc naszą reakcję.
-No dobrze, już dobrze, mój ty wojowniczy błaźnie-powiedziała z uśmiechem Lily, co jeszcze bardziej mnie rozśmieszyło, a po chwili dziewczyna zaczęła się znowu śmiać razem ze mną.
-Czy możemy skończyć i porozmawiać o czymś przyjemnym? Albo coś zrobić?-spytał chłopak.
-Możemy, możemy-powiedziała w końcu Lily, kiedy już była w stanie mówić.
-Więc? Co teraz robimy?-zapytał błazen.
-Dawno nie ćwiczyliśmy żadnych sztuczek cyrkowych!-zawołałam.
-To chyba nie najlepszy pomysł-stwierdziła Lily.
-A to niby dlaczego?-zapytałam.
-To znaczy, nie chcę wam nic narzucać, poza tym nie chcę, żeby to zabrzmiało...
Candy westchnął i jej przerwał.
![](https://img.wattpad.com/cover/177680638-288-k701999.jpg)
YOU ARE READING
Mordercza Miłość
FanfictionWyobraźmy sobie świat nieco inny od naszego. W jaki sposób? Powiedzmy, że jest tam parę innych państw, inaczej rządzonych. Wyobraźmy sobie też dwójkę błaznów- morderców, gwałcicieli i degeneratów. Mowa oczywiście o Candy Popie i Candy Cane. A teraz...