4.

7.7K 282 201
                                    

"I've been seeing all,

I've been seeing your soul,

Give me things that I've wanted to know,

Tell me things that you've done" - Flume


- Jak się czujesz, mamo? - Ciche pytanie wydobyło się z jego ust, gdy wpatrywał się w elegancką starszą kobietę, której spojrzenie było strasznie puste i przeraźliwie smutne.

Zwróciła głowę w jego stronę i poczuła ukłucie bólu na widok oczu, które były niemal identyczne, co stalowe tęczówki jej męża. Zmarłego męża.

- Nie najgorzej, dziękuję. - Odparła siląc się na lekkość, a on wiedział, że kłamała.

Mijał właśnie rok od śmierci Lucjusza, który zmarł w wyniku choroby - czarodziejskiej wersji mugolskiego nowotworu mózgu. A Narcyza Malfoy wciąż nie mogła się otrząsnąć po jego stracie.

- Pójdziemy na cmentarz, a później zjemy razem obiad, dobrze? Znam takie jedno miejsce... - Zaczął, ale przerwała mu i pogłaskała go czule po policzku.

- Nie mam ochoty na żadne restauracje, Draco.

- Mamo, proszę, musisz czasem wychodzić z domu... - Powiedział zachowując stoicki spokój. Musiał się z nią obchodzić bardzo delikatnie. Czuł, że jego matka tkwiła w głębokiej depresji i robiła dobrą minę do złej gry. Była świetną aktorką. W końcu miał to po niej.

- Co u Dafne? - Zapytała nagle i utkwiła w nim spojrzenie niebieskich oczu.

Nie miał jeszcze okazji powiedzieć jej o rozstaniu. Nie potrafił jednak jej kłamać. Zbyt bardzo ją kochał.

- Rozeszliśmy się... - Mruknął i ujął jej drobną, kościstą dłoń w swoją. - Wiem, że nawet ją lubiłaś...

Narcyza zaśmiała się delikatnie, co było balsamem na jego serce. Tak rzadko słyszał jej śmiech.

- Całe szczęście, że się rozstaliście. Nie chciałabym jej jako swojej synowej. Ta dziewczyna nie myśli o nikim innym tylko o sobie.

- Chcesz mi powiedzieć po czterech latach, że jednak nie lubiłaś Dafne? - Zapytał z niedowierzaniem.

- Kochanie, nie mogę Ci narzucać z kim chcesz się spotykać, czy spędzić resztę życia. Jestem daleka od wyrażania opinii. Chciałam, żebyś był szczęśliwy. Twój ojciec też za nią nie przepadał. - Dodała, a uśmiech znikł z jej oczu.

- Świetnie... - Mruknął i kątem oka zauważył drobną postać starszej już skrzatki domowej, która wkroczyła do salonu niosąc imbryk ze świeżą herbatą.

- Dzień dobry, Safino. - Draco uśmiechnął się z czułością na widok stworzenia ubranego w schludną niebieską szatę.

- Jesteś jeszcze chudszy niż poprzednio, Draconie. - Safina odpowiedziała lekko skrzekliwym głosem. Była najstarszym skrzatem domowym służącym rodowi Malfoyów i niemal sama wychowała mężczyznę siedzącego przy salonowym stoliku z uprzejmym wyrazem twarzy. Miał do niej mnóstwo szacunku i miłości, nigdy nie traktował jej jak służącej. I nigdy nie pozwalał by tytułowała go "panem".

- Robię co mogę, ale ciężko mi przytyć przy takim trybie życia. - Odparł i przyjął od niej herbatę.

- Za dużo pracujesz, chłopcze. - Skrzatka westchnęła ciężko. - Mógłbyś się w końcu ustatkować, założyć rodzinę...

Twoja Na Zawsze // DramioneWhere stories live. Discover now