12.

6K 228 35
                                    

"Oh no, how did I manage to lose me?

I am not this desperate, not this crazy

There's no way I'm stickin' 'round to find out

I won't lose like that, I won't lose myself" - Sam Smith


Hermiona miała wrażenie, że piekło na ziemi istnieje i miała na to namacalny dowód, gdy patrzyła na swoich przyjaciół pogrążonych w rozpaczy.

Ich synek wciąż był w bardzo ciężkim stanie, a minęło już parę długich dni. I nic nie zapowiadało, żeby miało mu się poprawić.

- Macie ochotę na kawę? - Zapytała cicho widząc bladą twarz Ginny i zaczerwienione oczy Harry'ego, który nie spał od trzech dni.

- Tak. - Ciemnowłosy mężczyzna kiwnął sztywno głową, więc podniosła się i wyszła z pokoju, w którym leżał James w magicznym inkubatorze. Nie mógł sam oddychać, bo choroba zaatakowała jego układ oddechowy.

Skierowała swoje kroki ku kafejce, która tego akurat dnia była pełna ludzi. Stanęła więc w kolejce pogrążona w ponurych myślach. Pragnęła całym sercem, żeby jej chrześniak wyszedł z tego bagna, ale nie mogła zrobić nic konstruktywnego. Musieli się zdać na opiekę fachowców i czas...

- Jak to nie wiesz, czyje to dziecko? - Nagle do jej uszu dobiegł nieprzyjemny kobiecy głos, a gdy podniosła głowę ujrzała dwie kobiety siedzące przy stoliku nieopodal niej. Były pogrążone w rozmowie i nie zdawały sobie sprawy, że ktoś może je usłyszeć.

- Nie mam pewności... To równie dobrze może być dziecko Malfoya. - Przygaszony ton Dafne Greengrass dobił się do jej świadomości, a ona nie mogła uwierzyć, że to co się dzieje jest prawdą.

Blondynka była już w całkiem zaawansowanej ciąży, a jej dobrze zarysowany brzuch odznaczał się pod swetrem.

- Przecież rozstałaś się z Draconem bardzo dawno temu. - Chłodna blondynka, która musiała być matką kobiety wpatrywała się w córkę stanowczo.

- Mamo, to już piąty miesiąc. A pięć miesięcy temu spałam z nimi obydwoma... A co jeśli się okaże, że to jednak dziecko Malfoya? Ron mnie zostawi...

Hermiona stała jak wryta i tylko niecierpliwe chrząknięcie obsługującej zza lady dziewczyny przywróciło ją do rzeczywistości. Szybko zamówiła dwie kawy walcząc z burzą, która się w niej rozpętała.

Pięć miesięcy temu wciąż była żoną Rona, a Draco był dla niej nikim więcej jak wspomnieniem ze szkoły. Teraz jednak na myśl, że były Ślizgon mógłby zostać ojcem dziecka Dafne robiło jej się słabo. Bardzo słabo i bardzo źle.

- Pójdę już, dobrze? - Szepnęła Harry'emu do ucha stawiając ich kawy na stoliku. Naprawdę musiała to wszystko przemyśleć.

Jej przyjaciel nic nie odpowiedział tylko uścisnął lekko jej rękę. Jego uścisk był słaby, jakby powoli tracił siły.

Gdy wróciła do domu, Draco oczywiście tam był, choć po cichu liczyła, że konfrontacja z nim będzie mogła zostać trochę odsunięta w czasie.

- Cześć. - Powiedział cicho i zmierzył ją bacznym spojrzeniem.

Trochę schudła i była blada. Wrócił do Anglii przed południem i był bardzo zmęczony po międzynarodowej aportacji, ale i tak nie czuł się nawet w połowie tak źle jak ona.

- Cześć, Draco... - Westchnęła i ściągnęła z siebie długi sweter. Pod spodem miała na sobie jedną z jego koszulek. Tęskniła za nim bardzo, ale teraz nie wiedziała jak się zachować.

Twoja Na Zawsze // Dramioneحيث تعيش القصص. اكتشف الآن