17. Jeszcze nie straciła nadziei

967 72 19
                                    

Lily przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze czując się okropnie. Przed rokiem kupiła tą suknię razem z matka specjalnie na sylwestra. Była to śliczna szmaragdowa kreacja, w której kiedyś rudowłosa czuła się niczym księżniczka. Teraz przypominała jej jedynie ból po stracie rodziców.

Nie pozwoliłaby smutek przejął nad nią kontrolę tego wieczora. Obiecała Jamesowi, że spędzą ten wieczór razem i zamierzała dotrzymać obietnicy. Młody Potter był ostatnio przybity brakiem postępów w sprawie i Lily miała nadzieję, że wspólny wieczór poprawi mu humor. Dla niego była gotowa uśmiechać się przez całą noc.

Ubrawszy płaszcz, teleportowała się pod hotel, w którym odbywało się przyjęcie. Było już po dwudziestej i nas sali zdążyło się zgromadzić wielu czarodziei z najróżniejszych rodzin. Grupa aurorów pilnowała gości, ale Lily wiedziała, że nie tylko oni czuwają nad bezpieczeństwem. Dumbledore przysłał tam kilku członków Zakonu by mieli oko na osoby mogące stanowić potencjalny cel.

- Lily kochanie- dziewczyna spojrzała na panią Potter.- Wyglądasz jeszcze piękniej niż przed rokiem.

- Dziękuję. Gdzie jest James?- kobieta się rozejrzała.

- Byłam pewna, że przyjdzie razem z tobą. Pewnie się spóźni, mój syn nie byłby sobą gdyby od czasu do czasu czegoś nie pomieszał- Lily się uśmiechnęła i poszła razem kobietą do ich stolika.

Uprzejmie witała się z kolejnymi osobami, wypatrując swojego narzeczonego. Gdy tłum zgęstniał, nastało oficjalne powitanie gości i rozpoczęto tańce. Lily zgodziła się zatańczyć z ojcem Jamesa, który starał odwrócić jej uwagę od spóźnienia syna. Nic jednak z tego nie wyszło. Dziewczyna zerkała na zegarek, czując jak ogarnia ją złość a później smutek. Matka chłopaka zapytała nawet jednego z aurorów czy gdzieś doszło do jakiegoś ataku, z którego powodu mogliby wezwać jej syna. Mężczyzna nic o czymś takim nie wiedział. Małżeństwo spojrzało po sobie, a później na Lily, która siedziała przy ich stoliku stukając nerwowo palcami w blat.

Śmiechy i wesoła muzyka zdawały się ją tylko bardziej przygnębiać. Nie miała pojęcia gdzie jest James. Martwiła się, jednocześnie czując olbrzymią chęć rozpłakania się. Po co tam przyszła w niecałe dwa miesiące po śmierci rodziców? Dlaczego dała się na to namówić?

- Mogę prosić panią do tańca?- zaskoczona spojrzała na wysokiego ciemnowłosego mężczyznę, ale to nie był James.- Szkoda marnować tak dobrą piosenkę- Lily znów rozejrzała się po sali, ale nigdzie nie było jej narzeczonego.- Co pani odpowie?- rudowłosa westchnęła i podała mu swoją dłoń. Mężczyzna zaprowadził ją na parkiet gdzie szybko wmieszali się pomiędzy inne tańczące pary.

- Nie jest pan stąd?

- Pochodzę z Niemiec, tutaj przyjechałem w interesach, a przy okazji otrzymałem zaproszenie na to przyjęcie. Przyszła pani z kimś?- Lily znów przebiegła wzrokiem po sali.

- Z rodzicami mojego narzeczonego, coś go zatrzymać.

- Na jego miejscu nie puściłbym pani samej, bałbym się, że ktoś mi panią ukradnie- Lily się lekko uśmiechnęła.- Wyróżnia się pani wśród innych dam.

- Dziękuję za komplement- mężczyzna wprawnie nią zakręcił.

- Nie wydaje się pani zainteresowana przyjęciem- uśmiech już dawno zniknął z twarzy dziewczyny.

- To był nienajlepszy rok- odparła wymijająco.

- Mam nadzieję, że następny okaże się o wiele lepszy- melodia dobiegła końca.

Lily i James- poza murami HogwartuWhere stories live. Discover now